MICHALINA JĘDRUSIAK

Dnia 15 października 1947 r. w Krakowie, podprokurator X rejonu Prokuratury Sądu Okręgowego w Krakowie z siedzibą w Krakowie, w osobie podprokuratora m[g]r. Radwańskiego, z udziałem protokolanta m[g]r. Antoniego Poźniczka, na mocy art. 20 przepisów wprowadzających kpk, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania zeznał on, co następuje:


Imię i nazwisko Michalina Jędrusiak
Data urodzenia 29 września 1908 r.
Imiona rodziców Franciszek i Elżbieta Kuś
Miejsce zamieszkania Kraków, ul. Krowoderska 17
Zajęcie trykociarka
Karalność nie
Stosunek do stron obca

W obozie oświęcimskim w Brzezince przebywałam od maja 1942 r. do sierpnia 1944 r. Od sierpnia 1944 r. do maja 1945 r. pracowałam w fabryce samolotów w Dreźnie.

Spośród załogi oświęcimskiej pamiętam Mandel [Mandl], Brandel [Brandl] i Szczurka. Mandl była komendantką całego obozu kobiecego. Wszystkie selekcje przeprowadzała samodzielnie i osobiście. Często przychodziła do obozu i mówiła, że dzisiaj tyle i tyle kobiet musi być wybrane do krematorium.

W styczniu 1943 r. byłam chora na tyfus i leżałam na izbie chorych. Pewnego dnia lekarze polscy dali nam znać, że musimy się wypisać z izby chorych, ponieważ wszyscy chorzy mają być spaleni. Ja i inne więźniarki, jakkolwiek byłyśmy bardzo chore, wypisałyśmy się i leżałyśmy w baraku. Pewnego dnia, gdy więźniarki poszły do pracy, do baraku przyszła Mandl i zarządziła dodatkowy apel – selekcję. Spośród chorych wybrała bardziej chore, między innymi i mnie, i posłała nas na blok nr 25 – skąd odchodziły transporty do krematorium. Ja stałam najbliżej bramy i płakałam. Zobaczyły to moje koleżanki i korzystając z chwili nieuwagi pilnującego nas Niemca, porwały mnie i ukryły w baraku. Na moje miejsce podrzuciły trupa tak, że ogólna liczba przeznaczonych do krematorium zgadzała się. Zaznaczam, że Mandl selekcję tę przeprowadziła zupełnie samodzielnie i tylko od niej zależało, czy ktoś zostanie przeznaczony do krematorium, czy do obozu.

Byłam również świadkiem, jak nieznana mi więźniarka – Żydówka z magazynu porwała parę bucików. Mandl zobaczyła to i zastrzeliła ją. Za najmniejsze przewinienie biła więźniów laską po głowie tak, że więźniowie krwawili. Wielu więźniów posłała do karnej kompanii. W czasie jednej selekcji w sierpniu 1943 r. Mandl przeznaczyła nieznaną mi więźniarkę do krematorium. Córka tej więźniarki prosiła Mandl, by darowała życie jej matce. Mandl uderzyła tę córkę laską w głowę tak mocno, że popłynęła krew i zarówno matkę, jak i córkę posłała do krematorium.

Brandl była kierowniczką łaźni i magazynu odzieżowego. Za najmniejsze przewinienia biła więźniarki laską po głowie. Ja za to, że ubrałam dodatkowy sweter, zostałam przez nią zbita i ukarana karą dodatkową polegającą na tym, że przez trzy godziny musiałam klęczeć i trzymać po cegle w każdej ręce. Brandl często brała udział w selekcjach. Więźniarki przeznaczone na śmierć, starały się ratować ucieczką z łaźni. Widziałam często, jak Brandl strzelała do tych więźniarek i widziałam postrzelone więźniarki.

Szczurek często zjawiał się w naszym obozie, ale jakie pełnił funkcje, tego nie wiem. O ile mogłam się zorientować, on przeprowadzał kontrole. Pewnego razu więźniarki za barakami rozpaliły ognisko i gotowały sobie jakieś jedzenie. Zauważył to Szczurek i strzelił do nas, i jedną z więźniarek postrzelił tak, że drugiego dnia zmarła.

W kwietniu 1943 r. pracowałyśmy w Budach przy kopaniu rowów. Przechodząc, pewnego dnia koło rowu z wodą, zaczęłyśmy czerpać wodę, ponieważ w naszym obozie nie było wody. Zauważył to Szczurek, pogadał coś z wartownikami, i wartownicy poszczuli na nas psy. Wśród nas powstało zamieszanie i szamotanie się z psami, wtedy Szczurek zaczął do nas strzelać. Osiem więźniarek zastrzelił a kilka więźniarek, a między nimi i ja, zostało pogryzionych przez psy.

Często widziałam, jak Szczurek odprowadzał transporty więźniów przeznaczonych na spalenie w krematorium.