CHAJA LÖWI

Tarnów, dnia 17 lipca 1946 r. Bronisław Maciołowski, prezes Sądu Okręgowego w Tarnowie i członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, za przybraniem protokolantki K. Kułaczówny, na zasadzie art. 254 i 255 kpk, przesłuchał w charakterze świadka Chaję Löwi, która po upomnieniu w myśl art. 107 i 115 kpk zeznała, jak następuje:


Imię i nazwisko Chaja Löwi
Data i miejsce urodzenia 1925 r., Tarnów
Miejsce zamieszkania Tarnów, ul. Piłsudskiego 12
Zajęcie krawczyni
Wyznanie mojżeszowe
Stan cywilny wolna

Jako mieszkanka Tarnowa w 1942 r. zostałam umieszczona i pracowałem w firmie Zentral fürHandelliefergungen, w skrócie ZFH. W razem z pracownikami tej firmy stałam na pl. Wolności w czasie likwidacji getta w 1943 r. Grupa ta cała została zatrzymana do drugiego dnia i wtedy odesłana do Płaszowa. Ze swego miejsca widziałam, że przy innych grupach pracowników znajdował się Göth i rozdzielał ludzi, nie zauważyłam jednak ze swego miejsca żadnych występów Götha polegających na biciu czy strzelaniu.

Na pl. Wolności staliśmy do południa drugiego dnia, po czym odtransportowano nas na dworzec kolejowy w Tarnowie, gdzie musieliśmy oddać wszystkie swoje rzeczy, jakie zabraliśmy z domów za radą samego Götha. Rzeczy tych już więcej nie widziałam, a miałam w torbie podręcznej sukienki, bieliznę itp.

Na dworcu w Tarnowie w wagonie, w którym ja się znajdowałam, nie było żadnych dzieci i nie widziałam, by dzieci z innych wagonów usuwano, albowiem po umieszczeniu w wagonie nie zwracałam uwagi na to, co się dzieje na dworcu.

Po przybyciu do Płaszowa przez ok. dwa tygodnie byłam zajęta przenoszeniem desek. W tym czasie Göth co parę dni przychodził do tej grupy i, jeżeli ktoś powoli się ruszał i nosił mało desek, to go odsyłał. Po takiej segregacji dochodziły nas strzały z górki egzekucyjnej, a osoby wysegregowane już więcej do naszej grupy nie wróciły.

Po dwóch tygodniach zostałam przydzielona do firmy krawieckiej „Madrycz” [„Madritsch”], gdzie pracowałam ok. ośmiu miesięcy. W tym czasie bezpośrednio nie zetknęłam się z działalnością Götha, każdy jednak ze strachem wymieniał jego nazwisko. Po ośmiu miesiącach zostałam wysłana do Skarżyska, do Częstochowy, gdzie zostałam wyzwolona przez Armię Czerwoną.