EDWARD ŻYŁA

Dnia 15 stycznia 1946 r. w Radomiu Sędzia Śledczy II rejonu Sądu Okręgowego w Radomiu, z siedzibą w Radomiu, w osobie Sędziego Kazimierza Borysa, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Edward Żyła
Wiek 32 lata
Imiona rodziców Stanisław i Feliksa
Miejsce zamieszkania Firlej, gm. Wielogóra
Zajęcie garbarz
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

W drugim roku wojny zauważyłem na piaskach Firleja dwa duże doły długości około ośmiu metrów, szerokości trzech – czterech metrów i na dwa metry głębokie. Doły te były przygotowane przez Niemców. Następnego dnia widziałem samochody ciężarowe, jadące od strony Radomia w kierunku piasków, po czym słyszałem odgłosy strzałów. Gdy po odjeździe samochodów udałem się na miejsce straceń, znalazłem kawałki skóry ludzkiej i odłamki czaszki z włosami. Rok później, w miesiącach zimowych, widziałem jeden samochód ciężarowy, który zatrzymał się koło szkoły na Firleju. Niemcy wyprowadzili z samochodu dwie kobiety i trzech mężczyzn. Wszyscy mieli ręce związane z tyłu. Skazanych poprowadzono na wzgórze. Szli za nimi żandarmi czy też gestapowcy z łopatami. Po chwili rozległy się odgłosy strzałów.

Latem 1944 roku byłem świadkiem rozstrzelania siedmiu osób. Mianowicie samochód ze skazanymi zatrzymał się na piaskach, następnie wyprowadzono z niego siedmiu mężczyzn. Niemiec coś im odczytał przed samochodem, po czym poprowadzono owych mężczyzn po dwóch w kierunku przygotowanego dołu i tam po dwóch ich rozstrzeliwano. Niemcy strzelali do nich z tyłu, z karabinów. Po stoczeniu się pomordowanych do dołu, strzelono do następnych. Jednego z zastrzelonych, który nie wpadł do dołu, lecz leżał na powierzchni, Niemiec zepchnął do dołu nogą.

Niezależnie od tych trzech zaobserwowanych przeze mnie wypadków widziałem prawie codziennie samochody kursujące między Radomiem a Firlejem, po przyjeździe których na piaskach rozlegały się strzały. Zimą 1943/1944, po wysiedleniu okolicznych mieszkańców, Niemcy rozpoczęli palenie zwłok pomordowanych na Firleju. Widziałem dym nad piaskami, czuć było również swąd palących się zwłok ludzkich w stanie rozkładu. Jeden z Niemców zatrudnionych przy tym paleniu twierdził, że palą Żydów. W okresie palenia zwłok zajeżdżały na Firlej duże, czarne samochody, które przypuszczalnie przywoziły do palenia zwłoki z innych terenów.

Po zakończeniu palenia Niemcy urządzili sobie zabawę w miejscowej szkole. Jeden z Niemców mówił, że z Firleja pojadą palić zwłoki do Skarżyska. Ten Niemiec nazywał się Paul.

Po zakończeniu palenia zwłok rozstrzeliwano na Firleju aż do stycznia 1945 roku.

Odczytano.