EDWARD STYŚ

Dziesiąty dzień rozprawy, 4 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Następny świadek, Edward Styś.

Świadek Edward Styś, 25 lat, student Akademii Handlowej, wyznanie rzymskokatolickie, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Przypominam świadkowi o obowiązku mówienia prawdy. Za składanie fałszywych zeznań grozi kara do pięciu lat więzienia. Czy strony zgłaszają jakieś wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy i obrońcy: Zwalniamy świadka od przysięgi.

Przewodniczący: Świadek będzie zeznawał bez przysięgi. Czy i co może świadek zeznać w stosunku do oskarżonych, których widzi na sali i w odniesieniu do których oskarżonych?

Świadek: Z oskarżonych znam bardzo wielu, bo spotkałem się z nimi w ciągu pięcioletniego pobytu w obozie koncentracyjnym.

Przewodniczący: Świadek jest powołany głównie w związku ze sprawą Kocha, więc może powie nam coś o oskarżonym Kochu.

Świadek: Oskarżonego Kocha znam z SS-rewiru, gdzie był zatrudniony w charakterze sanitariusza przydzielonego do tzw. Dezinfectionskommando, zatrudnionego przy gazowaniu ludzi i odwszawianiu mundurów SS-manów. Oskarżony Koch był zatrudniony właśnie przy gazowaniu ludzi. W 1942 r. – o ile się nie mylę, gdyż mógł to być także 1943 r. – przy końcu, względnie na początku jesieni, byłem świadkiem, jak oskarżony Koch brał osobiście czynny udział w gazowaniu ok. 200 mężczyzn – o ile się nie mylę – narodowości żydowskiej, przez wsypanie gazu przez otwory górne krematorium. Gazowanie odbywało się w starym krematorium. Ja to obserwowałem z budynku leżącego po przeciwnej stronie drogi, z SS-rewiru, mogłem więc dokładnie widzieć. Dwa auta, które zajechały przed krematorium, wyładowali SS-mani. Podczas wyładowania był obecny oskarżony Aumeier, także Grabner, Kirschner i wielu innych z Oddziału Politycznego, których tutaj na sali nie ma. Po rozebraniu się więźniów zawieziono ich do krematorium. Do wnętrza wszedł Koch z dwoma SS-manami: Woźniczką [Wosnitzką] i – jeśli się nie mylę – Unterscharführerem Theuerem. Wszyscy mieli maski gazowe i w tych maskach weszli do krematorium. Po otworzeniu puszek sypali gaz do środka, natychmiast zamknęli i zeszli na dół. Przez mury krematorium dochodziły nieludzkie krzyki gazowanych. Natychmiast włączono motor auta, które stało przy krematorium, żeby te krzyki zagłuszyć. Po kilkunastu minutach otworzono wentylator, aby uwolnić komorę gazową z gazu i trupy wyciągnąć. To by było, co dotyczy oskarżonego Kocha.

Przewodniczący: Czy w związku z zeznaniami świadka są jakieś pytania?

Prokurator Pęchalski: Czy Koch, trudniąc się tym gazowaniem więźniów, krył się z tym faktem? Czy też w tym rewirze, gdzie się spotykał ze swoimi kolegami, opowiadał coś na ten temat, chwalił się tym?

Świadek: On się z tym bynajmniej nie krył. Raz byłem świadkiem w czasie sprzątania kancelarii, gdzie byłem zatrudniony w charakterze sprzątacza, jak oskarżony – wróciwszy rano do normalnej pracy dziennej, to jest do Schreibstuby, gdzie spotkał się ze swoim szefem Klehrem – na zapytanie kolegów oświadczył, że mieli ciężką robotę, bo musieli zagazować kilkadziesiąt tysięcy Żydów.

Prokurator Pęchalski: Co do daty zagazowania ok. 200 mężczyzn w starym krematorium świadek powiedział, że to mogło być w 1942 albo w 1943 r. Ponieważ świadek w dochodzeniu podał, że w 1942 r., może zechce teraz ustalić tę datę?

Świadek: Dokładnie nie pamiętam, czy to był 1942 czy 1943 r.

Prokurator Pęchalski: Czy świadek nie widział wtedy również Kirschnera?

Świadek: Kirschner przy tym asystował.

Prokurator Pęchalski: Co to znaczy asystował? Przyglądał się, czy też brał czynny udział?

Świadek: Przyglądał się, podobnie jak wielu innych.

Prokurator Pęchalski: Co do Kocha, świadek stwierdził, że niejednokrotnie brał udział w gazowaniu. Czy świadek zna z tej strony również Kirschnera?

Świadek: Nie. Kirschnera nie znam jako biorącego udział w gazowaniu.

Obrońca Czerny: Czy świadek na własne oczy widział, że oskarżony Koch kilkakrotnie brał udział w gazowaniu, czy też tylko ten jeden raz?

Świadek: Widziałem jeden raz, a poza tym słyszałem, jak o tym opowiadano.

Oskarżony Koch: Proszę o pozwolenie postawienia świadkowi ponownie pytania. Zrozumiałem z tłumaczenia, że miało to być w jesieni 1943 r.

Świadek: Powiedziałem, że działo się to w 1942 r., względnie 1943 r. Trudno mi jest ustalić chronologię faktów, których widziałem bardzo wiele.

Oskarżony Koch: Chciałbym jeszcze co do tego nadmienić, że z ówczesnym kierownikiem obozu Aumeierem na drodze służbowej nigdy się nie stykałem ani nie miałem z nim nic wspólnego. Tak samo z kierownikiem Oddziału Politycznego Grabnerem, jak również z Kirschnerem, którego znam tylko z biura przydziału pracy, gdzie wypisywał on przepustki. Takiego zwrotu – „jestem zmęczony z powodu wielu transportów”, albo czegoś podobnego nigdy nie użyłem i nie byłbym takiego zwrotu użył w obecności więźnia. Może mi Wysoki Sąd wierzyć, że gdybym taką pracę wykonywał, nie byłbym o tym mówił w obecności ówczesnego więźnia.

Przewodniczący: Dziękuję.

Obrońca Rappaport: Ja jeszcze mam do świadka pytanie. Świadek był dłuższy czas w Oświęcimiu, czy zetknął się może z szoferem Dingesem?

Świadek: Nazwisko znane, ale osobiście nie zetknąłem się.

Obrońca Rappaport: Nie wiadomo panu nic o nim, o jego działalności?

Świadek: Nie.

Oskarżony Kirschner: Proszę Wysokiego Trybunału o zapytanie świadka, czy nie myli się on co do osoby, ponieważ w Oddziale Politycznym był Kirschner, a moje nazwisko wymieniane było przy Lachmannie i Burgerze.

Świadek: To nie był ten Kirschner.

Oskarżony Kirschner: Przy tej okazji chciałbym nadmienić, że z akcją gazowania nie miałem nic wspólnego.

Przewodniczący: Czy są pytania?

Obrońca Czerny: Czy było więcej Kirschnerów?

Świadek: Był na Oddziale Politycznym.

Przewodniczący: Świadek jest wolny.