MARIA KOWALSKA

Dn. 31 maja 1947 r. w Zwoleniu Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich z siedzibą w Radomiu w osobie członka komisji T. Skulimowskiego na mocy art. 20 przepisów wprowadzających KPK przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 106 KPK zeznał on, co następuje:


Imię i nazwisko Maria Kowalska
Wiek 37 lat
Imiona rodziców Hipolit i Franciszka z d. Mordzińska
Miejsce zamieszkania Zwoleń, ul. Kowalska 55
Zajęcie gospodyni
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarana

W dniu 15 stycznia 1944 roku o godzinie 4.00 rano zostałam zbudzona stukaniem do drzwi i okna. Po otwarciu drzwi weszło trzech gestapowców uzbrojonych w broń maszynową i zapytali męża, czy należy do partii, posiada broń i czy chodzi na bandytyzm.

Mąż mój Jan Kowalski trudnił się krawiectwem i przed wojną należał do Polskiej Partii Socjalistycznej, o czym miejscowa ludność wiedziała. Gestapowcy nakazali mężowi podnieść ręce do góry, mnie również kazali podnieść ręce do góry, a także dzieciom w wieku lat 4 i 10. Następnie kazali mi podać mężowi ubranie, które ja podałam, a które zrewidowali. Następnie założyli mężowi kajdanki na ręce, zaopatrzone w łańcuch, na którym odprowadzili męża do budynku miejscowej żandarmerii, mieszczącej się w byłej Szkole Rolniczej. Tego samego dnia wieczorem męża wraz z innymi osobami aresztowanymi tej nocy w Zwoleniu wywieziono samochodem do wsi Leokadiów i tam rozstrzelano. Zwłoki zakopano w pobliżu miejsca egzekucji. Obecnie jest tylko grób, ponieważ zwłoki w jakiś czas później spalono. Nas liście osób rozstrzelanych męża mego nie było, ale Kowalski, również Jan, który nie jest moim krewnym, mówił mi, że z aresztowanych tej nocy on jeden został wywieziony do obozu, pozostali zaś mieli odczytany wyrok śmierci w Szkole Rolniczej i mąż miał też odczytany ten wyrok. Nazwisk i imion gestapowców nie znam, jak również nie mogę opisać ich wyglądów.

Dodaję, że gdy byłam pod budynkiem żandarmerii, słyszałam krzyki osób aresztowanych, których bito. Krzyczeli oni: „Panowie, za co nas bijecie, jesteśmy niewinni”, wzywając o pomoc Boga. Po badaniu aresztowanych nie widziałam tego, jak ich prowadzono do samochodu.