ELŻBIETA CZOSYK


Ochotniczka Elżbieta Czosyk, ur. w Czortkowie w 1916 r., do wywiezienia mieszkałam w Czortkowie na utrzymaniu męża.


Męża aresztowali 21 stycznia 1940 roku, ja zostałam wywieziona do Rosji 13 kwietnia. Jechaliśmy w wozach ciężarowych, zamkniętych. Gorąco, brak powietrza, chorzy leżeli na podłodze. Byłam w semipałatyńskiej obłasti, posiołek Piszczanka. Mieszkaliśmy w czerwonym uhołku [krasnym ugołku], aż zawalił się nam na głowę. Pracowaliśmy przy różnych pracach. W polu, przy świniach, robiliśmy cegły. Za pracę otrzymywaliśmy pieniądze. Znowuż za te pieniądze nie można było niczego kupić. Posyłałam pieniądze do matki, a ona przysyłała mi paczki.

Gdy otrzymałam już udostowierenije, zaraz wyjechałam z kilkoma paniami do Semipałatyńska. Tam pracowałam w szwalni i sprzedawałam ostatnie łachy, żeby żyć. 13 listopada 1941 roku wyjechałam z Semipałatyńska transportem wojskowym pod dowództwem sierżanta Milera do armii. Jeździliśmy aż do Kitobu. Z Kitobu nas zawrócono do Dżambułu, a Dżambuł rozesłał nas po kołchozach. W kołchozie życie było straszne. W jednej izbie mieszkało 21 osób. Ciasno, zimno, głód. Gazet wcale nie czytaliśmy, bo nie było. Przychodziła gazeta kazachska, której nie można było przeczytać, bo się nie umiało czytać. Zawsze propagandę robili przeciw Polsce. Rosjanie tłumaczyli w swych pięknych a głupich mowach, jak to dobrze jest w Rosji, a jak źle jest – było raczej – w Polsce. W kołchozie umarł młody Żyd przez ukąszenie tarantuli. Ale nazwiska jego nie pamiętam. W kołchozie pracowałam w polu i przy lepieniu kibitek. Byłam tam dziewięć miesięcy. W sierpniu wyjechałam do Pahlevi i tam wstąpiłam w szeregi Pomocniczej Służby Kobiet.