JÓZEF KOCZOROWSKI

Dnia 20 września 1947 r. w Katowicach, wiceprokurator Prokuratury Sądu Apelacyjnego w Katowicach z siedzibą w Katowicach, w osobie wiceprokuratora Karola Jarzębińskiego, członka Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Katowicach, z udziałem protokolanta Władysława Giemzy, na mocy art. 20 przepisów wprowadzających kpk, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, zeznał on, co następuje:


Imię i nazwisko Józef Koczorowski
Wiek 28 lat
Imiona rodziców Karol i Helena
Miejsce zamieszkania Prudnik, ul. Staszica 1
Zajęcie mierniczy
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

9 maja 1940 r. zostałem aresztowany w Krakowie przez gestapo jako podejrzany o przynależność do organizacji podziemnych i działalność przeciwko państwu niemieckiemu. Początkowo zostałem osadzony w więzieniu w Tarnowie, a stamtąd 14 czerwca 1940 r. przewieziono [mnie] do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie przebywałem bez przerwy do 1 listopada 1944 r.

Z przedstawionych mi na liście podejrzanych znam następujące osoby: 1. Hansa Aumeiera, 2. Maxa Grabnera, 3. Heinricha Jostena, 4. Arthura Liebehenschela, 5. Ludwiga Plaggego i 6. Kurta Müllera.

1) Pod koniec 1941 r. lub na początku 1942 r. do obozu w Oświęcimiu przybył jako Lagerführer Hans Aumeier, na miejsce Fritzscha. Aumeier był bardzo surowy w stosunku do więźniów. Z ich opowiadań wiem, że w 1942 r. rozstrzeliwał więźniów, którzy usiłowali zbiec w czasie budowy krematorium II w Brzezince. Również w 1942 r. na rozkaz Aumeiera rozstrzelano ok. 200 ludzi z tzw. kompanii karnej. Nadmieniam, że wszystkie represje w stosunku do więźniów były wykonywane z polecenia Aumeiera, który jako Lagerführer był czynnikiem decydującym.

Za czasów Aumeiera stosowano najsurowsze represje względem osadzonych, np. wieszanie na słupku, bicie więźniów na koźle, wieszanie za próbę ucieczki. Aumeier często osobiście bił więźniów i był znany ze swego okrucieństwa. [Pełnił funkcję], zdaje się, do wiosny 1943 r.

Bodaj latem 1942 r. za ucieczkę czterech więźniów z głównego obozu gospodarczego, którzy w przebraniu oficerów niemieckich SS zbiegli autem, więźniowie zatrudnieni w garażach zostali skazani na karę dwugodzinnego [wiszenia] na słupku, a kapo został zagłodzony na śmierć.

Za Aumeiera w krótkim czasie, bo w ciągu czterech miesięcy, z 14 tys. jeńców rosyjskich zostało 142. Jeńcy ci zmuszani byli do nadmiernej pracy przy minimalnych, gdyż mniejszych od naszych, porcjach żywnościowych.

Aumeier za palenie papierosa przy pracy skazywał więźniów na pracę w kompanii karnej, gdzie po kilku tygodniach ludzie ci umierali. Brał [też] udział we wszystkich egzekucjach, jak również w gazowaniu więźniów.

2) Maxa Grabnera znam od początku [istnienia] obozu jako kierownika Oddziału Politycznego. W lipcu 1940 r. na rozkaz Grabnera staliśmy wszyscy na apelu od godz. 6.00 wieczorem do 3.00 po południu [za karę] za ucieczkę jednego z więźniów. W czasie apelu bito więźniów, a zwłaszcza księży i Żydów. Jeden z osadzonych dostał 114 batów.

Z opowiadań więźnia Jarzębowskiego wiem, że Grabner był obecny przy przesłuchaniach w Oddziale Politycznym, w czasie których więźniów traktowano nieludzko, bijąc ich, głodząc oraz stosując tzw. huśtawkę. Polegała ona na tym, iż przywiązywano prawą rękę do prawej nogi, a lewą do lewej, przesuwano drąg, podciągano do góry i pod sufitem więźnia huśtano i bito.

Grabner wydawał na więźniów wyroki śmierci za przewinienia [takie jak] zaopatrywanie się w żywność i odzież [czy] pisanie listów do rodziny z pominięciem władz obozowych. Miał nawet taką władzę, że [gdy] przychodził wyrok śmierci na któregoś z osadzonych, to mógł go nie wykonać, jak to miało miejsce z Kwiatkowskim i Dubielem, ogrodnikami Hößa. Grabner wybrał 13 więźniów z grupy, z której uciekli: Kazimierz Jarzębowski (obecnie nieżyjący), Józef Rotter (nieżyjący) i Stanisław Chybiński (zdaje się, że żyje), oraz 14 [kolejnych] więźniów z tejże grupy, którzy później zostali rozstrzelani, powieszeni. Wyjaśniam, że tych 13 zostało skazanych na śmierć przez Grabnera, a 14, jak nam obwieścił Höß, zostało straconych z rozkazu Himmlera. Grabner brał udział w rozstrzeliwaniu więźniów, którzy zbuntowali się przy budowie krematorium, o czym zeznawałem w odniesieniu do Aumeiera. O działalności Grabnera mógłby złożyć wyczerpujące zeznania Feliks Myłyk, zamieszkały w Gliwicach.

3) Heinrich Josten – był drugim czy trzecim Lagerführerem w [latach] 1943–1944, lecz o jego działalności wiele powiedzieć nie mogę. Widywałem [go] jedynie do przy krematoriach w Brzezince oraz wiem, że brał udział w rewizjach.

4) Arthur Liebehenschel – przybył po Hößie jako komendant obozu pod koniec 1943 r. Za czasów jego komendantury został złagodzony regulamin obozowy, a mianowicie nie zdejmowano czapek przed SS-manami, ustały rewizje na bramach, zniesiono karę śmierci za ucieczkę. Liebehenschel nie pozwalał bić więźniów i wiadomo mi, że wydał polecenie, aby funkcjonariusze obozowi złożyli zobowiązania, iż nie będą bili więźniów. Za złamanie zobowiązania groziła kara więzienia. Liebehenschel był, zdaje się, tylko trzy miesiące.

5) Kurt Müller – od października 1940 r. [pełnił funkcję] Blockführera na różnych blokach obozu w Oświęcimiu. Müller brał udział w rewizjach przy bramach, bił więźniów, kopał ich. Jako Blockführer bloku 11. uczestniczył w rozstrzeliwaniach więźniów. Blok 11. był [tzw.] blokiem śmierci.

6) Ludwig Plagge – od początku [istnienia] obozu w Oświęcimiu [pełnił funkcję] Blockführera. Znam go jako jednego z najgorszych i najsurowszych funkcjonariuszy obozowych. Bił więźniów bykowcem podczas „sportu”, skazywał na karę przysiadów z trzymaniem cegieł w rękach na słońcu. Plagge mnie osobiście wraz z innymi więźniami zaraz po [naszym] przybyciu do obozu zmuszał do biegania tak, iż trawa po trzech dniach została zupełnie zdeptana i zniszczona. Plagge stosował w stosunku do nas różne sposoby dręczenia, jak np. śpiewanie po apelu w przysiadzie z rękami na garbach.

Więcej nic [nie wiem]. Odczytano.