WŁADYSŁAW WALCZAK

Warszawa, 17 maja 1945 roku

Władysław Walczak

Do Biura Historycznego
w miejscu
ul. Otwocka 3, pok. 8

W uzupełnieniu notatki swej, złożonej w dniu 5 maja br. podaję poniższe dane dotyczące zbrodni niemieckich dokonywanych w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu na oficerach i żołnierzach rosyjskich, jeńcach wojennych.

1) W lipcu czy też sierpniu 1941 roku przywieziono pierwszy transport jeńców wojennych spod Lwowa, około 700 – 900 osób. Byli to oficerowie i żołnierze sowieccy. Według zaś wiadomości podawanych przez dozorców niemieckich, kapo, byli to „komisarze sowieccy”.

Jeńców tych wymordowano w ciągu pół dnia, tj. od godz. siódmej rano do trzynastej po południu w sposób następujący: Przeprowadzano ich za obóz, w pobliże magazynów, na polanę częściowo zalesioną i tam kazano rzekomo pracować w sposób najbardziej wyrafinowany i okrutny, przy karczowaniu pni, przewożeniu ziemi i kopaniu dołów. Praca ta odbywała się przy strasznym biciu kijami i kolbami. Do tego celu użyci byli wyłącznie SS-mani. Po doprowadzeniu jeńców do całkowitego wyczerpania i załamania się dobijano ich, bądź też zakopywano żywcem do przygotowanych dołów. Następnie urządzano tzw. bujanie jeńców – brano ich za nogi i ręce, uderzano krzyżem o kozły, łamano kręgosłup i niedobitego człowieka wrzucano do dołu.

W ten sposób wymordowali wszystkich jeńców, przywiezionych w tym transporcie.

2) W dniu 3 ewentualnie 5 września 1941 roku z przygotowanego bloku karnego (blok 13) zrobiono komorę gazową. W nocy zniesiono ze szpitala wszystkich więźniów polskich, ciężko chorych w liczbie 300 – 400 osób. Pozostawiono ich tak bez powietrza do rana, ludzie ci z braku powietrza dusili się i większość ich zmarła, nie doczekawszy się lekkiej śmierci. Nad ranem przywieziono transport jeńców sowieckich w liczbie 1,5 tys. osób, rozebrano ich do naga i popędzono do tego 13 baraku rzekomo do kąpieli, zamknięto i puszczono przez instalację centralnego ogrzewania gazy duszące (jedyny blok, który było ogrzewany i posiadał centralne ogrzewanie). W ten sposób zakończył życie drugi transport sowieckich jeńców wojennych.

Trupy wywożono i zakopywano na terenie obozu przez szereg dni, kładąc po 500 osób w doły; do tych czynności użyto więźniów polskich.

3) Od października do grudnia 1941 roku przywieziono przeszło 17 tys. jeńców wojennych w wieku od lat 16 do 26. Byli to Rosjanie i Polacy (Polaków w przybliżeniu 5 proc.). Jeńców tych wymordowano chłodem i głodem. Trzymano ich w baraku bez okien. Spali nago, bez okryć, na podłodze betonowej. Ubrania zabrano im rzekomo do odwszenia. „Odwszenie” to trwało przeszło trzy tygodnie. Jęki nocne jeńców uciszano psami, sprowadzonymi przez SS-manów. W ten sposób likwidowano ludzi jęczących z głodu i chłodu.

Szczegóły zbrodni dokonanych na jeńcach wojennych mogę opowiedzieć osobiście na żądanie odpowiednich władz.

Zbrodni niemieckich, dokonywanych na Polakach, Żydach i księżach katolickich w czasie mego pobytu, tj. w okresie powstawania obozu (15 czerwca 1940 r.) nie opisuję, gdyż przypuszczam, iż powołana Komisja do Badania Zbrodni Niemieckich ma już cały materiał. Tym bardziej, iż w skład Komisji wchodzi obywatel H. Świątkowski, minister sprawiedliwości, z którym razem byliśmy na jednym bloku, a więc jego uwagi mogłyby być dublowane przeze mnie. (Ob. Świątkowski został zwolniony w 1941, ja zaś w 1942 roku). O ile Biuro Historyczne uważałoby za wskazane ogłosić powyższe uwagi w prasie, proszę to uczynić, upoważniam również do ew. korekty z podaniem autora: „Wł. W. nr 2695”.

Jednocześnie zapytuję uprzejmie, czy istnieje na terenie Warszawy związek, ewentualnie stowarzyszenie, byłych więźniów politycznych? Wiem, że w Krakowie powstał już [taki] związek, zorganizowany przez obywatela Kuryłowicza, byłego więźnia Oświęcimia.

Odpowiedź w powyższej sprawie proszę skierować pod adres: Warszawa, ul. Nowogrodzka 49, „Wzajemna Pomoc”.