STEFAN KARKOSZKA

Szesnasty dzień rozprawy, 11 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Proszę o wezwanie świadka. Świadek Stefan Karkoszka?

Świadek: Tak jest.

Stefan Karkoszka, 24 lata, student uniwersytetu, wyznania rzymskokatolickiego, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Przypominam świadkowi o obowiązku prawdomówności. Za fałszywe zeznania grozi kara do pięciu lat więzienia. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy i obrona: Zwalniamy świadka z przysięgi.

Przewodniczący: Świadek będzie zeznawał bez przysięgi. Czy świadek zna oskarżonego Dingesa? Proszę się mu dobrze przypatrzeć. Poznaje go świadek?

Świadek: Tak jest.

Przewodniczący: Czy świadek może powiedzieć Trybunałowi, że istotnie była taka sytuacja, że świadek wywoził polskiego oficera z obozu i oskarżony Dinges pomógł świadkowi?

Świadek: Tam jest pewna nieścisłość. Tego samego dnia wywiozłem jeszcze trzech, więc razem było ich czterech.

Przewodniczący: Może świadek przedstawi nam cały przebieg tego wydarzenia.

Świadek: Byłem w Zentralbauleitungu [der] Waffen-SS i miałem samochód do dyspozycji.

Przewodniczący: Świadek pracował jako cywilny szofer?

Świadek: Tak jest. Wywiozłem ich w 1944 r., a pracowałem od 1942 r. Zdarzyła się taka okoliczność, że przyszedł jeden z więźniów i zapytał mnie, czybym nie wywiózł ich z lagru, bo to był 1944 r., kiedy już wysyłano transporty i obóz pomalutku likwidowano. Sprawa ciągnęła się przez tygodnie, gdyż były różne przeszkody: najpierw mi auto nawaliło, potem przywieźli tych więźniów do Brzezinki, później ten post, którego już obrobiłem, w międzyczasie został wysłany do Dachau. Później zdecydowałem się na własną rękę ich wywieźć i wywiozłem. Jeżeli oskarżony Dinges mówił, że wiedział o tym i nie zdradził, to widocznie mówił prawdę, z tym jednak że tam było czterech [oficerów], ale tylko jeden z Brzezinki, więc może tylko o nim wiedział.

Prokurator Szewczyk: Czy świadek tych oficerów wywoził otwarcie, czy też w jakiś sposób maskował swoją robotę?

Świadek: To był wóz na drzewo, tam była skrzynia, ale na czterech więźniów było w niej za mało miejsca. Więc je na to auto położyłem dwie szwele, jedna na drugą, a klapa z tyłu była otwarta. Gdy weszli, wsunąłem ich między szwele a tę płytę.

Prokurator Szewczyk: Ilu świadek wywiózł?

Świadek: Czterech.

Prokurator Szewczyk: Czterech naraz? Czy wywózka odbywała się wspólnie, tzn. w porozumieniu z SS-manami?

Świadek: Nie.

Prokurator Szewczyk: Dlaczego świadek zdecydował się na ten wywóz, nie wiedząc, czy nie będzie zatrzymany?

Świadek: To było w pobliżu placu budowlanego i tam było miejsce, gdzie można to było zrobić, gdyż niedaleko bramy znajdowały się cegły.

Prokurator Szewczyk: Czy to było już poza terenem obozu?

Świadek: Nie, to było w samym obozie.

Prokurator Szewczyk: Ale przecież tam odbywały się rewizje.

Świadek: Najpierw musiałem wyjechać z placu budowlanego. Trzeba było okazać przy wyjeździe „kontrolkę”. Miałem już wszystko podrobione: więzień Wilhelm, którego nazwiska sobie nie przypominam, podrobił rozkaz wyjazdu do Bielska, z [informacją o] tym że wiozę części baraków, tak że najpierw wyjechałem z Bauhofu, a potem z centralnego obozu. Jednym słowem miałem szczęście, gdyż przede mną jechało jedno auto kryte. Zdążyłem je minąć i przejechałem przez tę pierwszą zaporę. Na szczęście jechał znajomy Unterscharführer, a gdy mu podniesiono rampę, ja wykorzystałem tę chwilę, powiedziałem: „Heil Hilter, Unterscharführer!” i przejechałem.

Prokurator Szewczyk: Ci oficerowie to byli więźniowie?

Świadek: Tak, najstarsze numery.

Prokurator Szewczyk: A jakie stosunki łączyły świadka z Dingesem?

Świadek: Dinges był szefem warsztatów. Prowadził tylko remonty, poza tym jeździł na motocyklu. Jeździłem z nim często po części aut. Co do odnoszenia się do więźniów, nic nie mógłbym powiedzieć. Mnie też nic nie zrobił. Raz nawet przyszedł do mnie do domu i powiedział, żeby posłuchać u niego radia z Londynu. Z tej strony go nie znałem, więc się obawiałem, ale raz zaryzykowałem i słuchałem razem z nim komunikatów po niemiecku i po polsku. Później w Nowy Rok zaprosił mnie do siebie. Nie chciałem przyjść, gdyż myślałem, że będzie miał niemieckie towarzystwo i że będę się czuł skrępowany, jednakże namówił mnie, żeby przyjść, a gdy przyszedłem, przekonałem się, że było jeszcze czterech Polaków. Rozmawialiśmy po polsku. On dużo nie rozumiał, ale mimo to mówiliśmy po polsku, a później nawet śpiewaliśmy: „Góralu, czy ci nie żal”. Jemu się to bardzo podobało i prosił, żeby jeszcze śpiewać. Po północy strzelali na wiwat z karabinu. Mnie też dano do ręki karabin i strzelałem. Do stycznia 1945 r. byłem razem z nim. Później wywieziono mnie do Neusalz [Nowej Soli]. Żona jego mieszkała niedaleko. Ponieważ palił mu się grunt pod nogami, a mnie też, mieliśmy uciekać do Freiburga, gdyż tam miałem siostrę. Zanim to doszło do skutku, przenieśli nas pod Opole, a on tam został i od tego czasu nie widziałem go więcej.

Przewodniczący: Świadek powiedział, że Dinges wiedział o wywiezieniu tych oficerów. Czy to nie była rzecz przypadku, że się dowiedział?

Świadek: Ja mu o tym powiedziałem, przyszedł wieczorem, pytał się mamusi, gdzie jest Stefan – co on narobił. I zabrał się, i poszedł, więcej o ucieczce nie rozmawialiśmy.

Przewodniczący: To miało miejsce bezpośrednio [po wywiezieniu]?

Świadek: Zaraz wieczorem.

Przewodniczący: Czy świadek nie rozmawiał [z nim] przedtem na ten temat?

Prokurator Szewczyk: Proszę świadka, Dinges twierdzi, że był jeden oficer.

Świadek: Jeden był z Oświęcimia, a trzech z Brzezinki.

Obrońca Rappaport: Czy świadkowi wiadomo, że po tym, jak świadek wywiózł tych oficerów, zrobił się gwałt w obozie?

Świadek: Tak.

Obrońca Rappaport: Czy świadkowi wiadomo, że Dinges stwierdził, że świadka w ogóle tam nie było i że świadek nie wyjeżdżał, i że skutkiem tego świadek został zwolniony od podejrzenia?

Świadek: Tak jest. W ten sam dzień, kiedy ich wywiozłem, zamknęli mego kolegę, gdyż przypadkowo znalazł się w magazynie. Jednak ponieważ jego szef potwierdził, że z nim jeździł cały dzień, zwolniono go.

Obrońca Rappaport: To znaczy, że Dinges potwierdził?

Świadek: Tak jest, ale po trzech tygodniach zamknęli pięciu szoferów, z czego dwóch puścili, bo starał się [o to] mjr Bischoff, [mówiąc,] że są potrzebni w Bauleitungu.

Obrońca Rappaport: To na skutek interwencji oskarżonego Dingesa?

Świadek: Tak jest.

Obrońca Rappaport: Świadek był w 1943 r. szoferem w Bauleitungu i pracował tam aż do samego końca?

Świadek: Tak.

Obrońca Rappaport: Czy świadkowi wiadomo, że Dinges mieszkał z rodziną poza obozem w Bieruniu Nowym, a potem w Babicach?

Świadek: Tak.

Obrońca Rappaport: Czy każdego dnia, o ile Dinges był w Bauleitungu, świadek był z nim razem?

Świadek: Tak.

Obrońca Rappaport: Czy świadek może stwierdzić, że oskarżony Dinges obrażał więźniów słownie „polska świnio”, bił, katował?

Świadek: Nie.

Obrońca Rappaport: Czy kiedykolwiek świadek widział, aby oskarżony zlewał więźniów pod natryskiem gorącej lub zimnej wody?

Świadek: Nie.

Obrońca Rappaport: Jaki był stosunek oskarżonego do więźniów: koleżeński, towarzyski, czy wrogi?

Świadek: Przychylny.

Obrońca Rappaport: Czy świadek słyszał, aby więźniowie w warsztacie na polecenie Dingesa mieli mu prać bieliznę lub czyścić buty?

Świadek: Dinges miał rodzinę i żona mu to robiła.

Obrońca Rappaport: Czy szoferzy z Bauleitungu brali udział w transportach żydowskich i odwozili pakunki do kanady, i z tego tytułu otrzymywali tzw. Sonderverpflegung – czy Dinges je otrzymywał?

Świadek: To było niemożliwe, nasze auta były przeznaczone [dla] Zentralbauleitung, komendantura miała własne auta.

Obrońca Rappaport: To znaczy, żeście nigdy nie wywozili, a więc nie otrzymywaliście z tej racji Sonderverpflegung?

Świadek: Nie.

Obrońca Rappaport: Czy świadkowi wiadomo, że oskarżony Dinges jeździł na motocyklu poza obręb warsztatu i przeprowadzał naprawy maszyn i wyciągów?

Świadek: Tak. Miał do dyspozycji motocykl i jeździł do Gliwic, Opola, Wrocławia.

Obrońca Rappaport: Czy świadkowi wiadomo, że w warsztatach samochodowych było zatrudnionych dwóch francuskich artystów malarzy?

Świadek: Tak, było.

Obrońca Rappaport: Czy świadek słyszał, że Dinges wjechał samochodem w jakąś drużynę i rozjechał na śmierć Żyda? Czy byłoby o tym głośno w obozie?

Świadek: Nie słyszałem, byłoby o tym głośno w obozie.

Obrońca Rappaport: Czy świadek widział kiedykolwiek, żeby oskarżony Dinges nakazał się boksować w warsztacie?

Świadek: Nie, to było w centralnym obozie. Robił to inny SS-man, który lubił boks.

Obrońca Rappaport: A u was nie było takiego boksowania?

Świadek: U nas nie było.

Obrońca Rappaport: Czy Dinges wywoził z obozu listy więźniów do miasta?

Świadek: On miał kontakt z rodzinami, ale czy wywoził listy, tego nie mogę wiedzieć, ponieważ to była osobista tajemnica każdego człowieka.

Obrońca Rappaport: A czy wiadomo, że przywoził lekarstwa i wódkę?

Świadek: Tak, przywoził.

Przewodniczący: Jeszcze odnośnie do tych szoferów, którzy zostali zamknięci?

Świadek: Jeden z kapo w lagrze robił z nimi interesy i ich wsypał. Został nasłany przez Oddział Polityczny. Szoferów zamknięto, gdyż przy tej sposobności mogły wyjść na jaw nowe sprawy.

Przewodniczący: Co się stało z tymi szoferami?

Świadek: Żyją wszyscy.

Obrońca Rappaport: Czy oskarżony Dinges interweniował, by świadek został wypuszczony?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Brandys: Czy świadek był przydzielony do pracy u Dingesa?

Świadek: Tak jest, jeżeli chodzi o dalsze wyjazdy.

Prokurator Brandys: Czy świadek przychodził razem z Dingesem do pracy i wychodził z nim?

Świadek: Nie. Wychodziliśmy osobno.

Prokurator Brandys: Jaką funkcję pełnił świadek?

Świadek: Byłem szoferem.

Prokurator Brandys: Czy świadek wyjeżdżał poza obóz?

Świadek: Wyjeżdżałem, jeśli dostałem specjalny rozkaz.

Prokurator Brandys: Czy świadek wyjeżdżał poza obóz sam, czy z oskarżonym Dingesem?

Świadek: Wyjeżdżałem sam.

Prokurator Brandys: Skąd więc może świadek wiedzieć o działalności Dingesa poza terenem obozu, skoro z nim nie był? I dlaczego świadek na pytania obrońcy odpowiada twierdząco, jeżeli nie był wtedy z Dingesem?

Świadek: Ja mogę tylko powiedzieć o tym, co sam widziałem, gdy byłem z Dingesem poza obozem. Co on robił, gdy jeździł sam, tego nie wiem.

Prokurator Brandys: Świadek wyklucza, że auta z Bauleitungu były używane do przewożenia transportów z rampy, a co się działo, gdy inne auta były zajęte?

Świadek: Komendantura miała 30 aut, Bauleitung zaś miał auta najgorsze.

Prokurator Brandys: Wczoraj świadek stwierdził, że auta z Bauleitungu były używane na rampie. Gdy świadek wyjeżdżał poza obóz, to nie mógł widzieć, co się działo w obozie.

Świadek: Cywilnych szoferów nie dopuszczano na rampę.

Prokurator Brandys: Ja się pytam, czy auta z Bauleitungu były używane na rampie, czy też nie.

Świadek: Tego nie mogę stwierdzić.

Prokurator Brandys: A gdzie zostawiane były auta na noc?

Świadek: Wieczorem były oddawane więźniom do czyszczenia i remontu, i stały całą noc zamknięte w garażu.

Prokurator Brandys: Czy świadek, pracując jako szofer, znał wszystkie wydarzenia pozaobozowe?

Świadek: Częściowo.

Prokurator Brandys: Czy świadek może wiedzieć o wszystkich katastrofach [wypadkach], jakie miały miejsce, jeżeli chodzi o szoferów zatrudnionych w Bauleitungu?

Świadek: Czy poza Bauhofem?

Prokurator Brandys: Tak, poza Bauhofem.

Świadek: Tego nie wiem.

Przewodniczący: Świadek wymieniał nazwiska oficerów, których woził autem. Czy może je wymienić jeszcze raz?

Świadek: Znam jednego, Stanisława Pawliczka, który jest prezesem, albo był, Związku Byłych Więźniów Politycznych Województwa Śląskiego, ale to przecież nie był oficer. Z tych czterech, co wywiozłem, tylko jeden był oficerem. Jeden z nich zginął, a trzech jeszcze żyje.

Przewodniczący: Gdzie zginął?

Świadek: Zginął w Budach, gdzie mieli swój punkt operacyjny. Mieli tam potyczkę z SS- manami i w tej potyczce on zginął.

Obrońca Rappaport: Proszę świadka, czy jeżeli któryś z szoferów zatrudnionych w Bauleitungu miał katastrofę [wypadek] i zginąłby w niej jakiś człowiek, czy świadkowi byłoby wiadomo o tym?

Świadek: Musiałbym wiedzieć o takim wypadku.

Obrońca Rappaport: Gdyby oskarżony Dinges rozjechał Żyda na śmierć, czy świadek wiedziałby o tym?

Świadek: Wiedziałbym o tym.

Obrońca Rappaport: Czy oskarżony Dinges był w warsztacie przez noc, czy szedł do rodziny?

Świadek: W nocy był u rodziny w Babicach, w garażu zaś był drugi Unterscharf ührer, który pilnował.

Prokurator Brandys: Świadek wychodził z pracy o godz. 4.00. Czy mógł stwierdzić, co robił oskarżony Dinges codziennie po godz. 4.00?

Świadek: Myśmy pracowali do godz. 4.00 wszyscy, jednakowo, tzn. aż do apelu więźniów.

Prokurator Brandys: Co robił SS-man po godz. 4.00, tego świadek nie wie.

Świadek: Tego nie mogłem wiedzieć.

Prokurator Brandys: Czy świadkowi wiadomo jest o działalności oskarżonego Dingesa przed 1941 r.?

Świadek: Był on najpierw w lotnictwie, sam bowiem mi to opowiadał, ubolewając przy tym nad tym, że dostał się do SS.

Prokurator Pęchalski: Czy świadkowi szoferzy SS, podoficerowie składali meldunki z tego, co robili po drodze, gdy mieli jakąś podróż, czy meldowali świadkowi, co się po drodze stało i czy świadek musiał przyjmować te meldunki, czy każdy szofer SS miał obowiązek składania raportu świadkowi?

Świadek: Każdy SS-man miał swojego pomocnika cywila. To byli nasi koledzy. SS-mani brali ich na dłuższe tury, a oni nam potem opowiadali jako kolegom różne zdarzenia.

Prokurator Pęchalski: Czy musieli powiedzieć?

Świadek: Nie.

Prokurator Pęchalski: Czy przejechanie Żyda więźnia w Oświęcimiu, gdzie ich masowo niszczono, było tak wielkim zdarzeniem, że musieli o nim raportować?

Świadek: Nie przeczę, że to nie było wielkim zdarzeniem.

Przewodniczący: Zarządzam 20-minutową przerwę.