TOMASZ SOBCZYŃSKI

Jędrzejów, dnia 24 marca 1948 r. o godz. 10.00 ja, Kopeć Stanisław z Referatu Śledczego MO Jędrzejów, działając na mocy: art. 20 przep. wprow. KPK, art. 257 KPK, z powodu nieobecności Sędziego na miejscu, wobec tego, że zwłoka groziłaby zanikiem śladów lub dowodów przestępstwa, które do przybycia Sędziego uległyby zatarciu, zachowując formalności wymienione w art. 235–240, 258 i 259 KPK, przy udziale protokolanta Krońskiego Stanisława z Referatu Śledczego, którego uprzedziłem o obowiązku stwierdzenia swym podpisem zgodności protokołu z przebiegiem czynności, przesłuchałem niżej wymienionego w charakterze świadka. Świadek po uprzedzeniu o: ważności przysięgi złożył przypisaną przysięgę, prawie odmowy zeznań z przyczyn wymienionych w art. 104 KPK, odpowiedzialności za fałszywe zeznanie w myśl art. 140 KK oświadczył:


Imię i nazwisko Tomasz Sobczyński
Imiona rodziców Adam i Antonina z d. Ciechanowska
Data i miejsce urodzenia 28 grudnia 1890 r., Rogów, pow. koński
Wyznanie rzymskokatolickie
Zawód kierownik kopalni
Miejsce zamieszkania Jędrzejów, ul. Kielecka 33
Stosunek do stron obcy

W sprawie niniejszej wiadomo mi jest, co następuje: że obóz były Baudienst w Jaworznie był założony przez władze niemieckie 1942 roku. Natomiast ja rozpocząłem pracę [w] ww. z początkiem 1944 roku jako kierownik robót kopalnianych z ramienia Baudienstu. Pracowałem do zamachu na Hitlera w 1944 roku, dokładnej daty nie pamiętam. W tym czasie korzystałem z urlopu i pod koniec urlopu chłopcy, którzy pracowali pod moim nadzorem, zwrócili się do mnie, że kompania się już rozleciała. Co jednak wróciłem po urlopie do tegoż obozu, jednak pracy już nie prowadziłem.

Nadmieniam, że co się tyczy Naszalskiego Tadeusza, tego znałem b. dobrze, który był zatrudniony w tymże obozie Baudienst jako dyrektor. W stosunku jego do robotników, którzy rekrutowali się przeważnie z młodzieży okolicznej i synów robotników i chłopów, oprócz jednego Niemca jako inspektora tegoż obozu, innych cudzoziemców nie było, to Naszalski Tadeusz był dobrze ustosunkowany. To, jakoby pędził do roboty i gnębił robotników, jest nieprawdą, ponieważ on był prywatnym dyrektorem i musiał słuchać Niemców, a on nie miał nic do powiedzenia. Za mojej obecności przez kilka miesięcy to nie to, żeby gnębił, ale jeszcze mnie jako kierownikowi, który miałem około 600 ludzi, szedł na rękę, bo bywały dnie, w których były deszcze czy śnieżne zawieje, gdzie norma wyznaczona przez Niemców robocizny nie została wykonana, to zawsze poszedł tak z raportem do głównej komendy, jak ja jemu wytłumaczyłem, i nigdy żadnego raportu czy zażaleń nie pisał.

Na tym protokół zakończono i p.p.p.