MARTA BARANOWSKA

Dnia 18 czerwca 1947 r. w Bydgoszczy, sędzia śledczy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy z siedzibą w Bydgoszczy, w osobie sędziego K. Gąsiorowskiego, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Marta Baranowska
Wiek 44 lata
Imiona rodziców Mikołaj i Teresa
Miejsce zamieszkania Bydgoszcz, ul. Cieszkowskiego 4
Zajęcie zamężna, mąż urzędnik państwowy
Karalność niekarana
Stosunek do stron obca

W obozie koncentracyjnym w Ravensbrück przebywałam od 9 sierpnia 1941 r. do 28 kwietnia 1945 r., to jest do czasu ewakuacji tego obozu. Zostałam tam osadzona przez gestapo bydgoskie. Oznaczona byłam numerem 6738.

Spośród okazanych mi fotografii (okazano załączone przy wniosku Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Krakowie z dnia 5 czerwca 1945 r. nr 443/47 cztery fotografie kobiet) dokładnie rozpoznaję Marię Mandel [Mandl], poza tym przypominam sobie znane mi z widzenia kobiety przedstawione na trzech pozostałych fotografiach (tu świadek wskazała na fotografię Emmy Boden, Elfriedy Kock oraz Luisy Danz), lecz co do tych trzech, to tylko przypominam je sobie z widzenia, lecz bliższych szczegółów podać nie umiem, gdyż nie miałam z nimi bezpośredniej styczności.

Przypominam sobie co do Marii Mandel, iż gdy przybyłam do obozu w Ravensbrück, to była ona kierowniczką bunkra. Ja w bunkrze osadzona nie byłam, tak że w tej roli z nią styczności nie miałam. Z koleżanek moich w bunkrze w tym okresie siedziała Jolanta Krzyżanowska, obecnie zamężna Bieńkowska, zamieszkała w Krakowie, studentka medycyny. Ostatni adres jej, jaki znam, to jest Kraków, ul. Pierackiego 15, u pani Bubczynskiej. Z opowiadań osób, które były w bunkrze osadzone, słyszałam, iż szczuła ona więźniarki psami, głodziła, w okresie jesieni w bunkrze, w którym zawsze było zimno, osadzone trzymała w letnich sukienkach.

Wiosną 1942 r., kiedy dotychczasowa Oberaufseherin Langenfeld odeszła, zdaje się do Oświęcimia, stanowisko jej zajęła Mandel. Od tego czasu była ona najważniejszą osobą na terenie wewnątrz obozu. Stosunki od tego czasu pogorszyły się. Wpadała ona często podczas apelu i bez żadnego zrozumiałego dla wszystkich powodu biła poszczególne więźniarki. Biła ręką, pięściami oraz kopała.

Pewnego razu, gdy byłam blokową dla bloku 13. i gdy stawiłam się na jej polecenie z kubłami od śmieci do przeglądu, zostałam przez nią pobita, gdyż jej zdaniem kubły nie były dostatecznie błyszczące.

Innego razu, gdy siostra moja Leokadia Fac (zam. w Bydgoszczy przy ul. Śląskiej 16) stała na apelu – nadmieniam, iż nie pełniła żadnej funkcji i stała w grupie innych – Mandel bez żadnego powodu pobiła ją w bardzo dotkliwy sposób.

Pobiła także Jadwigę Kulczycką (adresu jej nie znam) bez żadnego powodu, tak mi opowiadała Kulczycka.

Poza tym znęcała się nad grupą kobiet z sekty świadków Jehowy, które nie chciały wychodzić na apel. Na zarządzenie Mandel kobiety te były na apel wynoszone przez inne więźniarki i następnie Mandel biła je osobiście, a później na jej rozkaz inne więźniarki zmuszone były je oblewać zimną wodą. Przeciwko tym kobietom była prowadzona cała akcja. Na rozkaz komendanta obozu oraz Mandel zostały one zamknięte na okres – zdaje się – około trzech tygodni w baraku bez jedzenia (miały tylko na bloku wodę), bez koców, bez sienników i w rezultacie wiele z nich zmarło na tyfus głodowy.

W lecie 1942 r., w okresie, gdy Mandel była Oberaufseherin, specjalnie zwracano uwagę na to, aby wszystkie, nawet najstarsze, Żydówki były wypędzane do robót. Wypędzano kobiety nawet w wieku powyżej 70 lat. Rezultat był taki, iż od żaru słonecznego powstały u nich na nogach lejące się rany pełne robaków. Pilnowała wykonania tego szczególnie Mandel i Erich. W rezultacie wiele tych kobiet zmarło.

Mniej więcej jesienią 1942 r. Mandel odeszła do obozu w Oświęcimiu. Na jej miejsce wróciła Langenfeld. Z tego powodu panowała wśród więźniów wielka radość.

Langefeld na prośbę więźniarek posegregowała w ten sposób, iż osobno na blokach były umieszczone poszczególne narodowości, poza tym oddzieliła polityczne od kryminalnych i aspołecznych. Miało to bardzo wielkie znaczenie.

Znacznie skróciła czas trwania apelów, co szczególnie w zimie miało bardzo wielkie znaczenie.

Dalej Langefeld w ogóle nie biła i nie wymierzała tak surowych kar za różne przewinienia jak Mandel. Następnie zniosła niektóre kary stosowane przez Mandel, jak na przykład pozbawienie jedzenia za jakieś przewinienie.

Za czasów, gdy Mandel była Oberaufseherin, nie było transportów wyniszczenia. Były takie natomiast za czasów Langefeld.

Tak za czasów Mandel, jak i Langefeld, odbywały się operacje doświadczalne.

Czy i jaki bezpośredni w tym udział brały Mandel i Langefeld, nie wiem. W każdym razie na pewno i o tym było wiadomo, gdyż listy osób mających się stawić do tego celu przychodziły na blok z biura Oberaufseherin.

O ile chodzi o rozstrzeliwania, to listy osób skazanych również na blok przychodziły z biura Oberaufseherin.

To wszystko co mam do zeznania. Odczytano.