JÓZEF GROT

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Plutonowy Józef Grot, ur. 11 stycznia 1897 r., st. posterunkowy Policji Państwowej, żonaty.

2. Data i okoliczności aresztowania:

1 września 1939 roku około godziny 6.00, po wkroczeniu wojsk niemieckich do Polski od Słowacji, na odcinku granicy Niedzica – Czorsztyn, pow. Nowy Targ, posterunek policji w Czorsztynie wraz ze Strażą Graniczną został ewakuowany z Czorsztyna do Nowego Sącza. Do września 1939 roku służyłem w policji na posterunku w Czorsztynie.

4 września zostałem wyznaczony przez komisariat policji w Nowym Sączu do eskortowania szpiegów i przestępców politycznych, obywateli polskich narodowości niemieckiej, do więzienia w Wilnie. Więźniów tych było 24. Po przybyciu do Wilna 11 września i oddaniu ich zarządowi więzienia w Łukiszkach pozostałem w mieście w rezerwie policyjnej z rozkazu komendanta wojewódzkiego w Wilnie. Po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski załogi policyjne ewakuowano z Wilna do Litwy. 19 września przekroczyłem granicę z Polski i Litwy na odcinku granicy Jewie. Z Jewii internowanych policjantów i wojsko Litwini odtransportowali pociągiem do Połągi. 29 stycznia 1940 roku przewieziono internowanych z Połągi do koszar w Wiłkowyszkach. 12 lipca 1940 wolska bolszewickie okrążyły nasz obóz, wszystkich internowanych załadowano do pociągu i przewieziono do Kozielska.

3. Nazwa obozu, więzienia, miejsca przymusowych robót:

Obóz Kozielsk specjalnie był urządzony dla umieszczenia w nim uwięzionych lub internowanych. Prac w obozie nie wykonywało się jako przymusowych, jedynie wykonywało się prace związane z utrzymaniem obozu. Do przymusowych robót na Półwyspie Kola, w porcie Panoya [Ponoj] wysłano internowanych policjantów 15 maja 1941 roku. Miały tam być wykonane roboty ziemne przy budowie lotniska i drogi do lotniska oraz budowa dużego obozu dla większych załóg robotników spośród internowanych policjantów i żołnierzy Wojska Polskiego.

4. Opis obozu, więzienia itp. (teren, budynki, warunki mieszkaniowe, higiena):

Obóz Kozielsk były to cerkwie i zabudowania mieszkalne po mnichach prawosławnych, częściowo w stanie zniszczonym przez brak konserwacji. Internowani żołnierze polscy przyprowadzili je do porządku, przeprowadzając remont i budynki te były możliwe do mieszkania w nich. Oświetlenie elektryczne. Higiena możliwa; każdego tygodnia ciepła kąpiel i zmiana bielizny. O ile chodzi o obóz przymusowych robót na Półwyspie Kola, to warunki były straszne; w ogóle nie było żadnych baraków, mieszkało się pod gołym niebem, na mokrej ziemi, świeżo rozmarzniętej na około 20 cm; często padały deszcze i nie było można nigdzie się schronić, gdyż mieszkańców tam nie ma, lasy nie rosną, jedynie skarłowaciała brzoza wysoka na 40 cm. Praca była tam bardzo ciężka, zmuszano do pracy przy budowie drogi i lotniska na terenie rozmokłym, przeważnie bagnistym, stania cały dzień w wodzie przy tej pracy, bez odpowiedniego obuwia. Po paru dniach tej pracy żołnierze zaczęli chorować na zapalenia płuc i inne choroby, w końcu i na szkorbut.

5. Skład jeńców, więźniów, zesłańców (narodowość, kategoria przestępstw, poziom umysłowy i moralny, wzajemne stosunki etc.):

W obozie w Kozielsku byli internowani: oficerowie WP, policji, podoficerowie WP, żandarmerii, Straży Granicznej, policjanci. Wszyscy narodowości polskiej. Władze sowieckie zaliczały tych wszystkich, według ich prawa karnego, jako przestępców politycznych. Poziom umysłowy dość wysoki, moralnie niewielki procent załamywał się, uważając wszystko za przepadłe, że Polska już nie wróci. Z tego też powodu niektórzy poszli na służbę do Sowietów, wysługiwali się im przez zdradzanie tych, którzy zwalczali komunizm w Polsce, lub też złośliwie denuncjowali tych, którzy starali się podtrzymywać na duchu załamujących się patriotów polskich. Zachodziły też wypadki, że nie chcieli rozmawiać po polsku z kolegami, a tylko po rosyjsku, etc. Takich kolegów się unikało i innych ostrzegało się, by nie łączyli się ze zdrajcami i denuncjatorami. Nazwisk tych niegodnych kolegów nie pamiętam, wprawdzie miałem ich notowanych, lecz gdy wstępowałem do armii polskiej w Suzdalu przedstawiciel polski oświadczył, że jest udzielana amnestia dla tych, co zawinili wobec państwa polskiego i kolegów, więc zapiski wszelkie zniszczyłem.

6. Życie w obozie, więzieniu itp. (przebieg przeciętnego dnia, warunki pracy, normy, wynagrodzenie, wyżywienie, ubranie, życie koleżeńskie i kulturalne etc.):

Przeciętny dzień najpierw w obozie Kozielsku spędzano różnie, każdy internowany spędzał czas według jego talentu, jedni robili noże, brzytwy, szachy, różne rzeźby w drzewie, wizerunki Matki Boskiej. Czytało się książki przywiezione z sobą Litwy, otrzymane od Polonii litewskiej i Litewskiego Czerwonego Krzyża. Również i władze sowieckie uruchomiły bibliotekę, prócz książek rosyjskich były również polskie, lecz na literaturę sowiecką nie było dużo chętnych, gdyż były to książki w duchu komunistycznym. O ile chodzi o książki polskie przywiezione z kraju lub z Litwy, to wymieniając przeczytane między kolegami musiano to czynić dyskretnie, gdyż byli koledzy denuncjatorzy i donosili władzom sowieckim o tym i wymieniających książki między sobą Sowieci karali karcerem za kolportaż polskich książek. Wyżywienie jak na stosunki sowieckie możliwe, ubranie każdy jeszcze posiadał własne. Życie koleżeńskie: tworzyły się grupy ufających sobie kolegów i jeden drugiego, jak można było, to starał podtrzymywać na siłach duchowych. Jednym hasłem było: przetrwanie. Inni zaś uważali wszystko za przepadłe, zdaniem ich Polska już więcej nie powstanie i poszli na usługi NKWD, biorąc od nich pieniądze za ohydne zdradzenie kolegów, którzy przyczynili się do zwalczania komunizmu w Polsce. Zdemaskowani ci nieszczęśliwi koledzy byli wywożeni z obozu wozami w nieznane. Tych zdrajców kolegów unikało się stale, by się nie narazić na prześladowanie ze strony NKWD.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków (sposób badania, tortury, kary, propaganda komunistyczna, informacje o Polsce etc.):

Badanie Polaków przez NKWD odbywało się przeważnie nocami, przez kilka godzin, aż do znużenia. Przy badaniu wobec mnie tortur nie stosowali. Wyrok nie był mi jeszcze odczytany, gdyż w międzyczasie doszło do porozumienia między rządem polskim a Sowietami. Propaganda komunistyczna była szerzona przez urządzanie mityngów oraz przy każdym zetknięciu się z Polakami. Z Polski naśmiewali się z systemu rządzenia, przy czym z całą pewnością dodawali, że Polska więcej już nie powstanie.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność (wymienić nazwiska zmarłych):

Pomoc lekarska w obozie Kozielsku była dość troskliwa o chorych, śmiertelność była mała. Nazwisk Polaków zmarłych w obozie Kozielsku nie pamiętam.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodziną?

Z rodziną pozostałą w kraju nie miałem łączności żadnej. Wprawdzie NKWD zezwoliło na pisanie listów do kraju i listy te do rodziny pisałem, jednak odpowiedzi żadnej nie miałem, gdyż przychodzące od rodziny listy do mnie NKWD zatrzymywało, żądając ode mnie [nazwisk przedwojennych] konfidentów, a gdy ich ujawnię, za to wydadzą mi listy. Jednak na te propozycje nigdy się nie godziłem.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

11 lipca 1941 roku podczas pracy na Półwyspie Kola zostaliśmy zawiadomieni przez NKWD o zaniechaniu dalszej pracy, a 13 lipca zaokrętowali wszystkich żołnierzy polskich w porcie Ponoya [Ponoj] i przez Morze Lodowate przewieźli do Archangielska. Po paru dniach pobytu w Archangielsku transportem kolejowym wysłali nas do Suzdalu. 24 lipca przybyła do Suzdalu komisja polska i po przeglądzie lekarskim zostałem przyjęty do armii. 5 września wyjechał transport do Tatiszczewa, do organizującej się tam 5 Dywizji. W niej byłem krótko, bowiem 31 października z transportem ponad tysiąca żołnierzy wysłano mnie na południe Rosji, że gdzieś w okolicy Taszkentu ma się organizować nowa dywizja i tam będę przydzielony. Po 33 dniach wędrowania koleją nigdzie nie było śladu organizowania dalszych dywizji. Przewieziono nas do Kazachstanu i tam umieszczono cały transport w kołchozach, w okolicy Tokmaku. Kołchozy żywiły nas, dając mąkę 400 – 500 gramów dziennie i więcej nic poza tym. Pracowaliśmy przy pakowaniu roślin tytoniowych. Dopiero w lutym 1942 roku dowiedziałem się, że w Ługowoj organizuje się dywizja polska, wobec czego z kilkoma kolegami opuściłem kołchoz Kazakomu koło Tokmaku i pojechałem do Ługowoj. Tam wstąpiłem do armii polskiej, do 10 Dywizji [Piechoty], w dniu 20 lutego 1942.