WŁADYSŁAW STAWIARZ

Dnia 28 czerwca 1947 r. w Strzegomiu, gm. Osiek, Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich z siedzibą w Radomiu, Ekspozytura w Staszowie, w osobie byłego Sędziego Albina Walkiewicza, adwokata w Staszowie, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 KPK świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Władysław Stawiarz
Wiek 39 lat
Imiona rodziców Wawrzyniec, Katarzyna
Miejsce zamieszkania Strzegom, gm. Osiek
Zajęcie rolnik
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

Byłem sołtysem gromady Strzegom w 1942 r. W czerwcu 1942 r. przybył z Sandomierza do Strzegomia sekwestrator Stanisław Machowski, pochodzący z okolic Sandomierza, i zbierał podatki. Mamy grunta zupełnie liche i ludność jest biedna, toteż z trudem mogła płacić podatki. Zbieranie ich szło dość ciężko. Sekwestrator zachowywał się arogancko, groził stale kijem, pobił kijem Drożdża Jana i Majsaka Jana. Po kilku dniach jego pobytu we wsi zgłosiło się do niego, jak mi mówił, trzech ludzi, wypominali mu, dlaczego bije ludzi, i zabrali mu 1500 zł. Machowski doniósł o tym policji granatowej, a ona zameldowała żandarmerii niemieckiej.

Po trzech dniach przybył oddział Niemców z Opatowa z trupimi główkami − z policją granatową. Machowski dał Niemcom listę mieszkańców wsi, którzy nie zapłacili podatku, z tej listy on sam wybrał około 15 osób i Niemcy udali się po nie. Pięciu osób nie zastali w domu, pozostałe osoby w liczbie dziesięciu schwytali, bili ich kijami, karabinami, kopali – tak że krew z ludzi tryskała – w tym cztery kobiety, z których dwie miały być w ciąży. Bijąc, niektórych pytali, dlaczego nie płacą podatku, oraz zarzucali, że brali udział w najściu na sekwestratora. Jedną z tych dziesięciu osób – kobietę – zwolnili, a dziewięć osób zupełnie zmasakrowanych zaciągnęli w pole i tam ich serią z automatu wystrzelali, dobijając niektórych strzałami. Wszystkie te osoby leżą w tym samym miejscu we wspólnym grobie.

W czerwcu 1941 r. oddział Niemców ze Staszowa, nieznanej mi formacji, przybył do Strzegomia i zabrano kierownika szkoły Jaśkiewicza Wincentego, lat około 37. Zmasakrowanego do ostateczności zawieźli do Ostrowca, następnie do obozu do Niemiec. W 1943 r. przyszła wiadomość, że Jaśkiewicz zmarł w obozie. Był on oficerem rezerwy i było to przyczyną zabrania go.

W 1940 r. zabrali Niemcy Sajdę Józefa ze Strzegomia, podejrzewając go o posiadanie broni. Na miejscu skatowali go do niepoznania, zmasakrowanego wywieźli do Sandomierza i w tym samym roku przyszła wiadomość, że nie żyje.

W 1943 r. Waleryk Michał spotkał Niemców jadących drogą, więc począł się szybko oddalać – Niemcy dali strzał i zabili go. Niósł on wtedy mleko do mleczarni.

W 1943 roku w Staszowie schwytali Niemcy Drożdża Stanisława, męczyli go straszliwie, zmuszając, żeby wymienił nazwiska partyzantów. Po trzech tygodniach ciągłego bicia zmarł.

W 1943 r. przybyli Niemcy z Rytwian do Strzegomia po Stefana Zawadę. Schwytali go, lecz im uciekł, natomiast schwytali Tataja Franciszka i straszliwie pobili, połamali ręce, a wreszcie kazali mu uciekać i przy oddalaniu się zastrzelili go. Była [to] Schutzpolizei z Rytwian. Nazwisk nie znam.

W 1943 r. schwytali Niemcy Eliasza Mieczysława ze Strzegomia, gdy zbierał w lesie grzyby, zbili go straszliwie i zastrzelili.

W związku z kontyngentami, które były wspólne, bo 50% zbiorów trzeba było oddać, wieś biedna miała trudności z oddaniem kontyngentów – toteż Niemcy zjeżdżali i każdego, kogo spotkali we wsi, bili, niszczyli rzeczy w mieszkaniach, a lepsze rzeczy kradli.

Więcej nic nie wiem. Odczytano.