ROBERT PLATSCHEK

Zaprzysiężone zeznania Roberta Platscheka, lat 23, narodowość: Żyd węgierski.

W obozie w Birkenau w Polsce zgromadzeni SS-mani wyciągali zagrodzenie liną na wysokości czterech do pięciu stóp, podobnie jak to się czyni przy grze w piłkę nożną, naciągając ją z jednej strony na drugą i zmuszali kilkuset ludzi, aby pod nią przechodzili. Jeżeli jakiś mężczyzna mógł przejść pod nią bez schylania się, brano go do obozu do pracy. Jeżeli nie mógł, brano go do komór gazowych, gdzie używano cyjanowodoru, zabicie którym trwało od jednej do dwóch minut. Ta grupa była wybrana do szpitala obozowego, gdzie umieszczano najpierw poprzednio słabych i chorych ludzi.

Liczba więźniów w obozie wynosiła 60 do 80 tys., a byli to wszelkiego rodzaju niemieccy kryminaliści, szczególnie więźniowie polityczni. Ci polityczni więźniowie byli zwykle lepiej traktowani aniżeli inni, dlatego że byli Niemcami, lecz niektórzy z nich byli traktowani surowo. Pewna liczba tych więźniów była umieszczona w obozie na okres dwóch lat i starała się dobrze się zachowywać i pracować. Było tam także trochę Słowaków, którzy byli tam na dłuższy czas.

Nie było tam wyjątków w posyłaniu do komór gazowych, przeważnie jednak brano ludzi ze szpitali, którzy byli bardzo na zdrowiu podupadli lub słabi. Więźniowie o tym wiedzieli, a wynikiem tego było, że nie przyznawali, że są chorzy i nie prosili o umieszczenie w szpitalu, bo byliby włączeni do najbliższej grupy mającej iść do krematorium.

Nie wiem niczego o komorach gazowych, poza tym, że komory gazowe i krematoria mieściły się w tym samym budynku. Komory gazowe były czynne co miesiąc, a więźniowie Niemcy byli włączani do selekcjonowanych, jeżeli podupadli na zdrowiu lub stali się niezdolni do pracy. Praca w obozie polegała na rozbieraniu i oskrobywaniu motorów aeroplanów itd., aby dostarczyć Niemcom metalu. Części te pochodziły z amerykańskich i niemieckich aeroplanów przywiezionych z frontu.

Sam obóz był czysty i pod kierownictwem dr. Mengele. Widziałem trzydniowe dziecko żydowskie urodzone w obozie, zawinięte w gazetę, jeszcze żyjące, które rzucono na stos trupów dla przewiezienia do krematorium. Wszyscy słyszeliśmy, że rozkaz ten wydał dr Mengele.