MARIANNA SMOLIŃSKA

Warszawa, 24 kwietnia 1947 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, [sędzia] Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o treści art. 107 i 115 kpk.

Świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Marianna Smolińska
Imiona rodziców Bronisław i Anna z d. Płoska
Data urodzenia 10 maja 1895 r. we wsi Romany Karcze
Wyznanie rzymskokatolickie
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Berezyńska 28 m. 9
Wykształcenie umie czytać i pisać
Zawód pracownica domowa

Pracowałam dziewięć lat jako gospodyni u księdza Krygiera, który był proboszczem w kościele św. Wawrzyńca w Warszawie (Wola). Mieszkaliśmy w domu parafialnym, obok kościoła przy ul. Wolskiej 140a. W czasie powstania warszawskiego u księdza Krygiera przebywał biskup diecezji pińskiej Niemira i pracujący jako wikary parafii św. Wawrzyńca ksiądz Dębowski.

W pierwszych dniach powstania przebywałam w domu, niewiele orientując się w tym, co się działo na zewnątrz.

5 sierpnia przebywałam w schronie, a około godz. 9.00 przyszłam na plebanię. Zastałam księdza Krygiera rozmawiającego nawet po polsku z oficerami niemieckimi, których nazwisk ani oddziałów nie znam. Oficerowie w grzecznej formie powiadomili księdza, iż odchodzą ze swymi oddziałami i, że przybywają nowe wojska, przy czym nie zorientowałam się, jakie.

Po odejściu oficerów ksiądz z zakrystianem Wójcickim udali się do kościoła, by odprawić mszę świętą. Kto znajdował się w tym czasie w kościele (oprócz malarzy, których powstanie zastało przy pracy nad odnawianiem kościoła), nie wiem.

Po wyjściu księdza opuściłam plebanię, udając się do schronu, ponieważ usłyszałam z daleka strzały. Była godzina około 9.00 rano. Po chwili posłyszeliśmy w schronie wołanie raus. Ksiądz biskup Niemira i sekretarz parafialny Goszkowski wyszli na schody, a po chwili powrócili – Goszkowski śmiertelnie ranny w brzuch (zmarł po trzech godzinach) i biskup z przestrzeloną sutanną. Biskup, słysząc wciąż wołanie raus, powiedział, by kobiety wyszły, co może powstrzyma strzelanie do ludzi.

Niemcy zaczęli w tym czasie rzucać granaty do piwnic od frontu. Wtedy wyszły Franszkowa z dzieckiem i wychowawczynią, siostra zakrystiana Wójcicka i jeszcze jedna młoda kobieta. Ja za tą grupą posuwałam się w pewnej odległości i będąc na schodach usłyszałam, jak na podwórzu Franszkowa woła: „zabiliście dziecko, zabijcie i mnie”, wówczas cofnęłam się do piwnicy, a razem ze mną inni, razem około 30 osób.

Około godz. 19.00 wpadli do piwnicy żołnierze niemieccy w pełnym uzbrojeniu.

Jakiego rodzaju broni byli ci żołnierze, nie wiem.

Padł rozkaz wychodzenia, grupa nasza została wyprowadzona na podwórze, gdzie zobaczyłam zwłoki Franaszkowej z dzieckiem i trzech kobiet, które z nią wyszły. Niemcy trzymali nas około dziesięć minut naprzeciwko ustawionego karabinu maszynowego, poczym z nieznanych mi powodów zrezygnowali z egzekucji i grupę skierowali do kościoła św. Wawrzyńca.

Przed odprowadzeniem do kościoła ksiądz biskup Niemira i ja byliśmy zabrani na plebanię, gdzie kazano nam otworzyć wszystkie zamki.

O co jeszcze pytali biskupa, nie wiem, ponieważ byłam bardzo wystraszona.

W kościele zastałam już grupy ludności cywilnej, wielu rannych leżało na podłodze, widziałam także kałuże krwi w kilku miejscach. W pewnej chwili podszedł do mnie malarz, który odnawiał kościół przed powstaniem (nazwiska nie znam), i opowiedział, że rano został przez Niemców w kościele zamordowany ksiądz Krygier, zakrystian Wójcicki i drugi malarz.

Szczegółów zajścia nie dowiedziałam się.

Nazajutrz (6 sierpnia) wieczorem, wyprowadzono mnie wraz z ludnością cywilną z kościoła, połączono z transportem ludności cywilnej z kościoła św. Wojciecha i pieszo popędzono grupę około ośmiu tysięcy kobiet z dziećmi i mężczyzn do obozu przejściowego w Pruszkowie.

Później słyszałam, że plebania została spalona dopiero po trzynastu dniach i, że na terenie plebanii i ogrodu w okresie 5–8 sierpnia 1944 roku Niemcy dokonywali masowych egzekucji.

Na tym protokół zakończono i odczytano.