JANINA KOCIELSKA

Warszawa, 16 marca 1946 r. Sędzia śledczy Alicja Germaszowa, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka. Świadek została uprzedzona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi. Sędzia odebrała przysięgę, po czym świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Janina Kocielska z Zawadzkich
Imiona rodziców Józef i Kazimiera
Data urodzenia 18 stycznia 1900 r.
Wykształcenie rosyjska szkoła powszechna
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Omulewska 6 m. 12
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarana

Mieszkałam i mieszkam wraz z rodziną moją przy ul. Omulewskiej 6 w mieszkaniu na parterze, którego okna wychodzą częściowo na ulicę, częściowo na podwórze. Po przeciwnej stronie bramy znajdowało się mieszkanie Józefa i Marii Masiuków, w podwórzu warsztat mechaniczny Masiuka.

14 października 1943 roku o godzinie siódmej rano usłyszałam, że pod dom nasz zajechał samochód. Zobaczyłam przez okno, że był to mały samochód. Wysiadło z niego dwóch żandarmów niemieckich, którzy weszli do bramy naszego domu. Po chwili zobaczyłam, że przez podwórze biegnie Maria Masiukowa z krzykiem: – Józiu, Niemcy! a za nią dwóch żandarmów strzelających z automatów. Masiukowa wpadła przez sionkę do warsztatu. Jeden z żandarmów stanął przed wejściem i wołając po polsku: „Otworzyć!” bez przerwy strzelał z automatu w kierunku warsztatu. Drugi z żandarmów podszedł pod okno z drugiej strony domu i stamtąd strzelał do środka warsztatu. Po pewnym czasie żandarm otworzył drzwi i wszedł do wnętrza warsztatu, po chwili wyszedł, ciągnąc za nogi po ziemi Masiuka. Gdy go wyciągnął do sieni, strzelił mu w głowę. W tej chwili nadbiegła matka Masiuka mieszkająca w tym samym domu z krzykiem: – Coście zrobili, zabiliście mi syna! Odpowiedzieli wtedy: „służba” i odeszli. Odjechali tym samym samochodem.

Po ich odejściu zeszłam natychmiast do warsztatu. W sieni leżał zabity z przestrzeloną głową Józef Masiuk. W pokoju leżała na ziemi z przestrzelonym brzuchem, cała we krwi żona Masiuka, w kącie pokoju leżał twarzą do ziemi zabity tramwajarz Jasiński (imienia nie znam), który przypadkowo w warsztacie Masiuka się znalazł. Z sąsiedniego pokoju wyszedł pracownik Masiuka (nazwiska nie znam), który tam się ukrył.

W parę godzin potem ciała zostały zabrane przez XVII komisariat policji, dokąd żandarmi dali znać o zabójstwie.

Dodaję, że w czasie, gdy Niemcy dobijali się do warsztatu, został sprowadzony z samochodu Dolupiski (pracownik XVII komisariatu) ze związanymi rękami, któremu kazano zawołać, by Masiuk otworzył drzwi. Gdy to nie pomogło, odprowadzono go z powrotem do samochodu.

Czy Masiukowie należeli do jakiejś organizacji tajnej, nie wiem.

Odczytano.