ZYGFRYD HALBREICH

Protokół przesłuchania świadka, sporządzony dnia 9 października 1945 r., w Wiesbaden, na zasadzie dekretu Prezydenta RP z dnia 29 kwietnia 1940 r. (DzU RP nr 9, poz. 23) oraz na zasadzie upoważnienia, udzielonego na podstawie art. 1 przywołanego wyżej dekretu.

Obecni:
sędzia: major audytor W. Szuldrzyński
protokolant: sierżant J. Kulczycki.

Staje świadek: Zygfryd Halbreich, który po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za nieprawdziwe zeznania podaje:


Imię i nazwisko Zygfryd Halbreich
Data i miejsce urodzenia 13 grudnia 1909 r., Dziedzice, pow. bielski, woj. śląskie
Imiona rodziców Leopold i Emilia z d. Markowicz
Wyznanie mojżeszowe
Wykształcenie magister farmacji
Miejsce zamieszkania w Polsce Katowice
Obecne miejsce zamieszkania Wiesbaden
Zeznaje bez przeszkód

W prawnej formie zaprzysiężony zeznaje:

Z obozu koncentracyjnego w Groß-Rosen wyjechałem wraz ze wszystkimi pozostałymi Żydami w ogólnej liczbie 36 do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu (Auschwitz). Do transportu dołączono nawet Żydów, którzy przebywali w szpitalu – dwóch miało złamane nogi. Więźniowie, którzy byli w lepszej kondycji fizycznej, jechali w kajdanach kuci po dwóch. 19 października 1942 r., po jednodniowym transporcie, przyjechaliśmy do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie nas umieszczono w kwarantannie na słynnym bloku nr 11. Blok ten był znany z tego, że w piwnicach znajdowały się bunkry, że był tak odgrodzony, iż z sąsiednich bloków nie można było zobaczyć, co dzieje się na jego podwórzu, gdzie znajdowała się ściana, przy której dokonywano rozstrzeliwań. Umieszczono nas wszystkich na pierwszym piętrze, na sali, której okna wychodziły na mur, przy którym wykonywano egzekucje. Gdy odbywała się egzekucja, musieliśmy wychodzić z sali i czekać na korytarzu. W czasie naszego dziesięciodniowego pobytu trzykrotnie odbywały się egzekucje, po powrocie z korytarza mogliśmy zaobserwować ślady krwi, które wyraźnie było widać na żółtym piasku, który znajdował się koło muru. Zaraz po przyjeździe transportu mogła być godz. 6.00 po południu. Zaprowadzono nas na blok 11., tam kazano nam się rozebrać, rzeczy odesłano do dezynfekcji, a nas zaprowadzono nago, w zimnym październikowym powietrzu do łaźni, która mogła być oddalona o ok. 400 m. Po półgodzinnym pobycie w łaźni, gdzie była tylko zimna woda, zaprowadzona nas znowu nago na blok 11. Tu pozwolono nam zaraz położyć się do łóżka. Rzeczy z dezynfekcji otrzymaliśmy dopiero następnego dnia rano.

Transportem naszym zajmowali się następujący SS-mani: SS-Oberscharführer Pallitsch [Palitzsch], który był Arbeitdienstführerem, miał on ok. 35 lat, był wysokiego wzrostu (182 cm), miał włosy jasny blond, zdrową, rumianą cerę, był atletycznie zbudowany, o szeroki w ramionach. SS-Oberscharführer Schiling [Schillinger], który był Rapportführerem, miał ok. 32 lat, wzrostu ok. 170 cm, włosy czarne, cerę ciemną, podłużną kościstą twarz, był chudy. Został on z początkiem 1944 r. zastrzelony przez włoską Żydówkę. Gdy Schillinger chciał zerwać jej biustonosz i dolną bieliznę, wyrwała mu rewolwer i zastrzeliła wraz z dwoma innymi strażnikami, raniąc pozostałych. Wypadek ten zdarzył się zaraz po nadejściu transportu, gdy wszystkim kazano się rozebrać bezpośrednio przed wysłaniem do komór gazowych. Słyszałem, że za karę wyżej wymieniona włoska Żydówka została żywa wrzucona do krematorium. SS-Hauptscharführer Schurz, był Leiterem der Politischen Abteilung, miał ok. 35 lat, był niskiego wzrostu (165 cm), włosy blond, pełną okrągłą twarz, był korpulentny, miał świeżą czerwoną cerę. Wiadomo mi, że za samowolne przeprowadzanie egzekucji na więźniach w Oświęcimiu został postawiony pod sąd w Weimarze i skazany na dwa lata więzienia. Mogło to być w pierwszej połowie 1944 r. Gdy przyjechałem w styczniu 1945 r. do KL [Konzentrationslager] Mittelbau [koło] Nordhausen, widziałem w Schreibstubie dokumenty z politycznego wydziału podpisane przez Schurza, który w międzyczasie zaawansował na Untersturmführera.

W końcu 1942 r. i to w tym samym czasie, gdy nasz transport przyjechał do Oświęcimia, przyjeżdżały transporty Żydów z wszystkich obozów koncentracyjnych znajdujących się na terenie Rzeszy Niemieckiej. Z Buchenwaldu przyjechał transport w liczbie ok. 800 osób, przyszły również transporty z Dachau, Sachsenhausen, Flossenbürg, Natzweiler, Neugemen [Neuengamme?]. 30 października 1942 r. wszyscy Żydzi, którzy zostali przywiezieni z obszaru Niemiec, zostali wyprowadzeni na plac apelowy, gdzie Arbeitsdienstführer Palitzsch przeprowadził selekcję. Słabszych odstawiano na bok, a potem odesłano do Birkenau, natomiast nas, będących w dobrej kondycji fizycznej, odesłano do obozu koncentracyjnego Manowice, który był filią KZ Oświęcim i był położony w odległości sześciu kilometrów w kierunku Trzebini. W tym miejscu podaję, że czwartego dnia mego pobytu w Oświęcimiu na bloku 11. otrzymałem nr 68 233, który wytatuowano mi na lewym przedramieniu. Numer ten nie ma trójkąta, mimo że figurowałem jako Żyd. Przyjechałem do Monowic z transportem liczącym ok. 800 ludzi. Obóz był w budowie, było tam tylko 12 baraków. W obozie tym mogło być najwyżej 600 więźniów, którzy przybyli w przeddzień mego przyjazdu. Po moim przyjeździe nadchodziły regularnie dalsze transporty i to w miarę, jak myśmy zdążyli wybudować dalsze przeznaczone na ich pomieszczenie bloki. W początku 1944 r. obóz był już wykończony, miał ok. 50 bloków i mieścił od 10 tys. do 12 tys. więźniów, z których 80 proc. stanowili Żydzi pochodzący z różnych krajów. Monowice były początkowo filią KZ Auschwitz III. W tym czasie miały 28 filii rozmieszczonych po całym Śląsku. Były różnej wielkości i były obozami pracy. Więźniowie pracowali w kopalniach węgla Jawiszowice, Jaworzno, w hutach żelaznych w Siemianowicach, w Wielkich Hajdukach, Świętochłowicach i w Gliwicach, gdzie znajdowały się cztery filie. Poza tym więźniowie byli zatrudnieni w różnych fabrykach, które produkowały materiały [na potrzeby] wojenne, oraz również w cegielniach, np. w Golaszowie. Jedna z największych filii, licząca ok. 6000 więźniów, znajdowała się w Blachhamerze na niemieckim Śląsku, gdzie była [należąca do] IG Farbenidustrie fabryka Buna, która produkowała sztuczną gumę z produktami ubocznymi. Wskazałem te filie tylko przykładowo. Obóz koncentracyjny w Birkenau, w którym był duży oddział kobiecy, a zarazem punkt zborny Żydów z całej Europy, w którym znajdowały się komory gazowe i krematorium połączone z główną linią kolejową, bocznicą kolejową był początkowo filią Auschwitz, a później stał się samodzielnym obozem koncentracyjnym pod oficjalną nazwą Auschwitz II. Miał również dużo filii, ale ich rozmieszczenie nie jest mi znane.

W samym Oświęcimiu i najbliższym sąsiedztwie znajdowały się trzy samodzielne obozy koncentracyjne, a mianowicie: KZ Auschwitz I, byłe koszary polskiego pułku piechoty, które zostały później rozbudowane. KZ Auschwitz II w Birkenau składał z siedmiu – ośmiu wielkich obozów, które nazywały się „Abschnitte”: A, B, C, D itd. KZ Auschwitz II graniczył z KZ Auschwitz I tak, że jeden łańcuch posterunków – strażników, w czasie dnia otaczał cały teren obydwóch obozów. Następnym obozem był KZ Auschwitz III Monowitz (w Monowicach), który gospodarczo podlegał IG Farbenindustrie, dla którego pracowaliśmy. Wszystkie mniejsze miejscowości należały organizacyjnie do jednego z tych trzech obozów. W końcu 1942 r. w Monowicach, jako że była to tylko filia Oświęcimia, nie było komendanta obozu, był tylko Lagerführer SS-Obersturmführer Schötte [Schöttl], który był na tym stanowisku do ewakuacji obozu w styczniu 1945 r. Na stanowisku Rapportführera byli: SS-Oberscharführer Schilling, SS-Hauptsharführer Gehring (1943–1944), SS-Hauptscharführer Rakers (1944), Arbeitsdienstführerem przez cały czas był SS-Oberscharführer Stolten. Kierownikiem Politische Abteilung był SS-Hauptscharführer Taute, jego zastępcą – SS-Oberscharführer Joseph Wieczorek, pochodzący z położonej niedaleko Chorzowa Małej Dąbrówki, walczył on po stronie niemieckiej w latach 1919–1920 r., potem był czeladnikiem piekarskim w Tarnowskich Górach, służył również we francuskiej Legii Cudzoziemskiej, był Ślązakiem, który mówił po polsku.

Od wiosny 1944 r., gdy Monowice stały się samodzielnym obozem koncentracyjnym KZ Auschwitz III, komendantem obozu był SS-Hauptsturmführer Schwarz.

SS-Obersturmführer Schöttl, ok. 30 lat, wzrost ok. 180 cm, włosy blond, cera świeżo-czerwona, twarz okrągła, tęgi, barczysty, był on w stosunku do więźniów bardzo porządnym człowiekiem, starał się polepszyć ich stan zdrowotny, higieniczny, dbał również o polepszenie wiktu więźniom.

SS-Hauptscharführer Gehring, ok. 38 lat, wzrost ok. 170 cm, włosy ciemne, twarz pociągła, o normalnej budowie ciała, był on bardzo surowy, służbista, ale zarazem bardzo sprawiedliwy.

SS-Hauptscharführer Rakers, ok. 35 lat, wzrost ok. 175 cm, włosy czarne, cera ciemna, twarz okrągła, normalnej budowy. Znany był z nadużyć, był pijakiem oraz wielkim karciarzem.

SS-Oberscharführer Stolten, ok. 33 lat, wzrost wysoki, ok. 180 cm, włosy ciemne, twarz podłużna, barczysty, nogi pałąkowate.

SS-Hauptscharführer Taute, ok. 30 lat, wzrost ok. 178 cm, włosy blond, cera jasna, twarz podłużna koścista, oczy niebieskie.

SS-Oberscharführer Josef Wieczorek, ok. 42 lat, wzrost 168 cm, włosy ciemne, cera ciemna, twarz podłużna, chudy, nogi pałąkowate, cieszył się dobrą opinią.

SS-Hauptscharführer Schwarz, ok. 35 lat, wzrost 172 cm, włosy czarne, cera czerwona, twarz pełna, okrągła, oczy czarne, korpulentny, barczysty, był bardzo brutalny, odnosił się do więźniów szorstko, bił ich i znęcał się nad nimi.

W 1943 r. przeciętna liczba więźniów w obozie wynosiła 7000–8000. Żydów było ok. 80 proc., większość z nich stanowili Żydzi z Polski. Polacy byli poza Żydami najliczniejszą grupą. W 1944 r. Żydzi również stanowili 80 proc. więźniów. Jednak liczba Żydów z Polski w stosunku do liczby Żydów pochodzących z innych państw uległa zmniejszeniu na skutek przybycia transportów z Węgier.

Zadaniem obozu nie było zniszczenie elementu ludzkiego przez znęcanie się nad nim, a raczej wykorzystanie siły roboczej więźniów. Dlatego też warunki stopniowo się poprawiały, żeby dłużej móc korzystać z pracy więźniów. Apel ranny był o godz. 7.00 zimą (pobudka o godzinę wcześniej), w porze letniej – o godz. 6.00, a pobudka o 5.00. Apel trwał krótko i zaraz następował wymarsz do pracy. W południe była godzinna przerwa obiadowa, apel wieczorny latem o godz. 6,00, a zimą ok. 4.30. Apel wieczorny trwał przeciętnie ok. 20 min, po czym ludzie rozchodzili się na bloki, gdzie zależnie od dyspozycji blokowego jedli zaraz kolację albo dopiero po pewnym, określonym czasie przeznaczonym do mycia i czyszczenia. Rano wydawano kawę oraz 350 g chleba (trzy razy w tygodniu wydawano 700 g chleba), 25 g margaryny oraz dodatki ser, marmeladę lub kiełbasę. Kiełbasy było 40–50 g, marmelady 80– 100 g, sera ok. 50 g. Na obiad otrzymywaliśmy litr rzadkiej zupy. Na kolację była gęsta zupa w ilości około litra. Ilościowo pożywienie to nie zmniejszyło się, jednak gatunkowo wartość odżywcza otrzymywanych pokarmów ulegała dużym zmianom. Zasadniczo nowe transporty przychodziły przez KZ Auschwitz I i II, ale zdarzało się, że były kierowane wprost z dworca do Monowic. Tutaj [deportowani] przechodzili dezynfekcję, otrzymywali stroje więzienne, tatuowano im również numery, które podawano z centrali z Auschwitz I.

Wiosną 1944 r., gdy Monowice stały się samodzielnym obozem Auschwitz III, numery więźniów podawała również centrala KZ Auschwitz I. Na początku 1944 r. odpadły ranne apele. Więźniowie wychodzili na plac i zaraz szli do pracy, liczenie odbywało się tylko przy bramie. W maju 1944 r. zrezygnowano również apeli wieczornych. Tylko raz na dwa tygodnie w niedzielę w porze obiadowej odbywał się apel. Wyjątkowo apel wieczorny zarządzano tylko, gdy ktoś uciekł albo kogoś brakowało. Pracowało się sześć dni w tygodniu i przed południem w niedzielę. Co drugi tydzień nie było pracy w sobotę po południu i cała niedziela była wolna. Od czerwca 1943 r. byłem Lagerältesterem w tzw. Erziehungelager. W obozie tym więźniowie przychodzili tylko na krótki czas od czterech tygodni do sześciu miesięcy, wyjątkowo rok, powodem umieszczenia ich była ucieczka od pracy lub uchylanie się od niej, względnie samowolne przedłużenie urlopu. Byli to Niemcy, Czesi, Polacy oraz reprezentanci wszystkich narodowości, którzy zostali wysłani do Niemiec do pracy. Kapo zasadniczo dobrze obchodzili się z tymi więźniami – istniał zresztą rozkaz zakazujący bicia. Zdarzały się wprawdzie wypadki, że kapo bili i maltretowali, ale gdy wpłynął meldunek do SS, to przenoszono ich karnie do nowego obozu. SS-mani stosunkowo dobrze się zachowywali. Żydzi, którzy znajdowali się w obozie, byli na równi traktowani z innymi więźniami. Wszyscy więźniowie wpierw pracowali przy budowie fabryki Buna [należącej do] IG Farbenindustrie, a potem przy jej rozbudowie oraz w niej samej. Praca była różna, wykonywano prace ziemne konstrukcyjne, laboratoryjne i biurowe.

Warunki pracy były ciężkie. Na skutek niedostatecznego wyżywienia, a zimą z powodu niedostatecznego ubrania i złego stanu butów więźniowie tracili siły i zapadali na zdrowiu. Słabych i chorych wysyłano do szpitala obozowego, gdzie co dwa lub trzy tygodnie lekarz obozowy przeprowadzał selekcje i tych w gorszej kondycji fizycznej odsyłał do KZ Auschwitz II – Birkenau, gdzie większość przechodziła ponowną selekcję i trafiała do komór gazowych. Najdłużej lekarzem obozowym był SS-Hauptsturmführer dr Fischer, miał on ok. 28 lat, wzrost 182 cm, włosy jasne, twarz podłużną, cerę śniadą, oczy niebieskie, nosił okulary, był normalnej budowy. Opisu Obersturmführera dr Thilo podać nie mogę. Śmiertelność w zimie 1942/1943 była duża – umierało ok. 30 więźniów dziennie. Powodem tego były odmrożenia, osłabienie oraz dezynteria. W połowie listopada 1942 poszedłem jako sanitariusz do szpitala, a w początku stycznia 1943 r. zostałem blokowym na specjalnym bloku, w którym umieszczano chorych z odmrożeniami. Ponieważ rany spowodowane odmrożeniem bardzo źle się goiły, w marcu 1943 r. dr Thilo przeprowadził selekcję i około stu więźniów z odmrożeniem drugiego i trzeciego stopnia odesłano do KZ Auschwitz II – Birkenau. W ten sposób stacja z chorymi na odmrożenia została zlikwidowana, a ja zostałem blokowym na kwarantannie dla Erziehungshäftlinge, która trwała cztery tygodnie. Latem 1943 r. śmiertelność się zmniejszyła, ale zwiększyła się znowu porą zimową 1943/1944. W okresie mego pobytu w Monowicach na skutek przeprowadzonych selekcji odesłano do Birkenau do 4000 więźniów. Selekcje przeprowadzali zawsze lekarze obozowi. Warunki w szpitalu były zasadniczo możliwe, aczkolwiek chwilami odczuwało się brak lekarstw. Chorzy na diecie otrzymywali zupę mleczną i biały chleb.

Kary wymierzał w obozie Lagerführer. Były one następujące: praca niedzielna, chłosta, przeniesienie do filii z uciążliwszą pracą np. do kopalni. Słupka u nas nie stosowano, początkowo nie było bunkra, w tym czasie kary bunkra wykonywano w KZ Auschwitz I, dopiero w początku 1944 r. wybudowano bunkier. W czasie mego pobytu odbyło się ok. 15 egzekucji publicznych. Powodem tej kary były ucieczki albo próby ucieczki. Zwłoki zmarłych więźniów odwożono do krematorium w Birkenau. Z obozu zwalniano tych, którzy zostali w nich umieszczeni w celach wychowawczych na pewien ściśle określony czas. Zwolnienia te odbywały się dwa razy w tygodniu. Poza tym w końcu 1944 r. zaczęto zwalniać kryminalistów niemieckich noszących zielony trójkąt, zostali wcieleni do Waffen-SS i byli używani do najtrudniejszych zadań. W 1943 r. był taki duży napływ więźniów, że nowo przybyłych ulokowano w dwóch dużych namiotach. W każdym z tych namiotów umieszczono po 800 ludzi i trzymano ich tam aż do listopada, tak samo jesienią 1944 r. również do listopada mieszkało w namiotach ok. 1600 osób.

17 stycznia 1945 r. ewakuowano cały obóz za wyjątkiem 950 osób, które jako chore zostały w szpitalu. Z naszego obozu ewakuowano pieszo do Mikołowa (60 km) ok. 10 tys. osób. Szliśmy w czasie zawieruchy przez całą noc, aż do godz. 12.00 w południe następnego dnia. W czasie marszu strażnicy SS-mani zabijali tych więźniów, którzy nie mogli iść dalej. Liczby zabitych nie mogę podać, jednak słyszałem bardzo dużo strzałów. W Mikołowie mieliśmy dwugodzinny odpoczynek. Przed wymarszem z Mikołowa zebrano ok. 50 więźniów w szopie, którzy nie byli w stanie maszerować, i tam ich zastrzelono. Brałem udział w noszeniu do szopy tych więźniów, którzy nie mogli o własnych siłach chodzić. Około godz. 15.00 wyruszyliśmy pieszo do Gliwic. W czasie tego marszu strażnicy również zastrzelili dużo więźniów, którzy nie mogli dalej maszerować. Do Gliwic, które znajdują się mniej więcej w odległości 20 km, przybyliśmy ok. godz. 19.00 wieczorem. Moim zdaniem ok. 200 więźniów zostało zastrzelonych w czasie tego marszu. Odbywał się on pod dowództwem Hauptscharführera Molla. W Mikołowie razem z innymi sanitariuszami nosiłem chorych więźniów do szopy na rozkaz lekarza obozowego SS-Untersturmführera dr Königa, miał on ok. 26 lat, wzrostu 178 cm, włosy jasne, cerę bladą, twarz podłużną, nosił okulary, był chudy. König był lekarzem obozowym w Monowicach przez ostatnie cztery miesiące. Domagał się przeprowadzania częstych selekcji, był przy tym bardzo surowy i wysyłał więcej niż poprzedni lekarze osłabionych i chorych więźniów do Birkenau, chociaż wiedział, że czekają ich tam komory gazowe. W KZ Auschwitz II – Birkenau był znany Vernichtungslager.

Po przybyciu do Gliwic więźniowie z naszego transportu zostali rozdzieleni i umieszczeni w obozie Gliwice I oraz Gliwice II, gdzie pozostawaliśmy pod dowództwem Hauptsturmführera Schwarza i Obersturmführera Schöttla. W obozie tym przebywało ok. 7000–8000 ludzi. Poza więźniami z Monowic byli tam również więźniowie z różnych filii tego obozu, a nadto ok. 700 kobiet. Kobiety te pochodziły częściowo z obozu Hindenburg (Zabrze), który był filią Monowic, oraz z obozu Bobrek, który był filią KZ Auschwitz I i znajdował się wodległości sześciu kilometrów od Oświęcimia w kierunku Chrzanowa. Obóz nasz przebywał w Gliwicach przez trzy dni.

21 stycznia 1945 r. wieczorem podzielono nas na dwa transporty, jeden został skierowany do KZ Buchenwaldu, kierował nim Hauptscharführer Moll oraz Oberscharführer Stolten. Drugi transport, w tym się znajdowałem, został skierowany do Mauthausen koło Linzu (Austria), skąd ze względu na przepełnienie obozu skierowano nas do KZ Mittelbau (koło Nordhausen) w Turyngii. Kierownikiem transportu był oficer SS, którego nazwisko nie jest mi znane. Transport do Buchenwaldu wyjechał około godz. 10.00 wieczorem i wówczas zaczęto ładować drugi. Ładowanie trwało mniej więcej trzy do czterech godzin. Jechaliśmy w otwartych wagonach towarowych, w których znajdowało się 80–120 ludzi. Krótko przed wyjazdem SS-mani przeszukiwali teren obozu w celu znalezieniaukrywających się więźniów. Będąc już w wagonie, słyszałem liczne strzały i od naocznych świadków wiem, że zginęło tam wiele osób. Świadkiem takim jest były kapo obozowy z Auschwitz III i z Boelcke-Kaserne w Nordhausen Emile Worgul, który, jak mi wiadomo, został aresztowany przez władze amerykańskie jako podejrzany o zbrodnie wojenne. Jest on narodowości niemieckiej i był więźniem politycznym, gdyż nosił czerwony trójkąt.

Z Gliwic wyjechaliśmy 22 stycznia 1945 r. nad ranem ok. godz. 2.00. Jechaliśmy przez Rybnik, Morawską Ostrawę w kierunku do Wiednia, z Wiednia do Linzu, tj. KZ Mauthausen, dokąd przyjechaliśmy 25 stycznia 1945 r. w godzinach przedpołudniowych. W Gliwicach otrzymaliśmy normalne pożywienie, na podróż zaś nie otrzymaliśmy żadnej żywności, obiecano nam tylko, że jedzenie będziemy otrzymywali w czasie podróży. Zanim dojechaliśmy do Mauthausen dostaliśmy tylko raz po 700 g chleba na osobę oraz jednokilogramową puszkę konserwy mięsnej na dziesięć osób. W tych warunkach z powodu niedostatecznego odżywiania i mrozu, który dochodził do 18 stopni Celsjusza, już w czasie pierwszej części podróży zmarło dużo więźniów. Ich zwłoki współwięźniowie wyrzucali, gdyż wobec przepełnienia wagonu nie można było ich wieźć dalej. W czasie postoju na większych stacjach kierownictwo transportu zarządzało wybieranie zwłok i układanie ich w jednym wagonie. Po godzinnym postoju na dworcu w Mauthausen zostaliśmy ze względu na przepełnienie tego obozu skierowani dalej. Jechaliśmy przez Passau [Pasawę], Regensburg [Ratyzbona], Hof-Plauen, Reichenbach, Merseburg, Halle do Nordhausen-Salza. Przyjechaliśmy na miejsce 28 stycznia 1945 r. nad ranem. Wiadomo mi, że na jednej większej stacji odczepiono wagon załadowany zwłokami i oddano pod opiekę miejscowej policji. Na dworcu w Nordhausen-Salza nas wyładowano i po dziesięcio-minutowym marszu przybyliśmy do obozu KZ Mittelbau-Dora. Z transportu liczącego w Gliwicach 4000 osób na miejsce przybyło ok. 3500 więźniów. W drugiej części podróży nie otrzymywaliśmy żadnych posiłków, tak że dużo więźniów zmarło w czasie drogi. Więźniowie, którzy przybyli na miejsce, byli w tak złej kondycji fizycznej, że w ciągu pierwszych dwóch dni zmarło kolejnych 600 osób. Z całego transportu najwyżej 3000 ludzi zostało przy życiu, z kierownictwa transportu z nami włącznie SS-Oberscharführer Miebert [Mirbeth], który w Auschwitz III był Blockführerem, a w krótko przed ewakuacją Lagerführerem w Althammer – filii Monowic. Był on obecny w czasie całego naszego transportu i wiadomo mi, że zabił w tym czasie kilku więźniów. Po krótkim pobycie w KL Mittelbau-Dora był on później Lagerführerem.

SS-Oberscharführer Mirbeth, ok. 35 lat, wzrost 172 cm, włosy jasny blond, oczy niebieskie, twarz pociągła koścista, uszkodzenie prawej nogi po wypadku motocyklowym na skutek czego nieznacznie kulał, cera pomarszczona, był normalnej budowy.

Przed podpisaniem przeczytano.

Zakończono.