WANDA TARASIEWICZ

Dnia 26 września 1947 r. w Nowym Targu, Sąd Grodzki w Nowym Targu, w osobie sędziego mgr. M. Rawy, z udziałem protokolanta Jana Hinkiewicza, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk, świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Wanda Tarasiewicz
Wiek 27 lat
Imiona rodziców Antoni i Franciszka Kornobis
Miejsce zamieszkania Nowy Targ, ul. Długa 32
Zajęcie urzędniczka Spółdzielni „Podhale”
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarana
Stosunek do stron obca

Hans Aumeier był kierownikiem obozu w Oświęcimiu. Winien jest mordowania ludzi. Odznaczał się specjalnym sadyzmem. Specjalnością jego było strzelanie do każdej grupy więźniów, którzy zgrupowali się nie na polecenie władz obozowych.

W 1942 r. osobiście rozstrzelał wszystkich więźniów z kompanii karnej (SK [Strafkompanie]) za jakieś rzekome przewinienie. Ile ta grupa liczyła ludzi – nie wiem. O ile mi wiadomo było ich około stu. [Aumeier] był postrachem więźniów.

Max Grabner pełnił funkcję szefa Wydziału Politycznego i był inicjatorem wszystkich tortur zadawanych więźniom, w trakcie przesłuchania – jak słupek, wlewanie wody, przyrząd do bicia ludzi. Jest on winien śmierci około miliona ludzi. Osobiście nie byłam przesłuchiwana, lecz znam działalność Grabnera z opowiadań współwięźniów, którzy pracowali w Wydziale Politycznym. Były to tylko Żydówki, przeważnie Słowaczki i Węgierki. Wiadomości podsłuchane na Wydziale Politycznym przekazywały nam więźniarkom – kobietom, a my więźniom – mężczyznom. Między innymi zakomunikowały nam podsłuchane na Wydziale Politycznym plany wymordowania wszystkich więźniów.

Myśmy przekazały to mężczyznom (więźniom), którzy przy pomocy nadawczego radio aparatu zakomunikowali to całemu światu, co wywołało silną reakcję u aliantów, którzy zagrozili odwetem na jeńcach niemieckich i zaostrzeniem warunków na terenie obozów [jenieckiech].

Ponieważ Grabner rozsławił się swoim okrucieństwem na całym świecie pod koniec 1944 r. został usunięty ze swego stanowiska, pod zarzutem nadużycia władzy i rzekomo ukarany aresztem domowym, gdzieś poza Oświęcimiem.

Therese Brandl była kierowniczką magazynu bielizny przez cały czas naszego pobytu w Oświęcimiu, a byłam tam od 22 kwietnia 1942 r. do końca. Była ona bezwzględną służbistką. Nigdy nie dała się uprosić i wydać czystą bieliznę. Proszącą często biła. Robiła rewizje po obozie szukając bielizny, która nie pochodziła z jej przydziału – winne podawała do ukarania, w następstwie czego często więźniarki trafiały do karnej kompanii.

Elfride Kock [była] w Oświęcimiu przez cały czas mego pobytu, pełniła tam różne funkcje. Bliżej zetknęłam się z nią w latach 1942 i 1943, gdy przychodziła ona na zastępstwo do pralni SS, gdzie pracowałam. [Nieczytelne] jej zastępstwo w pralni trwało około dwa miesiące. Miała ona opinię dość wyrozumiałej i posiadającej trochę serca. Na drobne przewinienia patrzyła przez palce. Więźniarki rozmawiającej z mężczyzną starała się nie widzieć, a dla innych Niemek rozmowa taka była dużym przestępstwem.

Hildegarda Lächert pełniła funkcję dozorującej w karcerze w Rajsku w lecie 1944 r., przez około miesiąc lub półtora miesiąca. Była sadystką, często szczuła psa na więźniarki i z wyrazem zadowolenia na twarzy przyglądała się, jak pies gryzł więźniarki. Zwykle jednak nie dopuszczała do silnego pokaleczenia więźniarek, tak jak robiła to nieznana mi z nazwiska dozorczyni na robotach poza obozem w zimie 1942 r. (wysoka, szczupła brunetka, o krótkich włosach, ok. 30 lat), która szczuła psy na więźniarki, przede wszystkim Żydówki Słowaczki, a psy czasem wygryzały całe łydki. Następnie wpędzała je do wody, gdzie musiały stać do końca dnia pracy. Ofiary były całkiem wykończone z powodu upływu krwi. Wypadki te widziałam.

Maria Mandl była kierowniczką obozu kobiecego w Brzezince i podobozów Rajsko, Budy, Harmense od końca 1942 r. do końca [istnienia obozu]. Była bezwzględną sadystką, osobiście dopilnowywała wszystkich selekcji, to jest wybierania ludzi do gazu. Przy selekcjach miała decydujący głos i wielokrotnie osobiście wskazywała więźniarki, które przeznaczała na śmierć. Pewnego razu kazała więźniarce Niemce wymierzyć 25 uderzeń kijem innej więźniarce Niemce, u której znalazła pudełko papierosów. Gdy ta tego uczynić nie chciała – obie te więźniarki skatowała. Innym razem za niewyprasowanie jej chusteczek do nosa zbiła, skopała, aż do utraty przytomności, i rzucała o mur za włosy więźniarkę zatrudnioną w prasowalni, która jej te chusteczki prasowała. Zrobiła to na oczach wszystkich nas więźniarek pracujących w pralni, które zwołała na apel. Wtedy także biła po twarzy niektóre z więźniarek. Często kopała.

22 czerwca 1944 r. przeprowadziła ona osobistą rewizję w obozie w Rajsku w towarzystwie Kramera, jego szofera [z] SS oraz dozorczyń Hasse i Weniger oraz innych. O godz. 5.00 rano wszystkie więźniarki zostały ustawione na placu apelowym. O 7.00 rano, gdy mężczyźni szli do pracy, dostałyśmy nowe sukienki częściowe i bieliznę, po czym po apelu wyprowadzono nas do pracy. W czasie naszej nieobecności przeprowadzono szczegółową rewizję i odebrano nam całą żywność, przybory do jedzenia, zapasową bieliznę i ubrania, i wszystkie inne nasze przedmioty tak, że miałyśmy tylko te ubrania, które dano nam rano. Zabrano nam paczki od rodzin pod pretekstem magazynowania żywności. Paczek tych było dwa samochody. W czasie tych rewizji Mandl osobiście zbiła i skopała: Krystynę Cyjankiewicz z Krakowa za usiłowanie ukrycia listów od rodziny, Józefę Kaletę z Krakowa za pierścionek znaleziony w obozie, na którym była odznaka polskiego więźnia politycznego i numer obozowy więźnia, oraz [nieczytelne] bez powodu skazała na karną kompanię. W czasie tej rewizji zbiła szereg więźniarek. W dniu tym nie otrzymałyśmy wogóle jedzenia. Apel wieczorny był od godz. 18.00 do 23.00. Była wyzuta z wszelkich ludzkich uczuć. Jako komendantka obozu kobiecego miała decydujący głos i odpowiadała za to, co się tam działo.

O innych członkach załogi Oświęcimia wymienionych w załączonym wykazie nie mam żadnych wiadomości lub nie poznaję ich po nazwiskach. Jako starsza więźniarka miałam prawo do wyboru zajęć i starałam się wykonywać prace poza lagrem, to jest poza centrum piekła obozowego.

Znane mi są jeszcze następujące osoby z członków załogi, którzy wedle opinii mej i współwięźniów byli najbardziej krwawi:

1) Taube, Rapportführer w Birkenau, następnie zatrudniony przy gazowaniu. Był on postrachem więźniów, strasznie bił i kopał. Gdy raz spotkał mnie niosącą dla chorej współwięźniarki Zofii [nieczytelne] z Nowego Targu kompot i przybory toaletowe – rzeczy te mi zabrał, a mnie pobił.

2) Mohl [Moll], szef krematorium.

3) Hasse, starsza dozorczyni, ze szczególną przyjemnością dozorowała odwożenie do gazu.

4) Franz, dozorczyni w pralni.

5) Weniger, również dozorczyni w pralni, jej siostra.

6) Volkenrath z domu Mühlau.

7) Drexler [Drechsel], sadystka.

8) Bormann, która przeprowadzała rewizje, odbierała rzeczy, stawiała w zimie na mrozie na kilka godzin.

Wiadomo mi jest iż w obozie w Oświęcimiu jako więźniarki były:

a) Marta Jabłońska,

b) Zofia z Zalewskich Kacprzykowa,

c) Władysława Chudobowa,

d) Elżbieta Wondraczek,

e) Jadwiga Apostołowa, z Nowego Targu.

Po odczytaniu podpisano.

Zakończono i podpisano.