ALEKSANDER MIZIEWICZ

Dnia 11 września 1947 r. w Warszawie, członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, sędzia apelacyjny śledczy Jan Sehn, na pisemny wniosek pierwszego prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego z dnia 25 kwietnia 1947 r. (L.dz. Prok. NTN 719/47), przesłuchał na zasadzie i w trybie dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU RP nr 51, poz. 293), w związku z art. 254, 107, 115 kpk, w charakterze świadka niżej wymienionego byłego więźnia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, który zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Aleksander Miziewicz
Wiek 23 lata
Wyznanie rzymskokatolickie
Narodowości i przynależności państwowa polska
Zawód dziennikarz
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Puławska 61

W obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu osadzony zostałem, mając 17 lat. Przebywałem tam od stycznia 1942 r. do jesieni 1944 r. jako polski więzień polityczny nr 25 410. Początkowo przebywałem w obozie macierzystym, pracując w różnych komandach, a z wiosną 1943 r. przeniesiony zostałem do obozu w Brzezince, gdzie kolejno przebywałem na odcinkach obozu męskiego, oznaczonych numerami E, F, a w końcu D.

Z czasu mego pobytu w Brzezince pamiętam SS-Oberscharführera Plagge, który latem 1943 r. pełnił funkcję Rapportführera na obozie cygańskim E. Plagge upijał się, najczęściej był pijany, chodził po obozie stale z pejczem, którym pod najbłahszym pretekstem, a najczęściej bez jakiegokolwiek powodu, bił napotkanych więźniów. Po ucieczce jednego z więźniów urządził apel dla wszystkich pflegerów szpitala cygańskiego na odcinku E.

Apel ten trwał około pięciu godzin w nocy, Plagge na własną rękę zarządził ukaranie kilku funkcyjnych karą chłosty po 25 kijów, którą zaraz na miejscu wykonano.

Zjawienie się Plaggego na obozie wywoływało wśród więźniów popłoch, gdyż powszechnie z powodu jego dzikich wybryków obawiano się go.

Odczytano. Na tym przesłuchanie i protokół niniejszy zakończono.