ŁUCJA ZARZECKA

Dnia 18 czerwca 1947 r. w Bydgoszczy, sędzia śledczy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy z siedzibą w Bydgoszczy, w osobie sędziego K. Gąsiorowskiego, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Łucja Zarzecka
Wiek 35 lat
Imiona rodziców Ignacy i Pelagia
Miejsce zamieszkania Bydgoszcz, al. 1 Maja 124
Zajęcie kupiec
Karalność niekarana
Stosunek do stron obca

Spośród okazanych mi czterech fotografii (świadek okazano fotografie nadesłane przy piśmie Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Krakowie z 5 czerwca 1947 r. nr 443/47) przypominam sobie tylko tę (tu świadek wskazała na fotografię oznaczoną napisem Maria Mandel), w której rozpoznaję Marię Mandel [Mandl]. Od listopada 1942 r. do dnia ewakuacji, to jest do 18 stycznia 1945 r., przebywałam w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Przez cały ten czas Mandel była komendantką kobiecego obozu w Brzezinkach – Birkenau. Mandel podlegała w tej roli tylko komendantowi całego obozu w Oświęcimiu.

Pracowałam w Effektenkammer, gdzie z nią nie miałam do czynienia. Kierowniczka tego komanda – jak mówiono – była przyjaciółką Mandel i Mandel nie zdradzała większego zainteresowania tym komandem.

W 1943 r., zdaje się w maju, podczas przenoszenia się pracownic Effektenkammer z jednego odcinka na drugi chciałyśmy zabrać ze sobą swoje koce, pozostawiając oczywiście na miejscu takąż ilość koców, aby stan ich się nie zmienił. Blokowa zameldowała o tym w Blockführerstube, na skutek czego przybyła na miejsce samochodem Mandel, pobiła Franciszkę Keller (obecnie zam. w Łodzi, ul. Piotrkowska 228 m. 5), czy dwie pozostałe pobiła, tego nie wiem. Wszystkie trzy otrzymywały meldunek i zostały przez Mandel osadzone w Strafkolonne. Nazwiska dwóch pozostałych są: Maria Rutkiewicz (zam. Leszno Wielkopolskie, ul. Wolności 10) i Lusia Rabczewska, która nie wiem, czy żyje. Jak słyszałam, w związku z tym, iż przebywała w Strafkolonne wcześniejszym transportem została wysłana do Ravensbrück.

Poza tym, ponieważ pracowałam w zamkniętym budynku, nie miałam z Mandel bliższej styczności i więcej o jej zachowaniu z własnych spostrzeżeń powiedzieć nic nie mogę.

Natomiast z opowiadań innych osób na terenie obozu słyszałam na nią wiele skarg, iż była bardzo ostra, że własnoręcznie biła więźniów, wymierzała za byle przewinienia surowe kary – umieszczenie w Strafkolonne.

To wszystko, co mogę powiedzieć w tej sprawie.

Odczytano.