WACŁAW SAMOL

Warszawa, 24 listopada 1949 r. Mgr Irena Skonieczna, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchała niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Wacław Samol
Data i miejsce urodzenia 6 listopada 1898 r. w Warszawie
Imiona rodziców Piotr i Józefa z d. Dąbrowska
Zawód ojca rzemieślnik
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie średnie
Zawód urzędnik
Miejsce zamieszkania Warszawa, al. 3 Maja 2 m. 22
Karalność niekarany

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu przy al. 3 Maja 2. Dnia 3 czy 4 sierpnia [1944] w godzinach mniej więcej południowych weszli na teren naszego domu Niemcy – jednostka czołgowa SS i żołnierze piechoty – i wszystkim zgromadzonym rozkazali opuścić nasz dom. Mieszkańcy przebywali przeważnie w piwnicach. W chwili wejścia Niemców w piwnicy przebywał także oddział powstańców złożony mniej więcej z 50 osób. Nie mogli się już wycofać, gdyż cały nasz dom został otoczony.

Po wyjściu na ulicę mężczyźni zostali oddzieleni od kobiet i zgrupowani pod wiaduktem na wprost wejścia domu nr 2. Kobiety i dzieci przeprowadzono do budynków klubu wioślarskiego „Prąd”.

Według wskazówek jeńców niemieckich, którzy zatrzymani byli przez powstańców 1 sierpnia i przetrzymywani w piwnicy, określono liczbę strzelających z naszego domu na dwunastu. I taką liczbę mężczyzn wyciągnięto z szeregów, kierując się czy wskazaniami, czy rewizją. Np. przy rewizji osobnika nazywanego kapitanem i dowódcą oddziału znaleziono opaskę biało- czerwoną i pistolet. Widziałem, jak wyciągano te przedmioty z lewej kieszeni jego płaszcza. Mężczyzn wyciągniętych z szeregów układano twarzą do ziemi. Liczba 12 nie jest ścisła, gdyż później wyciągnięto jeszcze paru mężczyzn. Z nich niektórych kobiety zdołały wykupić. Tak, że ostatecznie liczba leżących twarzą do ziemi wynosiła około 12 – 14.

W krótkim czasie przeprowadzono nas, mężczyzn i kobiety, na drugą stronę Wisły. Leżący twarzą do ziemi jednak pozostali. Ślad po nich całkowicie zaginął. Nawet kilka kobiet, którym udało się pozostać dłużej w domu nr 2 przy al. 3 Maja nie mogło bliżej określić, co z wybranymi mężczyznami się stało. Przypuszczać należy według wszelkiego prawdopodobieństwa, że skazanych zaprowadzono do klubu „Prąd” nad Wisłą i tam rozstrzelano, ciała wrzucając do wody, gdyż w tym czasie nie było możliwości odprowadzenia ich w żadnym innym kierunku. Na Pragę przez most nie zostali także przeprowadzeni.

Po powstaniu, w 1945 roku, rozmawiałem z różnymi napotkanymi współtowarzyszami zamknięcia naszego na Pradze, którym udało się wrócić do kraju, jednak żaden z nich ani nie widział więcej, ani nie słyszał o żadnym ze skazanych.

Na tym protokół zakończono i odczytano.