STEFAN WOLNY

Dziesiąty dzień rozprawy, 4 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Następny świadek, Stefan Wolny.

Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Zwalniamy świadka od przysięgi.

Obrońcy: My także.

Świadek Stefan Wolny, 43 lata, urzędnik kolejowy, wyznanie rzymskokatolickie, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Proszę, by świadek przedstawił, co wie, zwłaszcza co do oskarżonych, którzy są tu na sali. Czy świadek ich poznaje i w odniesieniu do nich proszę o konkretne fakty.

Świadek: Do obozu trafiłem w 1941 r.

Przewodniczący: Jak długo świadek przebywał?

Świadek: Do 28 października 1944 r.

Przewodniczący: Z którymi z oskarżonych zetknął się świadek w tym czasie?

Świadek: Bardzo dużo widzę tu z obozu, prosiłbym, żeby – gdy wymienię nazwiska – wstawali.

Przewodniczący: Proszę.

Świadek: Rozpocznę od swego szefa, jest jego zastępca Schumacher i drugi koło Schumachera – Medefind.

Schumachera poznałem w 1942 r., kiedy trafiłem na komando Häftlingsmagazin i pracowałem na kanadzie. Schumachera obserwowałem przez całe dwa lata, był sadystą, mimo, że mnie nie uderzył w ciągu tych dwóch lat ani razu.

Ciągle się znęcał nad więźniami chcącymi zdobyć skórkę chleba. Kiedy przewożono różne rzeczy do kanady, a zgłodniali więźniowie rzucali się na nie, Schumacher strzelał do nich.

I nas bardzo chętnie byłby maltretował, lecz obawiał się tego, że sam organizował z kanady różne rzeczy dla siebie, więc może [dlatego] nas oszczędzał. Jednak bardzo często na nas donosił swojemu szefowi Franzowi Schebeckowi.

Drugi zastępca, który przybył później do Häftlingsmagazin z obozu prawdopodobnie w Pustkowie koło Dębicy, to Medefind.

Przewodniczący: Czy świadek go zna?

Świadek: Bardzo dobrze.

Mimo że przed nami udawał, że mu się to wszystko nie podoba, bo to był 1944 r., bił więźniów za „zorganizowanie” kawałeczka chleba i innych więźniów, którzy usiłowali coś sobie zdobyć z magazynu.

Chciałbym jeszcze rozpocząć od współpracowników, tych, którzy tutaj są – szofer, którego nazwiska nie znam.

Przewodniczący: Lorenz.

Świadek: Poza tym jeszcze drugi szofer, Dinges. Szoferzy, którzy mieli obowiązek transportowania żywności do naszego magazynu, mimo że jej nie potrzebowali, kradli ją, odnosili się brutalnie, bijąc i kopiąc więźniów za to, że więźniowie mieli obowiązek ich pilnować.

Ci szoferzy, jak i cała załoga Häftlingsmagazin byli zatrudnieni przy selekcjach transportów żydowskich, które odbywały się na rampie, kto z przywiezionych ma iść do pracy, a kto do gazu.

Widzę tu cały szereg Blockführerów, jak i innych SS-manów: Müllera, Ludwiga, Jeschke.

Przewodniczący: Proszę o konkretne fakty co do oskarżonych, których świadek wymienił.

Świadek: Widziałem niejednokrotnie, jak Müller znęcał się nad więźniami przy apelu.

Przewodniczący: W jaki sposób?

Świadek: Coś mu się nie spodobało, więzień stał niewyprostowany, miał źle nałożoną czapkę na głowie, gdy przyszedł do apelu. Widziałem Müllera, jak odprowadzał więźniów do bunkra na 11. bloku i do Wydziału Politycznego, już pobitych.

Przewodniczący: Czy przez Müllera zostali pobici?

Świadek: Tak przez Müllera. Poza tym notował więźniów w obozie do ukarania.

Przewodniczący: Świadek wspomniał o szoferach. Jakie fakty działalności przestępczej zaobserwował świadek u tych szoferów?

Świadek: Tych szoferów rozpoznaję, choć nazwisk ich nie pamiętam, jednak twarze ich utkwiły mi [w pamięci], gdyż wiedziałem, że może przyjdzie chwila, w której będę mógł coś zeznać o nich. Szoferzy ci zatrudnieni byli przy magazynie, gdzie ja też pracowałem, mogłem więc obserwować ich zachowanie się. Nie byli oni upoważnieni do bicia nas, względnie do popędzania przy pracy, jednak robili to. Myśmy byli oburzeni, gdyż mieliśmy własnych dozorców w liczbie 13.

Przewodniczący: Szoferzy ci bili więc więźniów?

Świadek: Szoferzy bili moich kolegów, jak również mnie.

Przewodniczący: Którzy to byli?

Świadek: Oskarżeni Lorenz oraz Medefind.

Przewodniczący: W jakich okolicznościach bili oni więźniów?

Świadek: Przy każdej sposobności, jak mu się tylko ktoś nie spodobał, podchodził do więźnia, bił go w twarz i kopał.

Przewodniczący: To wszystko, co świadek może powiedzieć o oskarżonym Lorenzu?

Świadek: Tak jest.

Przewodniczący: A co może świadek powiedzieć w sprawie Dingesa?

Świadek: Ten również był taki sam. Umiał on nawet kilka wyrazów po polsku.

Przewodniczący: Czy świadek był przez niego uderzony?

Świadek: Tak, byłem przez niego często bity.

Przewodniczący: Świadek wskazał na Schumachera i Medefinda. Jakie fakty może podać w stosunku do tych oskarżonych?

Świadek: Schumacher mnie nie uderzył, ale nie było dnia, aby nie zmaltretował jakiegoś więźnia. Widziałem często, jak więzień, który zbierał skórki od chleba lub chciał ukraść chleb, był łapany przez Schumachera, wciągany do magazynu, do osobnego pokoju i tam masakrowany przez niego. Znam fakt, że musiałem więźnia wynosić z magazynu, a podłogę myć, gdyż była zbroczona krwią.

Przewodniczący: Czy świadek widział to bezpośrednio?

Świadek: Tak jest.

Przewodniczący: Co może świadek powiedzieć o działalności oskarżonego Medefinda?

Świadek: Przybył on w 1944 r., po zlikwidowaniu obozu w Pustkowie. Zachowywał się w taki sam sposób jak Schumacher.

Przewodniczący: Czy świadek widział, jak kogoś bił?

Świadek: Widziałem.

Przewodniczący: W jakim okresie był on w obozie?

Świadek: Ja go pamiętam do 28 października 1944 r. aż zostałem wywieziony.

Przewodniczący: Świadek zeznał, że Schumacher zachowywał się źle w stosunku do obcych więźniów. Jak należy rozumieć te słowa: obcy więzień?

Świadek: To znaczy niepracujący w magazynie dla więźniów.

Przewodniczący: Świadek wskazał również na Jeschkego.

Świadek: To był, zdaje się, Blockführer. Trudno mi jednak określić jego funkcję, gdyż często role ich się zmieniały. Z widzenia jednak pamiętam go, że bił i maltretował więźniów.

Przewodniczący: W którym roku poznał świadek Jeschkego?

Świadek: Nie pamiętam, w którym roku to było, jednak dokładnie pamiętam, że był czynny na terenie obozu.

Przewodniczący: W jakim czasie świadek był w obozie?

Świadek: Od 1941 do 1944 r.

Przewodniczący: Kiedy został świadek odstawiony do obozu?

Świadek: 6 grudnia 1941 i pozostawałem aż do 28 października 1944 r.

Mogę zeznać także co do Ludwiga. Przypominam go sobie jako Blockführera, jak w sadystyczny sposób znęcał się nad więźniami. Często uciekałem, aby go nie spotkać, gdyż zaczepiał więźniów na terenie obozu i bił. Do nas zaś, pracowników magazynu, miał specjalne uprzedzenie.

Mógłbym jeszcze dużo zeznać, jeśli chodzi o Aumeiera, Jostena, Liebehenschela.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania?

Prokurator Szewczyk: Świadek przypomina sobie rzecz, o której dotąd nikt nie mówił, a mianowicie, że na terenie magazynu była ukryta kanada.

Świadek: Tak, istniała taka kanada, do której przywożono żywność odebraną z transportów żydowskich i polskich, a ja byłem jednym z tych pięciu, którzy dokonywali sortowania żywności, wybierając z niej biżuterię, złoto i pieniądze, które były tam ukryte. Segregowano to wszystko później do wielkich worków.

Prokurator Pęchalski: Świadek wspomniał o tych dwóch szoferach, którzy popędzali do roboty. Czy widział ich świadek również na rampie kolejowej?

Świadek: Widziałem ich często na rampie kolejowej w ciągu dwóch lat. Ponieważ szef magazynu Schebeck był przyjacielem Grabnera, wiedzieliśmy zawsze o nadejściu transportu na rampę i szoferzy ci zabierali nas na przygotowane auta i wyjeżdżaliśmy po żywność na rampę.

Prokurator Pęchalski: Chodzi o to, czy szoferzy ci – jeden i drugi – odwozili z rampy tych, którzy byli przeznaczeni do komór gazowych i, czy świadek widział to?

Świadek: Tak jest, widziałem to niejednokrotnie. Bardzo często, gdy zajeżdżali autami pod magazyn celem naładowania żywności, znajdowałem na autach ślady palców, nosów i uszu.

Prokurator Pęchalski: Świadek to widział?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Pęchalski: Czy oni się tam przyglądali, czy bili i popędzali tych ludzi?

Świadek: Na rampie stała cała świta – i Blockführerzy, i szoferzy, którzy w miarę, jak przychodziły transporty, również byli używani do tego celu, aby selekcję jak najszybciej przeprowadzić. Nieraz cała świta, wszyscy, musieli być użyci, żeby rozdzielić rodziny i ładować ich na auta. Wtedy i szoferzy byli używani.

Prokurator Pęchalski: I ci dwaj szoferzy również to robili?

Świadek: Również.

Prokurator Brandys: Czy świadek może przytoczyć jakieś konkretne fakty o Szczurku?

Świadek: Znałem go i mogę stwierdzić, że był to jeden z najgorszych SS-manów. Jak dopadł więźnia, musiał go wykończyć.

Prokurator Brandys: Czy świadek to widział?

Świadek: Tak jest, w 1942 r.

Prokurator Brandys: Czy w magazynie u Schumachera pracowali także Rosjanie?

Świadek: Nie.

Prokurator Brandys: Bo świadek wspomniał o Rosjanach, którzy pracowali u Schumachera.

Świadek: Tak jest. Kartoffelkommando, było to pomocnicze komando naszego magazynu.

Prokurator Brandys: Jak się do nich odnosił?

Świadek: Nie mogę nic konkretnego powiedzieć. Wiem, że odznaczał się nienawiścią w stosunku do Rosjan i Żydów. Mogę też stwierdzić, że z podobną nienawiścią odnosił się do Polaków.

Prokurator Brandys: Czy bywał na rampie?

Świadek: Był zastępcą Schebecka i był na rampie.

Prokurator Brandys: Czy świadek wie, że przywłaszczał sobie rzeczy z rampy?

Świadek: Przychodził do naszego magazynu i otrzymywał od nas różne przedmioty.

Prokurator Brandys: To znaczy nie od was, tylko te rzeczy, które sortowaliście?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Brandys: Czy Schumacher zabierał te rzeczy dla siebie?

Świadek: Tak jest.

Obrońca Ostrowski: Świadek odpowiedział na pytanie przewodniczącego, że nie przypomina sobie, kiedy widział Jeschkego. Czy może sobie świadek przypomnieć przynajmniej, czy to było na początku pobytu świadka w Oświęcimiu, czy pod koniec?

Świadek: Trudno mi powiedzieć, ale widziałem go w Oświęcimiu.

Obrońca Ostrowski: Czy na początku?

Świadek: Nie mogę tego określić.

Obrońca Ostrowski: Czy świadek może sobie przynajmniej przypomnieć, czy go widział przez dłuższy czy przez krótszy okres, czy tylko raz?

Świadek: Przez krótki czas.

Obrońca: Kiedy?

Świadek: W Oświęcimiu.

Obrońca Ostrowski: Czy świadek sobie nic więcej nie przypomina?

Świadek: Nic.

Obrońca Ostrowski: Co świadek sam robił na rampie?

Świadek: Na rampie byłem, ponieważ przywożono z transportami żywność, paczki żywnościowe. Myśmy to odbierali i odwozili autem do magazynu. Niejednokrotnie przy tej okazji zmuszano nas do wyrzucania trupów z wagonu i do ładowania chorych na auta.

Przewodniczący: Oskarżony Dinges, czy ma pytania?

Oskarżony Dinges: Tak jest. Pan świadek twierdzi, że widział mnie na rampie?

Świadek: Mogę stwierdzić, że był szoferem i niejednokrotnie zajeżdżał tym autem, które mnie, względnie nas, przywoziło.

Przewodniczący: Czy świadek widział oskarżonego na rampie?

Świadek: Auto zajeżdżało po nas i zabierało nas na rampę, więc był razem z nami.

Oskarżony Dinges: Pan świadek chyba wie, że byłem szoferem w centralnym kierownictwie budowlanym, a nie w pogotowiu komendantury.

Świadek: Ale, gdy zachodziła potrzeba, gdy zabrakło aut, względnie, gdy się jakieś auto zepsuło i ci szoferzy byli do tej pracy z autami brani.

Oskarżony: Takie wypadki nie zachodziły, ponieważ centralne kierownictwo budowlane było jednostką zupełnie odrębną i samodzielną i nie miało z kanadą ani z żadnymi transportami nic wspólnego.

Obrońca Ostrowski: Jeszcze raz chciałbym świadka zapytać co do oskarżonego. Mianowicie na moje pytanie świadek powiedział, że widział go w Oświęcimiu. Ale poprzednio świadek powiedział, że oskarżony jeszcze bił, jak to teraz widzę z moich notatek. Proszę więc to bicie i maltretowanie umiejscowić w czasie i zdarzeniach. To jest co innego widzieć samą twarz, a co innego widzieć, że dany człowiek bije. Czy świadek podtrzymuje swoje zdanie?

Świadek: Podtrzymuję swoje zeznanie, że widziałem Jeschkego, jak bił i maltretował więźniów.

Przewodniczący: Proszę odpowiedzieć na dalsze pytania obrońcy. W jakim czasie bił, czy na początku, czy na końcu pobytu świadka w obozie?

Świadek: Proszę Wysokiego Sądu! Co do Jeschkego nie mogę stwierdzić terminu, ale w obozie oświęcimskim nie widziałem żadnego SS-mana, który by nie uderzył więźnia.

Przewodniczący: To nie załatwia pytania pana obrońcy. Proszę odpowiedzieć: tak lub nie.

Obrońca Ostrowski: Czy świadek zakłada tylko na tej podstawie, że wszyscy SS-mani bili, że także Jeschke bił?

Przewodniczący: Chodzi o to, kogo bił i w jakich okolicznościach?

Świadek: Ja nie mogę daty określić, bo nie sięgam pamięcią, kiedy to było.

Obrońca Ostrowski: A może świadek powie, w jakim miejscu to było? Czy to było w magazynie?

Świadek: Nie, to było na obozie.

Obrońca Rappaport: Proszę świadka, świadek twierdzi, że Dinges był na rampie, że pan z nim jeździł na tę rampę, podczas kiedy przychodziły transporty i że pan pomagał także do załadowania na auta chorych. Czy Dinges to samo robił?

Świadek: Bardzo często używano szoferów do tej pracy.

Obrońca Rappaport: Więc pan robi zarzut Dingesowi, z tego, co pan sam robił?

Przewodniczący: Tak nie można mówić. Świadek odpowiada na pytania.

Obrońca Rappaport: Świadek stwierdza, że oskarżony raz go uderzył.

Świadek: Uderzył mnie nie raz, a wielokrotnie. Pracowałem w magazynie dwa lata i te twarze są mi dobrze znane.

Obrońca Rappaport: Lorenza czy Dingesa?

Świadek: Nazwisko Lorenza pamiętam, tego drugiego nie, ale widząc jego twarz mogę stwierdzić, że to on bił.

Oskarżony Dinges: Proszę o pozwolenie zadania świadkowi pytania.

Przewodniczący: Proszę.

Oskarżony Dinges: Czy wiadomo świadkowi, że jako szofer zarządu budowlanego nie przewoziłem nigdy środków żywności i wskutek tego nie miałem nic do czynienia z magazynem?

Świadek: To jest nieprawda, bo ja stwierdzam jeszcze raz i mogę mu zadać pytanie, co robił z autem przy naszym magazynie, kiedy ja ładowałem lub wyładowałem żywność.

Oskarżony Dinges: Proszę o pozwolenie postawienia wniosku Najwyższemu Trybunałowi, aby świadek co do tego swojego zeznania został zaprzysiężony.

Przewodniczący: Jak obrona ustosunkowuje się do tego wniosku?

Obrońcy: Pozostawiamy uznaniu Najwyższego Trybunału.

Przewodniczący: A panowie prokuratorzy?

Prokuratorzy: Pozostawiamy ocenie Wysokiego Trybunału.

Przewodniczący: Trybunał udaje się na naradę.

(Po przerwie)

Przewodniczący: Najwyższy Trybunał Narodowy rozważył złożony wniosek, jednakże z uwagi na to, że przy rozpoczęciu przesłuchania świadka strony zwolniły go od złożenia przysięgi, Trybunał nie widzi żadnych uzasadnionych podstaw do zmiany swego stanowiska w przedmiocie przesłuchania świadka.

Czy są pytania?

Prokurator: Nie.

Obrońcy: Nie.

Przewodniczący: Wobec tego świadek zostaje zwolniony.

Zarządzam przerwę do jutra, do godz. 9.00.