WIESŁAW ROTT

Warszawa, 24 października 1945 r. Sędzia śledczy Mikołaj Halfter przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi, sędzia odebrał od niego przysięgę, poczym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Wiesław Rott
Wiek 31 lat
Imiona rodziców Zygmunt i Henryka z Balińskich
Miejsce zamieszkania Warszawa ul. Bolecka, 22 m. 4
Zajęcie lekarz Wydziału Zdrowia Zarządu m. Warszawy
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Od 26 lutego 1945 roku na podstawie zlecenia Wydziału Zdrowia Zarządu Miejskiego w Warszawie przeprowadzałem ekshumacje i następnie inhumacje zwłok ofiar powstania warszawskiego z terenów: Ochota, Wola, Stare Miasto, tereny getta. W związku z tym w kwietniu 1945 przybyłem na teren byłego więzienia wojskowego przy zbiegu ulic Gęsiej i Zamenhofa; dat nie pamiętam. Przybyłem tam z kierownikiem grupy robotniczej, Stefanem Kozłowskim (zam. przy ul. Płockiej, 31 m. 16 w Warszawie). Tego dnia obejrzeliśmy z nim teren […] (w tym miejscu sędzia okazał świadkowi szkic sytuacyjny […] poczym świadek wyjaśnił): Komendant Centralnego Obozu Pracy wpuścił nas dalej, poza granice podwórka nr 5.Na podwórzu nr 1 nie znaleźliśmy żadnych śladów popielisk.Natomiast widzieliśmy ślady kilku popielisk naziemnych oraz w miejscu oznaczonym literą J na szkicu studzienkę wypełnioną popiołami.

Nadmieniam, że ze względu na to, iż wśród popiołów znajdowałem części nasad kości ludzkich, zęby sztuczne, medaliki itp. nie miałem wątpliwości, że popioły te powstały przez spalenie zwłok ludzkich.

Na podwórzu nr 3 – w miejscu, oznaczonym literą C – znaleźliśmy teren nieco zapadnięty oraz trochę popiołów na powierzchni ziemi. Nic godnego uwagi na tym podwórzu nie zauważyłem. Na podwórzu nr 4, w miejscu, oznaczonym literą F znaleźliśmy studzienkę kanału wypełnioną prawie po brzegi popiołami. Popioły pokrywały prawie całe podwórko, grubszą warstwą układały się zwłaszcza w pobliżu studzienki.

W korytarzu więzienia przylegającym do tego podwórka (od strony Gęsiej) znaleźliśmy zwłoki trzech osób. Na ścianach cel na parterze znajdowały się napisy (nie pamiętam treści tych napisów). Widziałem jedną z cel, której ściany były okopcone, od prętów poprzecznych pod sufitem zwisały pręty żelazne (jak mówiono mi później, miała to być cela „wydaj kolegę”). Nadmieniam, że inna cela położona obok tej oraz korytarz nie był okopcony. W miejscu oznaczonym literą G widziałem paleniska, częściowo rozwalone, przykryte rusztem mniej więcej 60 cm x 160 cm. Nadmieniam, że widziałem w swoim czasie, jeszcze jako student medycyny UJP [Uniwersytetu im. Józefa Piłsudskiego], film przedstawiający spalanie zwłok w krematorium, zdaje się, że w Paryżu. Z filmu tego wynikało, że zwłoki w momencie spalania podkurczają kończyny i w związku z tym długość zwłok redukuje się do długości kręgosłupa. Wobec tego twierdzę, że ruszt 60 cm x 160 cm wystarczy do spalenia zwłok długości nawet 180 cm i więcej. W popielniku pod rusztem widziałem popioły, wśród których znajdowały się części kostne oraz kawałki kości ludzkich.

Na tym protokół przerwano. Protokół odczytano.

Warszawa,20 listopada 1945 r. Sędzia śledczy Mikołaj Halfter przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka.Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi, sędzia odebrał od niego przysięgę, poczym świadek zeznał, co następuje:

Imię i nazwisko Wiesław Rott

znany w sprawie

Uzupełniając swe zeznanie wyjaśniam, że na podwórzu nr 5 widziałem obok garaży nowo wybudowany, lecz nie wykończony budynek z cegły, z kominem. Nic poza tym nie zwróciło mojej uwagi na tym podwórku.

W dwa dni później przystąpiliśmy do rozpoznania dołu C na podwórku nr 3. Ekshumacja odbywała się pod moim kierunkiem przy współudziale Stefana Kozłowskiego i protokolantki PCK Janiny Żelazowskiej. Po wykopaniu dołu, na głębokości mniej więcej metra natrafiliśmy na zwłoki ludzkie w wielu warstwach, przy czym ciała te nie były ułożone jedne obok drugich, lecz skłębione, tak że niepodobna było np. wyjąć je pojedynczo.

Oglądałem dokładnie kilka zwłok, zaglądałem do jamy ustnej, przełyku i tchawicy. Czyniłem to w ten sposób, że przecinałem krtań. Zauważyłem przy tym, że krtań zawiera ziemię, która nie mogłaby tam przedostać się w sytuacji, gdyby zasypywano ziemią człowieka nieżywego, jeśliby on np. miał otwarte usta. Wobec tego doszedłem do przekonania, że osoby, których zwłoki w ten sposób badałem, musiały być zagrzebane za życia, po zranieniu. Wszystkie bowiem ciała nosiły ślady postrzałów, mianowicie albo były strzaskane kości długie, albo części czaszki. Na podstawie oględzin doszedłem do wniosku, że osoby, których zwłoki odgrzebaliśmy, były zabijane strzałami oddanymi tak z przodu, jak i z tyłu. Widziałem „wloty” kulz tyłu czaszki, jak również z boku oraz z przodu.

Ogółem znajdowało się w tym grobie 66 ciał oraz szczątki 11. W tej liczbie udało się zidentyfikować pewną ilość zwłok mężczyzn, kobiet i dzieci w wieku około 10 lat. Nie pamiętam już, ile było zwłok męskich, kobiecych i dziecięcych. Niektóre były ubrane w „pasiaki” więzienne, niektóre były nago, niektóre w cywilnych ubraniach. Przypominam sobie, że jedno z dzieci miało strzaskany bark (nie pamiętam teraz, prawy czy lewy). W ubraniu jednych zwłok znaleźliśmy dokumenty, z których wynikało, że należały one do milicjanta gminy żydowskiej Goldsztama, oraz luzem znajdujące się podanie. Zwróciłem uwagę wówczas na to, że przy zwłokach nie znajdowaliśmy (możliwe, że za jakimś sposobem uległy […]) na ogół medalików itp. W budynku przyległym znaleźliśmy kilka zwłok (ilości nie pamiętam). Ciała te sprawiały wrażeniestosunkowo świeżych. Odniosłem wrażenie, że nie mają one nic wspólnego z miejscem straceń, aczkolwiek również nosiły ślady postrzałów. Zwłoki te, które zostały wygrzebane oraz znalezione w budynku, zostały zagrzebane w dole C. Natomiast w dole D zagrzebano resztki zwłok. Dalszych badań na tym terenie nie dokonałem, gdyż otrzymałem wyraźne zlecenie mych przełożonych – (dr. Jerzego Zakrzewskiego inspektora sanitarnego Wydziału Zdrowia Zarządu m. Warszawy). Żadnych więc poza tym czynności na tym terenie nie dokonywałem.

Protokół odczytano.

Dodaję, że zdarzyło mi się widzieć spalone pojedyncze zwłoki, a że były to spalone zwłoki, wywnioskowałem na podstawie tej, że w popiele widziałem zęby sztuczne. Stwierdziłem wówczas, że po spaleniu jednego człowieka powstaje kupka popiołu mniej więcej 15 cm x 10 cm x 8 cm. Zresztą z oglądanego przeze mnie filmu ze spalenia zwłok w krematorium, wynikało mniej więcej to samo.