KAZIMIERZ WĘDZIKOWSKI

Dnia 31 maja 1947 r. w Zwoleniu Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich z siedzibą w Radomiu w osobie podprokuratora – członka komisji J. Skarżyńskiego na mocy art. 20 przepisów wprowadzających KPK przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania zeznał on, co następuje:


Imię i nazwisko Kazimierz Wędzikowski
Wiek 51 lat
Imiona rodziców Karol i Franciszka z d. Jędrasik
Miejsce zamieszkania Policzna, pow. kozienicki
Zajęcie proboszcz parafii rzymskokatolickiej w Policznej
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

Przez okres okupacji niemieckiej byłem proboszczem w Policznej, p. kozienickiego. Wywożenie przymusowe na roboty do Rzeszy, łapanki i indywidualne aresztowania były na porządku dziennym, pierwsze jako środek represji gospodarczej, drugie jako środek represji politycznych. Jestem w posiadaniu dokumentu podpisanego przez burmistrza Jeskego, zakazującego mi odprawianie nabożeństw w dni powszednie.

Pierwsza masowa podwójna egzekucja odbyła się wiosną lub latem 1943 w dwóch miejscach Policznej: koło cmentarza i na kol. Policzna. Odbyła się ona ściśle mówiąc 12 czerwca 1943 r. Zastrzelono wówczas ponad 20 osób, między nimi kilka kobiet, wszyscy pochodzący z Policznej. Przypuszczam, że była to represja za przynależność do org. niepodległościowych. Likwidowano całe rodziny, tegoż dnia spalono jedno zabudowanie gospodarcze, w którym spalono całą znajdującą się w nim rodzinę. Było to w Policznej k. Frankowa. Nazwiska tej rodziny nie pamiętam. Widziałem zwęglone zwłoki pięciu osób, między innymi zwłoki 14-letniej córki gospodarzy. Mówiono mi, że dom spalono dlatego, że nie chciano go otoczyć żandarmerią. Egzekucję wykonywały oddziały wojska i gestapo, które przed tym otoczyły kordonem wieś. Ja osobiście brałem udział w pogrzebie 24 osób rozstrzelanych w czasie tej akcji represyjnej.

W rok później (tzn. w 1944 r.) była akcja odwetowa za porwanie dwóch urzędników dystr. radomskiego. W tej akcji rozstrzeliwano wszystkie osoby nieobecne w domu, a ukrywające się po polach i w lesie. Spalono również wieś Antoniówkę za to, że mieli być tam rzekomo partyzanci. Słyszałem, że wrzucono do ognia żywcem jakiegoś mężczyznę, który chciał ratować mienie. Ludność Antoniówki usunięto, nie pozwalając nic zabrać, następnie wartościowe przedmioty ruchome rabowały oddziały egzekucyjne. Inwentarz żywy zarekwirowano i spędzono do Policznej, a stąd gdzieś dalej. W ten sposób ci, którzy ocaleli, zostali nędzarzami. Z osób, które mogłyby wyjawić naoczne szczegóły tych zbrodni, mógłbym wskazać: 1) Jan Mazur, 2) Podsiadły, 3) Sławicki, zam. w Policznej, 4) sołtysa Antoniówki, 5) Domański i 6) Rapcia – zam. w Antoniówce.

Świadka zobowiązano do nadesłania odpisu dokumentu zakazującego odprawianie nabożeństw.