BERNARD KLIEGER

PV [Procès-verbal]
Królestwo Belgii
Audytoriat Generalny

Zeznania świadka

26 października 1945 r. o godz. 10.40 ja, Jakub Warnant, substytut Audytora Generalnego, w asyście Alfreda Vreelinga, zastępcy kancelisty, przesłuchiwałem w naszym gabinecie świadka, pod nieobecność obwinionego. Świadek przedłożył nam zawiadomienie o powołaniu go do złożenia zeznań i prosił nas o możność zeznawania w języku niemieckim. Wobec tego, że świadek mówił tylko po niemiecku, poprosiliśmy o pomoc zaprzysiężonego tłumacza Pierre’a Maernondta, zamieszkałego obecnie [przy] avenue des Volontaires 228 w Etterbeek, który złożył przysięgę wiernego tłumaczenia, dodając: „Tak mi dopomóż Bóg”.

Zapytaliśmy świadka w języku niemieckim o jego imię, nazwisko, wiek, stan [cywilny], zawód i [miejsce] zamieszkania [oraz] czy jest domownikiem, krewnym lub powinowatym stron i [jeśli tak, to] w jakim stopniu.

Świadek odpowiedział, że nazywa się Bernard Klieger, 48 lat, żonaty, dziennikarz, zamieszkały [przy] rue du Pavillon 46 w Schaerbeek. Oświadczywszy, że nie jest ani domownikiem, ani krewnym, ani spowinowaconym stron, złożył przysięgę w języku francuskim, że mówić będzie tylko prawdę, nic poza prawdą, dodając: „Tak mi dopomóż Bóg”.

Opowiedział na nasze interpelacje, jak następuje, w języku niemieckim, co my tłumaczymy w sposób następujący:

Będąc z zawodu dziennikarzem, szczególnie interesowałem się sytuacją ogólną obozu Oświęcim. Przybyłem do niego 2 sierpnia 1944 r. z 26. transportem, pochodzącym z Malines [Mechelen].

Kilka dni później, ok. 5 sierpnia, zostałem wyznaczony do komanda specjalnego Schädlingsbekämpfung (walka z robactwem) jako szef propagandy. Celem tego komanda była więc walka z robactwem (pasożyty, szczury itd.) i dbanie o mieszkanie szefów SS tego komanda. Szefem komanda był Sturmbannführer Guntram Pflaum, osobisty i najbliższy przyjaciel Himmlera; komando było pod bezpośrednimi rozkazami Himmlera. Wzmiankowany Pflaum otrzymał zresztą wiele listów od osób, które go prosiły o interwencję u Himmlera. Jedna z tych interwencji miała miejsce w następujących okolicznościach. Pewien lekarz obozowy z Lublina zaapelował o pośrednictwo [w sprawie] chemika żydowskiego, który odkrył środek w walce przeciwko pluskwom. Komendant obozu zadecydował rozstrzelać Żydów, a lekarz obozowy interweniował u Pflauma, aby ocalić życie przynajmniej temu chemikowi żydowskiemu. Odpowiedź Himmlera na interwencję Pflauma była przychylna, lecz przed jej nadejściem chemik żydowski został już stracony. Z tego powodu komendant obozu został usunięty. Ten fakt miał miejsce 3 września 1943 r., dowiedziałem się o tym, widząc osobiście list Pflauma i odpowiedź Himmlera, które znalazłem w szafie Pflauma bez jego wiedzy.

W tej samej szafie zapoznałem się ze sprawą, którą precyzuję: pewna [nieczytelne] Pflauma była w trakcie reprodukowania wielu egzemplarzy sprawozdania z oficjalnego kongresu znakomitych chemików, który odbył się w Berlinie i dotyczył gazu cyjan. Wtedy mogłem zabrać [?] jeden egzemplarz i skonstatować, że gaz cyjan, będąc bardzo rzadkim i pożytecznym w celach wojennych, był polecany do bardzo oszczędnego używania. Tego samego gazu, cyjanu-B, używano do uśmiercania Żydów w komorach gazowych. Przypuszczalną datę tego kongresu określam na lipiec 1944 r. Uczestniczyli w nim delegaci IG Farben, Merck, Darmstadt i innych fabryk produkcji chemicznej, jak też oficjalni reprezentanci rządu niemieckiego. Z tego raportu wynika, że członkowie kongresu byli poinformowani o tym, że gaz ten jest używany do uśmiercania więźniów w obozach, ponieważ zalecano oszczędne używanie go również w obozach koncentracyjnych.

O ile chodzi o inspekcję obozów przez władze wyższe, to mogę opisać następujące wypadki. Około 15 września 1944 r. obóz był zwiedzany przez SS-Obergruppen i SA-Führera Pohla, szefa Reichssicherheitshauptamtu z Berlina, znajdującego się pod bezpośrednimi rozkazami Himmlera. Od stycznia 1944 r. nie było selekcji generalnej, skazującej Żydów na pójście do komór gazowych; były tylko małe selekcje w szpitalach. Dwa dni po wyjeździe Pohla przystąpiono do selekcji generalnej, odnoszącej się tak do aryjczyków, jak do Żydów, wskutek której 1100 ludzi zostało przeznaczonych do komór gazowych. Nazajutrz, w trakcie nowej selekcji, wszyscy zostali usunięci na bok, a pozostali Żydzi w liczbie 800 zostali skazani na komory gazowe. Wbrew zwyczajowi zostali najprzód umieszczeni w bloku nr 10. Musiały nastąpić rozmowy między kierownictwem obozu a Berlinem; cztery dni minęły w niepewności. Stu więźniów z tej grupy ocalało, wyreklamowanych przez szefów ich komand. Zapytałem Pflauma, czy istniałaby możliwość uratowania wszystkich 800 więźniów. Odpowiedział mi, że musieliby wszyscy być reklamowani przez swoje komanda, z braku czego drugi komendant obozu Hössler nie mógł ich ocalić. Rozkaz z Berlina był formalny, 700 Żydów zostało nazajutrz straconych.

Przez czytanie wielu listów mogłem stwierdzić ścisłą łączność, jaka istniała między obozem a Reichssicherheitshauptamtem w Berlinie. To dlatego właśnie Pflaum był nieobecny niekiedy tydzień lub dwa tygodnie, które spędzał u Himmlera i jego podwładnych.

Oto kilka objaśnień dotyczących kierownictwa obozu w Oświęcimiu.

Pierwszym komendantem obozu oświęcimskiego w 1940 r. był Obersturmführer Fritzsch. W 1941 r. został zastąpiony przez Hauptsturmführera Aumeiera, który miał opinię najgorszego dręczyciela obozowego. W 1943 r. na miejsce Aumeiera przyszedł Obersturmbannführer Schwarz, sam zastąpiony przez Obersturmführera Liebehenschela, który urzędował od maja do października 1943 r. Ten położył kres selekcjom. W październiku 1943 r. został zastąpiony przez Hauptsturmführera Baera. Baer na nowo rozpoczął selekcje, lecz szczególnie [aktywny był] Unterscharführer Kaddock [Kaduk], który korzystając z pełnej władzy, wyznaczał wspólnie z lekarzami osoby [posyłane] do komór gazowych. Zdarzało się jednak kilkakrotnie, że Kaduk wyznaczał bez opinii lekarzy osoby zdrowe do komór gazowych.

Należy podkreślić, że były dwa rodzaje selekcji. Pierwsza odbywała się po przybyciu więźniów do obozu lub, ściślej, na dworcu w Birkenau. W tym momencie wszystkie osoby, które zostały uznane przez lekarzy jako niezdolne do pracy, jak też kobiety z małymi dziećmi, natychmiast szły do zagazowania. Następnie w samym obozie odbywały się okresami nowe selekcje, w czasie których osoby bardzo osłabione przez pracę, po opinii głównego lekarza, były kierowane na śmierć przez zagazowanie. Oto nazwiska lekarzy, których znam jako wyznaczających ludzi na śmierć: dr Klein, dr Mengele, dr Jestm [?].

Uważam za konieczne dodać, że miałem okazję skonstatowania, iż Pflaum był w częstej korespondencji z Kaltenbrunnerem i z prawie wszystkimi kierownikami policji berlińskiej.

W razie potrzeby mógłbym dać objaśnienia dotyczące obozu w Treblince i Majdanku. Mój syn przebywał w Majdanku. Jestem do dyspozycji sądu, gdyby chodziło o uzupełnienie zeznań.

W obozie oświęcimskim pozostałem aż do jego ewakuacji, czyli do 18 stycznia 1945 r.

Przeczytano, utrwalono i podpisano, uznając dziewięć słów za nieważne i osiem linii skreślono.

Bruksela, 26 października 1945 r.