FRANCISZEK WIŚNIEWSKI

Kpr. Franciszek Wiśniewski, ur. w 1898 r., rolnik, osadnik wojskowy.

Zostałem zabrany przez władze sowieckie 10 lutego 1940 r., za to, że walczyłem w 1920 r. przeciw bolszewikom. Władze sowieckie miały mnie za element wrogi ustrojowi komunistycznemu. Zostałem wywieziony na Północ, do obłasti archangielskiej, rejon Litwinów, posiołek Głubokoje 52 nad rzeką Wyczegdą, 120 km za Kotłasem. Podróż trwała trzy tygodnie. Podróż, którą odbyłem wraz z żoną i dziećmi, była straszna, nie do opisania.

Po przyjeździe na miejsce przeznaczenia widok przedstawiał się straszny: baraki jak kazamaty skazańców, warunki mieszkaniowe nie do opisania. Praca była bardzo ciężka. Pracowałem w lesie przy wyrębie drzewa. Zarobek dzienny był nie większy jak jeden rubel za osiem godzin pracy. Później zarobek mój zwiększył się do dwóch rubli, to znaczy, że zarabiałem pół kilo kartofli, bo kilo kartofli kosztowało od trzech do czterech rubli, czyli na utrzymanie mojej rodziny potrzeba było 40 rubli dziennie. Zestawienie takie: zarobek dwa ruble, wyżywienie jednej osoby 16 rubli. Skąd było brać pieniądze na wyżywienie rodziny? Byłem zmuszony sprzedać wszystko, co posiadałem, aby ratować siebie i rodzinę od śmierci głodowej. Zostałem półnagi i bosy i rodzina tak samo, lecz przy pomocy Boga przetrwałem te straszne dwa lata w czerwonym raju sowieckim.

Życie na posiołku wśród Polaków było bardzo koleżeńskie, lecz byli ze mną i Ukraińcy – ci byli wrogo nastawieni do nas, Polaków. Byli oni na usługach NKWD. Nazwiska ich są mi dobrze znane. Nastawienie władz sowieckich do Polaków było złe. Propaganda szła w kierunku skomunizowania wszystkich Polaków. Opieki lekarskiej nie było prawie żadnej. Programy szkolne były ułożone tak, aby dziecko nie wierzyło w Boga i żeby się wyrzekło wiary i miłości swej ojczyzny.

Zostałem zwolniony we wrześniu 1941 r. Na własny koszt przyjechałem z posiołka do Buzułuku 9 października 1941 r. i dalej na południe przez Taszkent do dżałabackiej obłasti, gdzie byliśmy rozmieszczeni po kołchozach. Do polskiej armii wstąpiłem 12 lutego 1942 r. w Margielanach [Margilonie], Taszłak do 9 Dywizji Piechoty. W pierwszych dniach kwietnia 1942 r. przekroczyłem granicę sowiecko-irańską. Podróż z północy na południe trwała 11 tygodni w warunkach strasznych, w wagonach bydlęcych, gdzie w jednym wagonie pomieszczono 97 osób, z tego 16 zginęło głodową śmiercią. Z naszej osady wojskowej parę rodzin wymarło zupełnie. Rodzina Juraszka Michała – siedem osób, rodzina Dzbuka Adama – siedem osób, rodzina Warżały Grzegorza – dziewięć osób, rodzina Bajów – siedem osób. Następnie po jednej i po dwie osoby z rodzin, przeważnie mężczyźni. Śmierć najczęściej następowała z wycieńczenia.

Miejsce postoju, 5 marca 1943 r.