FRANCISZEK MYSZKOWSKI

Dnia 27 sierpnia w Oświęcimiu, członek krakowskiej Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, sędzia grodzki dr Henryk Gawacki, na pisemny wniosek pierwszego prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego z dnia 25 kwietnia 1947 r. (L. dz. Prok. NTN 719/47), przesłuchał na zasadzie i w trybie dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU RP nr 51, poz. 293), w związku z ar. 254, 107, 115 kpk, w charakterze świadka niżej wymienionego więźnia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, który zeznał co następuje:


Imię i nazwisko Franciszek Tadeusz Myszkowski
Wiek 34 lata
Wyznanie rzymskokatolickie
Narodowość i przynależność państwowa polska
Zajęcie artysta malarz
Miejsce zamieszkania Państwowe Muzeum [Auschwitz-Birkenau] w Oświęcimiu

Jako więzień nr 593 przebywałem w obozie Oświęcim I od 14 czerwca 1940 r. do niepamiętnego mi dzisiaj dnia [w] październiku 1944 r., kiedy to czasie przetransportowano mnie wraz z innymi więźniami do obozu w miejscowości Barth, filii obozu koncentracyjnego Ravensbrück.

Do obozu w Oświęcimiu przywieziono mnie z pierwszym transportem więźniów-Polaków z Tarnowa. Najpierw przebywałem na kwarantannie przez pięć, sześć tygodni, następnie pracowałem przy kopaniu rowów kanalizacyjnych, a z końcem 1940 r. przydzielono mnie do oddziału krawieckiego (Schneiderei), skąd po około sześciu tygodniach na zarządzenie Lagerführera Fritscha zostałem przydzielony do stolarni i tutaj po zorganizowaniu warsztatu rzeźbiarskiego i malarskiego pracowałem do końca 1943 r. Od tego czasu do końca pobytu w obozie oświęcimskim pracowałem w zakładzie fotograficznym (Erkennungsdienst) Oddziału Politycznego (Politische Abteilung). Na tym ostatnim miejscu pracy przełożonymi moimi byli Hauptscharführer Bernard Walter i Unterscharführer Ernst Hofmann.

Będąc na kwarantannie zetknąłem się z SS-Oberscharführerem Plagge, który z więźniami przeprowadzał „ćwiczenia gimnastyczne i „sportowe” oraz uczył więźniów śpiewać piosenki niemieckie. Plagge chodził zawsze z kijem w ręku i aczkolwiek nie zauważyłem, aby on sam kogoś z więźniów uderzył, to dwaj kapowie Niemcy, należący do owej sławnej trzydziestki więźniów niemieckich osadzonych w obozie oświęcimskim, podczas tych „ćwiczeń gimnastycznych i sportowych” oraz nauki „śpiewu” bili więźniów kijami gdzie popadło za najmniejsze ich zdaniem uchybienie, polegające na nie dość sprawnym wykonaniu nakazanego przez Plaggego „ćwiczenia” lub też, gdy więźniowie nie dość głośno „śpiewali”. Więźniowie nazywali Plaggego „Fajeczką”, albowiem stale palił fajkę.

Max Grabner, szef Oddziału Politycznego, w czasie, gdy pracowałem w zakładzie fotograficznym (Erkennungsdienst) przychodził często do naszego miejsca pracy. Sam nigdy nie wiedziałem, aby Grabner kogoś z więźniów bił lub maltretował. Pracujący w tym zakładzie fotograficznym więzień polityczny, Niemiec Franz Malc, sprawujący zarazem służbę kapo, został rozstrzelany za swe przekonania komunistyczne i w związku z tym wypadkiem Grabner nakazał wszystkim więźniom pracującym w zakładzie fotograficznym, aby bezzwłocznie donosili mu o podejrzanym zachowywaniu się więźniów i o wszystkim, co się dzieje w obozie.

Odczytano. Na tym czynność i protokół niniejszy zakończono.