MARIAN RUBACH

Dnia 13 września 1947 r. w Chorzowie, Sąd Grodzki w Chorzowie, Oddział V, w osobie sędziego grodzkiego J. Goettlicha, z udziałem protokolantki Kazimiery Grygierówny, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Marian Rubach
Wiek 55 lat
Imiona rodziców Telesfor i Ludwika z d. Szmidt
Miejsce zamieszkania Chorzów, ul. Dąbrowskiego 15
Zajęcie budowniczy
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Z okazanych mi zdjęć znam Maximiliana Grabnera, Hansa Aumeiera i Johannesa Lissnera.

1) W 1942 r. zostałem osadzony w Oświęcimiu, dokąd zostałem przeniesiony z innego obozu i przed osadzeniem w tym obozie zostałem przesłuchany przez Grabnera, który miał funkcję i rangę wymienioną w odezwie. Pobił mnie wtedy ręką i kopał do utraty przytomności, po czym polewano mnie wodą i dalej na nowo w ten sam sposób mnie katował, równocześnie przesłuchując. Protokółu jednak nie spisywał. Był on wynalazcą znanego w obozie koła śmierci, urządzonego w ten sposób, że do wnętrza koła zanurzonego w wodzie przywiązywany był więzień rękami i nogami, po czym koło było obracane, a z nim obracał się też i więzień.

Prócz mnie i wielu innych w podobny sposób ucierpiało. Był też wykonawcą wyroków, będąc przy egzekucjach i wydawał wyroki śmierci. Aby wymieniać nazwiska przez niego skazanych i straconych, to trzeba by było wymieniać tysiące nazwisk.

2) Z Hansem Aumeierem, tak samo jak z Grabnerem, [spotkałem się] w chwili osadzenia mnie w obozie w Oświęcimiu, kiedy mnie do niego przydzielono. Miał on przezwisko „Łokietek”. Tak samo jak i Grabner, tak i Aumeier był sadystą, maltretował i katował więźniów. Sam byłem raz zbity przez tegoż Aumeiera. Był on też przy wykonywaniu wyroków, zwłaszcza przez powieszenie i nawet sprawdzał czy są dobre sznury. Znany mi jest wypadek jak był przy egzekucji jednego z Żydów, pułkownika czeskiego Sztabu Generalnego, który mimo, że Aumeier sprawdzał sznur, to ten się urwał. Sznur ten po sprawdzeniu własnoręcznie wręczał Jakubowi, kapowi bloku 11., aby powieszono [na nim] wspomnianego [pułkownika]. Skoro [ten następnie] cudem uniknął śmierci, to egzekucja nie powinna być wykonana, a mimo to Aumeier kazał tego Żyda usunąć z publicznego miejsca i powiesić [ponownie] na bloku 11., co też się stało, ponieważ widziałem, że jego zwłoki były stamtąd wywożone.

3) Wreszcie znam Johannesa Lissnera, z którym zetknąłem się w piwnicy 16. w 1943 r. i znałem go przez jakiś rok. O nim nie mogę zeznać nic złego, a przeciwnie można o nim mówić pochlebnie, ponieważ był ślepy na postępowania więźniów, obojętny na wykroczenia, uprzedzał więźniów przed mogącymi ich spotkać przykrościami, a w każdym razie nikogo nigdy nie uderzył. Po polsku w ogóle nie umiał mówić. O nim może zeznać obozowiec, kapo Józef Janus. Innych okazanych mi [na] fotografii albo nie sobie przypominam, albo słabo pamiętam i o nich zeznać nic nie mogę.

Przed podpisaniem przeczytano.