EUGENIUSZ MALANOWSKI

Warszawa, 26 sierpnia 1947 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie, p.o. sędzia Halina Wereńko przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań i o obowiązku mówienia prawdy świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Eugeniusz Malanowski, były więzień obozu koncentracyjnego w Majdanku
Imiona rodziców Józef i Karolina z d. Ozdobińska
Data urodzenia 8 lipca 1905 r. w Warszawie
Wyznanie rzymskokatolickie
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Grochowska 83 m. 19
Wykształcenie średnie
Zawód właściciel rafinerii metali szlachetnych i półszlachetnych

W okresie od stycznia 1943 do kwietnia 1944 roku przebywałem jako więzień w obozie koncentracyjnym w Majdanku. W marcu 1943 (daty dokładnie nie pamiętam), na skutek choroby nóg zostałem skierowany do bloku 19. Był to blok wypoczynkowy, gdzie przebywali więźniowie słabi oraz w mniejszej części uchylający się od ciężkiej pracy lub od selekcji chorych na innych blokach. Blok ten został utworzony w lutym czy też marcu 1943 roku (daty dokładnie nie pamiętam) po przybyciu dużego transportu mężczyzn z Pawiaka (około 2 tys.). Z tym transportem przybyłem do obozu.

W końcu marca lub na początku kwietnia 1944 roku (daty dokładnie nie pamiętam) przybył na blok 19 szef komanda krematorium Muhsfeldt w towarzystwie dwóch oficerów SS, których nazwisk nie pamiętam.

Rozpoznaję Muhsfeldta na okazanej mi fotografii (świadkowi okazano fotografię z napisem „Muhsfeldt Erich”, nadesłaną przy piśmie Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Krakowie z dnia 7 sierpnia 1947 r. nr. 779/ 47).

Blokowym 19 bloku był wtedy Polak, Janusz Olczyk, obecnie aresztowany na Zachodzie, jak podały gazety. Wzmiankę o aresztowaniu Olczyka czytałem w „Życiu Warszawy” miesiąc temu.

Muhsfeldt wybrał na oko ponad dwustu więźniów w ten sposób, iż chodził po bloku i pokazywał palcem blokowemu, których wybiera. Nazajutrz wybrani przez Muhsfeldta więźniowie zostali wezwani przez blokowego, kazano im się rozebrać do naga, po czym załadowano ich na samochód ciężarowy.

Blokowy ukrył kilku więźniów, między innymi mnie i Hieronima Tomaszewskiego (zam. obecnie w Warszawie, bliższego adresu nie znam). Załadowanych na samochód więźniów przewieziono do komory gazowej, gdzie wszyscy zostali zagazowani, a zwłoki spalono w krematorium. Tego samego dnia nazwiska tych więźniów na bloku zostały skreślone; koledzy zatrudnieni w kancelarii obozowej potwierdzili, iż nadeszła z bloku lista nazwisk osób zabranych do gazu jako zmarłych, po czym rodzinom rozesłano zawiadomienia o śmierci. Takie zawiadomienie otrzymała moja rodzina.

Więźniowie pracujący blisko łaźni, przy której mieściła się komora gazowa, opowiadali, iż widzieli, jak wpuszczano do komory gazowej po 50 więźniów z naszego bloku.

Nazwisk kolegów z kancelarii obozowej i tych, co pracowali przy łaźni, nie pamiętam.

Spis osób zabranych wtedy do gazu schowałem w obozie Majdanku pod pomnikiem na III polu. Inne papiery w związku ze zbrodniami niemieckimi schowałem w bloku 1. Czy dokumenty się zachowały, dotychczas nie miałem możliwości sprawdzić.

Wiele szczegółów o stosunkach obozowych mógłby podać inż. Stanisław Zelend, dyrektor „Czytelnika” w Warszawie, który w Majdanku budował krematorium.

Na tym protokół zakończono i odczytano.