IGNACY RADKIEWICZ

Dnia 15 maja 1948 r. w Gdańsku. Wiceprokurator VI rejonu Sądu Okręgowego w Gdańsku S. Szynatowicz przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Ignacy Radkiewicz
Imiona rodziców Władysław i Katarzyna
Data urodzenia 2 lutego 1890 r.
Miejsce zamieszkania Gdańsk-Wrzeszcz, [...]
Zajęcie urzędnik Zarządu Miejskiego w Gdańsku
Karalność niekarany

Cmentarzysko, o którym wspomniałem w piśmie moim z 26 kwietnia 1948 r., położone jest na terenie majątku Lubicz, należącym do „Agrid” (Gdańsk-Wrzeszcz, ul. Twarda 4). Na mapie miejsce położenia cmentarzyska określone jest jako uroczysko Lipniki. Według wersji miejscowej ludności w mogiłach znajdują się ciała jeńców sowieckich, zamordowanych przez władze niemieckie. W odległości kilometra w stronę Wrzeszcza znajdują się ruiny budynków byłego obozu – więzienia. Miejsce położenia tych budynków na mapie oznaczone jest nazwą Mysia Dolinka.

[Nieczytelne] dotychczas ślady urządzeń obozowych, łącznie z komorą gazową, przebywało tysiące jeńców sowieckich, o czym świadczą napisy na ścianach cel więziennych.

Cmentarzysko zawiera ok. 600 grobów, oznaczonych tabliczkami z numerami porządkowymi. Teren tamtejszy jest sztucznie zalesiony, przede wszystkim od strony drogi.

Jak informują miejscowi ludzie, oprócz tych grobów w okolicy chowano masę pojedynczych osób, zamordowanych tam na miejscu. Przede wszystkim byli to Polacy. Tym nie sporządzano grobów. Miejsce ich wiecznego spoczynku zostało zrównane z ziemią. Jedynie miejscowi ludzie mogą znać położenie niektórych grobów.

W sprawie tej więcej informacji może dać ob. Piotrowski (imienia jego nie znam), zam. w Oliwa, [...], przy lesie, oraz Kaszub (nazwiska jego nie znam) zam. przy tej samej ulicy pod numerem [...] (wskazać go może Piotrowski).

Odnośnie do zebrań głuchoniemych, jakie odbywają się dość często w Letniewie przy kaplicy rzymskokatolickiej, wyjaśniam, że duchem ich przełożonym jest miejscowy ksiądz katolicki – Kaszub (nazwiska jego nie znam), który jest z nimi w stałym kontakcie. Głuchoniemi zjeżdżają się do tego księdza ze wszystkich stron i odbywają różne konferencje oraz uprawiają praktyki religijne. Jako Polakowi nasuwa mi się podejrzenie, że zebrania te mogą mieć szkodliwe znaczenie dla Polski. Ze słów stróża szkoły podstawowej nr 22 w Letniewie, autochtona, nazwiska jego nie znam, wynika, że przed wojną i w czasie okupacji głuchoniemi posiadali tu swoją organizację i zjeżdżali się w Letniewie. Obecnie organizacja taka nie jest notowana w Zarządzie Miejskim w Gdańsku.