MARIANNA PROKOPCZYK

Warszawa, 9 marca 1949 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, sędzia Halina Wereńko przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań i o obowiązku mówienia prawdy świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Marianna Prokopczyk z Brzezińskich
Data i miejsce urodzenia 6 kwietnia 1906 r. w Ogrodnie, pow. Grójec
Imiona rodziców Józef i Wiktoria z Jaworków
Zawód ojca robotnik
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie szkoła powszechna
Zajęcie przy mężu
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Marszałkowska 1 m. 46
Karalność niekarana

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu przy ul. Belgijskiej 11 w Warszawie. W dniach 1, 2 i 3 sierpnia 1944 roku w domu naszym i w okolicy byli powstańcy. Najbliższe zgrupowania niemieckie znajdowały się w domach Wedla przy Puławskiej 26 i 28, przy Dworkowej, przy al. Na Skarpie i w szkole przy ul. Grottgera. Powstańcy przechodzili przez nasz teren, od czasu do czasu strzelali w kierunku pozycji niemieckich.

3 sierpnia między godziną szesnastą a siedemnastą oddział żandarmerii z ul. Dworkowej na czołgu i z pomocą Ukraińców od strony ogrodu Szustra przez teren posesji przy ul. Belgijskiej 4 zajechał na Belgijską. Słyszałam, iż naprzód wpadli na teren posesji nr 5 i 7 przy Belgijskiej, gdzie zamordowali kilka osób, między innymi pod 5 Tajcherta z żoną, Bąkową. Mordy te widziała Badalska (zam. przy Belgijskiej 7). Następnie oddział wpadł do domu nr 9 przy Belgijskiej, gdzie została zamordowana dozorczyni z dwojgiem dzieci. Następnie wpadli do naszego domu, wołając, by ludność wychodziła z piwnicy. Znajdowałam się wtedy w piwnicy i zwlekałam z wyjściem, słysząc strzały. Dom nasz był duży, mieścił około 200 osób. Większość wyszła. Po godzinie mniej więcej wyszłam z dwojgiem dzieci. Wychodząc z piwnicy, przy klatce schodowej zastałam zalana krwią ze schodów. Na schodach leżały zwłoki dwóch lokatorów naszego domu. W bramie zobaczyłam jedno ciało i na podwórku około pięciu – mężczyzn, kobiet i dzieci z naszego domu. W bramie spotkałam Frankowską, która mi powiedziała, że Niemcy już odjechali. Schroniłam się wtedy wraz z dziećmi w ogrodzie. W tym czasie słyszałam strzały i krzyki dochodzące z domu przy Puławskiej 71, z domu Magiery i z domów przy Puławskiej 69, 73 i 75.

Jeszcze w czasie, gdy przebywałam w piwnicy, kiedy ludność cywilna z niej wychodziła, do piwnicy wrócił z bramy Tadeusz Góralczyk (obecnie zam. przy Belgijskiej 11 m. 27). Góralczyk pracował poprzednio jako blacharz, a potem policjant granatowy w żandarmerii z ul. Dworkowej, został poznany przez żandarmów i został wraz z rodziną przez nich zabrany. Od Góralczyka dowiedziałam się, iż do naszego domu przybyła żandarmeria z Dworkowej.

Słyszałam później, iż na Belgijskiej po stronie numerów parzystych Niemcy dokonali mordu pod numerem 16.

W nocy z 4 na 5 sierpnia na nasz teren przybyli powstańcy i zostali z nami do 27 września. 6 sierpnia przy ich pomocy pochowaliśmy zwłoki pomordowanych na naszym podwórku. Po obliczeniu okazało się, że zamordowanych było 23 osoby, w tym większość kobiet i dziecko 4-letnie. W dniu kapitulacji Mokotowa, 27 września 1944, część powstańców odeszła kanałami włazem na rogu Belgijskiej i Puławskiej, część zdjęła opaski i razem z ludnością cywilną naszego domu i całej ulicy Belgijskiej została odprowadzona na Służew, skąd partiami odprowadzano nas do Pruszkowa.

Na tym protokół zakończono i odczytano.