KAZIMIERZ OLEKSIK

Dnia 31 maja 1947 r. w Zwoleniu Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich z siedzibą w Radomiu w osobie podprokuratora – członka komisji J. Skarżyńskiego na mocy art. 20 przepisów wprowadzających KPK przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania zeznał on, co następuje:


Imię i nazwisko Kazimierz Oleksik
Wiek 37 lat
Imiona rodziców Wojciech i Marianna z d. Kwiatkowska
Miejsce zamieszkania Zwoleń, ul. Staropuławska 6
Zajęcie nauczyciel gimnazjum państwowego
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

Jestem urodzony w Zwoleniu i w Zwoleniu mieszkałem w czasie okupacji niemieckiej. W czasie okupacji prowadziłem tajne komplety nauczania, a od 1943 r., aby uniknąć wywiezienia do Prus, pełniłem obowiązki agronoma w Grabowie n. Wisłą. Przypominam sobie, że w ciągu bodajże pierwszego roku okupacji Niemcy zabrali bez odszkodowań wiele sklepów i nieruchomości tamtejszych obywateli, uruchamiając w nich własne przedsiębiorstwo. W 1941 r., a więc w tym czasie, kiedy na terenie tzw. Generalnego Gubernatorstwa tworzono getta dla Żydów, utworzono analogiczne getto w Zwoleniu.

Po upływie roku nastąpiła likwidacja getta, którą dokonała żandarmeria niemiecka, SS oraz specjalne oddziały legionu ukraińskiego. Likwidacji dokonano w ciągu pół dnia, zdolnych do marszu odprowadzono pod konwojem do stacji kolejowej w Garbatce, starców zaś i dzieci w wielu wypadkach rozstrzeliwano na miejscu. Ruchomości żydowskie sprzedawano z licytacji, jak pamiętam – robiła to żandarmeria. Jak pamiętam, już w 1941 (30 listopada) nastąpiły pierwsze aresztowania. Ofiarami tych aresztowań padli: Wasiak, Talaga i Piechota. Powodów aresztowań nie znam. W każdym razie osoby te, z wyjątkiem Piechoty, zmarły w obozie koncentracyjnym Marcowe aresztowania połączone z egzekucjami rozpoczęły się w 1944 r. W styczniu 1944 aresztowano kilkadziesiąt osób i jak pamiętam, na drugi dzień w Leokadiowie, gm. Góra Puławska, rozstrzelano część aresztowanych i tam ich pogrzebano.

W dzień Wielkiego Piątku 1944 r. rozstrzelano na rynku w Zwoleniu ponad 20 osób spoza mieszkańców Zwolenia. Ja osobiście padłam ofiarą aresztowania 16 maja 1944 r. w gronie ponad 40 osób ze Zwolenia i okolicy. Wg mego rozpoznania chodziło to o likwidację organizacji niepodległościowej. Dowiedziałam się, będąc w wiezieniu radomskim, że z grupy aresztowanych, w czerwcu 1944 rozstrzelano w Zwoleniu na rynku kilkadziesiąt osób. Wiadomym mi jest, że okupant dla wykonania swych celów gospodarczych wywoził masowo ludzi na roboty do Rzeszy. Łapanek mających ten cel na uwadze było w Zwoleniu i okolicy bardzo wiele. Część osób schwytanych uciekała po drodze, przeważnie w Częstochowy.

Ja swoje uwolnienie, które nastąpiło 30 czerwca 1944 r., zawdzięczam wykupieniu mnie przez znajomych. Komu płacono, nie wiem, wiem, że zapłacono za mnie 90 000 zł. Nazwisk osób biorących udział w prześladowaniach, aresztowaniach, w egzekucjach nie znam. Wiem, że komendantem Oddziału Politycznego Radom-więzienia był Koch, odznaczający się szczególnym okrucieństwem. Słyszałem, że na gestapowców wołano „Apfel” (brunet, gruby, średniego wzrostu, marne wąsiki i włosy, mówiący po polsku), „Ludwik”. Nazwiska żandarmów ze Zwolenia brzmiały: Kule, Heint, Mulre. Zarówno żandarmów, jak i niektórych gestapowców mógłbym po okazaniu poznać. Jedną z najdotkliwszych tortur stosowanych w stosunku do mnie w gestapo radomskim było zakładanie duszącej maski.