EDWARD REWIŃSKI

Plutonowy Edward Rewiński, z Kwatery Głównej 1 Brygady Strzelców Karpackich.

W 1939 roku dostałem się do niewoli sowieckiej koło Brześcia, a stąd wywieziony byłem do Rosji, do obozu jeńców w Kozielsku. Podczas transportu przez trzy dni nie dawano nam jeść, tylko podczas postoju w Mińsku ludność cywilna rzucała nam przez okna kawałki chleba, jabłka, papierosy itp., tym trochę żyliśmy.

Po przyjeździe do Kozielska osadzono nas w cerkwi, gdzie były przygotowane piętrowe nary, spaliśmy na gołych deskach bez żadnego posłania, było bardzo zimno w murach. Brudno. Z rana dostawaliśmy po 300 gramów chleba, parę łyżek kapusty z rybą i nic więcej. Po paru tygodniach trochę więcej dawano jeść, na roboty pędzono dla własnej potrzeby, na przykład kartofli nakopać dla nas. 20 października część nas zwolnili do domu. Przywieźli nas na stację Cimkowicze koło Nieświeża, gdzieś na granicy polskiej. Przez bramę nas przepuścili i powiedzieli stupajtie domoj. 26 października byłem w domu.

13 kwietnia 1940 roku o godzinie 5 rano jeszcze spaliśmy, stuka ktoś do drzwi. Otworzyliśmy, wchodzi NKWD i kilku żołnierzy z bagnetami, mnie i brata od razu aresztowali, przeprowadzili rewizję, czy nie ma broni, później NKWD-zista wyczytał całą rodzinę, patrząc w książkę i mówi: Nie pugajties, my wam niczego płochogo nie sdiełamy, tolko Sowietskoje prawitielstwo was pieriesieliajet, budietie w tom samom gosudarstwie, tolko w drugoj obłasti. Czasu dwie godziny, bagażu 100 kilogramów na osobę. Zabrano z rodziny osoby następujące: ojciec 79 lat, matka 67 lat, siostra z trojgiem dzieci, nas dwóch braci i bratowa. Następnie załadowali nas na furmanki i końmi jechaliśmy do stacji Stołpce, gdzie już były setki tysięcy kobiet z dziećmi i starców. Załadowali nas po 50 osób do jednego wagonu, a w niektórych i po więcej nawet. Podczas transportu było bardzo ciasno, z wagonów wyprowadzali raz na dobę i to na wielką prośbę. W trzecim dniu dali nam do zjedzenia chleba i zupy i później codziennie dawali chleb, zupę i kipiatok [nieczytelne]. Jechaliśmy przez 13 dni i 26 kwietnia byliśmy na Syberii w siewierokazachstańskiej obłasti, airtauskij [ajyrtauskij] rajon, sieło Woskrietienka [?], gdzie przywieźli nas i wyrzucili na bruk. Nie dali żadnych mieszkań, kazali nam wynajmować mieszkania, za które płaciliśmy po 50 rubli miesięcznie, oraz nie dali nam żadnej pracy [żeby zarobić] na życie. Musiałem chodzić po posiołkach do Kirgizów i szukać pracy, przy tym żyliśmy ze sprzedaży swego ubrania. Kobiety, które przyjechały bez mężczyzn, z dziećmi, nie mogły zarobić, więc bardzo głodowały, niektóre żebrały. Słyszałem, że niektóre rodziny przywieźli i wsadzili do posiołków kirgiskich, gdzie niemożliwe było mieszkać z tym brudnym narodem, więc pouciekali do posiołków ruskich.

Priedsiedatiel sielsowieta (władza posiołka) groził nam, mówiąc: Wy, busini, przywieźli dużo ubrania, my was tu prędko rozbierzem, będziecie tacy jak i my i ani myślcie, że wasza Polska wróci. Polska już nie wróci.

Pisaliśmy listy do Polski i otrzymywaliśmy również z Polski listy. Opisywano nam, co się dzieje w kraju, otóż jeden z gospodarzy w Polsce odmówił władzom sowieckim posłuszeństwa, nie pojechał do lasu drzewo wozić. Działo się to w powiecie wołożyńskim w roku 1940. Sąd sowiecki, tak zwany narodnyj sud w mieście Wołożyn skazał tego gospodarza na siedem lat więzienia z kontrybucją całej majętności.

Starzy ludzie rosyjscy byli dla nas bardzo przychylni i obchodzili się z nami bardzo dobrze, tylko tacy młodzi, którzy wyrośli w latach dwudziestych, ta młoda dzicz, komsomolcy, patrzyli na nas jak na wilków.

W kwietniu 1941 roku zostałem wzięty na przymusowe roboty do prowadzenia kolei żelaznej w akmolińskiej obłasti, linia Akmolińsk – Karaganda, gdzie były spędzone setki tysięcy kobiet i mężczyzn. Mieszkali po wagonach, pod namiotami. Zarabiali po trzy ruble, po pięć rubli dziennie, ledwo mógł człowiek przeżyć. Roboty bardzo ciężkie, budowa stacji, kopanie fundamentów. W ogóle robota ciężka. Po przebyciu trzech miesięcy na tej robocie powróciłem do rodziny.

Stosunek władz sowieckich do ludności polskiej był zły. NKWD zawsze posługiwało się kłamstwem. W styczniu 1942 roku złożyłem podanie do władz polskich (przez władze sowieckie) z prośbą o przyjęcie w szeregi armii polskiej.

2 lutego 1942 zostałem powołany do Wojska Polskiego.

16 lutego 1943 r.