STANISŁAW MALIŃSKI

Dnia 10 listopada 1947 r . w Tarnowie, sędzia śledczy Sądu Okręgowego w Tarnowie, w osobie sędziego dr. J. Pieca, z udziałem protokolanta A. Kucharczyka, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Stanisław Maliński
Wiek 25 lat
Imiona rodziców Stanisław i Zofia
Miejsce zamieszkania Tarnów, ul. Grottgera 27
Zajęcie piekarz
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

W obozie w Oświęcimiu przebywałem od 14 czerwca 1940 r. do 9 września 1944 r. W tym czasie od stycznia 1941 r. przez rok w kasynie oficerskim byłem w podziemiach pomocnikiem kucharzy i z tego okresu nie mając styczności z SS-manami nie mam o nich żadnych informacji. Dopiero, gdy zostałem przydzielony do pracy w komendanturze, gdzie również pracowałem w jadalni przy wydawaniu posiłków, poznałem komendanta obozu Hansa Aumeiera i Detlefa Nebbego oraz niejakiego Oswalda Kaduka.

Hans Aumeier był Lagerführerem, był sadystą i za najmniejsze przewinienia osobiście znęcał się nad więźniami bijąc ich i kopiąc po całym ciele, czego byłem kilkakrotnie świadkiem.

Detlef Nebbe, który był szefem komendantury, był bardzo surowy dla więźniów, a w szczególności wobec dwóch więźniów sowieckich, których nie rozumiał i przez to ich niejednokrotnie bił. Ja sam zostałem przez niego trzykrotnie pobity, raz za to, że przyszedłem do jego pokoju, gdzie tenże jadał obiady i chciałem zabrać po zjedzeniu obiadu naczynie do jadalni, później byłem zajęty. Pobił mnie rzekomo za to, że wszedłem do jego pokoju pod jego nieobecność. Wówczas uderzył mnie kilka razy ręką po twarzy. Drugi raz za palenie papierosów w czasie godzin pracy na korytarzu baraku komendantury. Zaś trzeci raz pobił mnie będąc w stanie nietrzeźwym zupełnie bez powodu. Słyszałem również, że podejrzany prowadząc ćwiczenia w pobliżu prac wykonywanych przez więźnia, miał bić i kopać tychże rzekomo za nienależyte wykonywanie tych prac.

Oswald Kaduk [z] SS, był Blockführerem, a następnie Rapportführerem, pochodził ze Śląska, z Chorzowa. Znał dobrze język polski, przebierał się w ubranie więźnia. Chodził po miejscach prac, gdzie więźniowie mieli kontakt z ludnością cywilną i w ten sposób wyłapywał nielegalne transakcje dotyczące żywności między więźniami i cywilnymi robotnikami i w ten sposób, co najmniej [nieczytelne] osób cywilnych zostało z jego winy wtrąconych do obozu. Więźniowie zaś byli wysyłani za to do karnej kompanii. Podejrzany bardzo często, bo niemal codziennie, chodził w stanie nietrzeźwym i strzelał na ulicy wśród więźniów w górę i wywoływał w ten sposób popłoch wśród więźniów, z czego był zadowolony. Podejrzany Kaduk – jak słyszałem od byłego więźnia Augusta Jarnickiego zamieszkałego w Tarnowie, ul. Anny Marii, wymierzył mu sześć kijów za znalezienie w jego łóżku zapasowego drugiego ubrania oraz, że pobił do nieprzytomności jakiegoś weterynarza, który zajęty był przy koniach obozowych. Nadto jako Rapportführer wykonywał karę chłosty na więźniach osobiście.

Świadek Maliński podaje, że wyżej wymieniony obecnie wyjechał na Zachód w poszukiwaniu pracy.

Po odczytaniu podpisano.