CZESŁAW ŁACHECKI

Dwunasty dzień rozprawy, 6 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Następny świadek, Czesław Łachecki.

Świadek Czesław Łachecki, 45 lat, dyrektor techniczny fabryki w Mościcach, wyznanie rzymskokatolickie, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Przypominam świadkowi o obowiązku mówienia prawdy. Za składanie fałszywych zeznań grozi kara więzienia do lat pięciu. Czy strony zgłaszają jakieś wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy i obrona: Zwalniamy świadka od przysięgi.

Przewodniczący: Świadek będzie zeznawał bez przysięgi. Proszę, niech świadek przedstawi, co wie o oskarżonych znajdujących się tu na sali i o ich zachowaniu w stosunku do więźniów.

Świadek: Do Oświęcimia zostałem przywieziony drugim transportem, 20 czerwca 1940 r. Na drugi dzień po przyjeździe pierwsze powitanie w obozie miałem od oskarżonego Plagge. Był on wtedy Blockführerem na kwarantannie. Nazywano go zresztą „Fajeczką”, gdyż stale palił fajkę. Plagge odznaczał się tym, że tych pierwszym przychodzących do obozu katował i bił. Ja sam dostałem od niego na drugi dzień po przyjściu do obozu takie bicie, że wywróciłem się na ziemię i byłem zupełnie oszołomiony, a to dlatego tylko, że gdy wchodził do łaźni, ja nie krzyknąłem: Achtung! A przecież wtedy jeszcze nikt z nas nie wiedział, jakie zwyczaje panują w obozie. Plagge jako Blockführer przez cały czas pobytu na kwarantannie znęcał się nad więźniami, stosując przede wszystkim tak zwany sport. Więźniowie na kwarantannie jeszcze nie pracowali, tylko przez cały dzień do wieczora robili „sport”: hüpfen, rollen, biegi – prowadzące do zupełnego wyczerpania. W transporcie, który przyszedł zaraz po mnie ze Śląska, był starszy człowiek, przeszło siedemdziesięcioletni, Żyd, chory na serce. On też musiał robić te same ćwiczenia co inni. To była jedna z pierwszych ofiar w Oświęcimiu, gdyż ten człowiek zaledwie kilka dni wytrzymał „sport” i po paru dniach umarł. To była ofiara oskarżonego Plagge.

Oskarżony Plagge w czasie pełnienia swej służby stosował wszystkie inne zabiegi dla zgnębienia więźniów. Po ucieczce Wiejowskiego, kiedy wszyscy więźniowie stali przez pełne 24 godziny, zarządził dodatkowo w całym obozie, aby więźniowie stali z rękami na karku. Plagge wraz z kapami sprawdzał, czy ktoś nie drgnął, za co bił i stosował inne kary. Ja sam musiałem skakać. Przy końcu stójki połowa więźniów padła i dopiero, jak słyszeliśmy, na interwencję lekarza Popierza [Popierscha], stójka została przerwana.

Muszę dodać, że była to pierwsza ucieczka, przy której nie brano zakładników, jednak po niej wezwano więźniów i wtedy [oni] powiedzieli, co wiedzą o niej. Zgłosiło się kilku naiwnych więźniów i wszyscy za to zostali zamknięci w bunkrze i wysłani do kamieniołomów.

Poza tym oskarżony Plagge w czasie zastępowania Rapportführera Palitzscha wykonywał w obozie egzekucje. Widziałem, jak chodził na blok śmierci z flobertem i strzelał tak skazanych spośród więźniów, jak i skazanych przywożonych z więzienia.

Oskarżony Aumeier, Lagerführer Oświęcimia. Kiedy przyszedł Aumeier, sądziliśmy, że odetchniemy po jego poprzedniku Fritzschu, który był katem. Przez Fritzscha, o którym mogę wiele powiedzieć, zostałem powieszony na słupku w polskie święto narodowe.

Raport odbywał się w sposób, że Rapportführer nie zadawał pytań.

Aumeier był pierwszym, który zastosował w obozie masowe kary. Szereg kolegów skazanych zostało przez niego bez przesłuchania i bez wytłumaczenia.

Wybiórki odbywały się na odpowiedzialność Lagerführera. W jego kompetencji leżało, że mógł wybrać więźnia z bunkra, skazanego na karę śmierci.

Aumeier prowadził politykę wyniszczenia na obozie znacznie silniej niż inni.

Jeśli idzie o kwestię wyżywienia, to w pierwszym okresie w obozie było możliwie. Po przyjściu w 1941 r. Aumeiera w łupinach ziemniaczanych odkryto witaminy! Zaczął się tak zwany Durchfall u więźniów, który pochłaniał więcej niż „rozwałki”. Przyszedł tyfus i wszystkich chorych, którzy go przeszli, wywożono do gazu. Skończono na chwilę z tyfusem, pokazały się znowu wszy.

W 1941 r. przyszedł transport jeńców rosyjskich. Było to zimą. Przyjęto ich w tak zwanej później kanadzie. Kazano im się rozebrać do naga i myto pod strumieniami wody z węża pożarniczego przy dwudziestostopniowym mrozie. Tak wprowadzono ich do obozu i tam trzymano przez kilka dni. Z tych 14 tys. jeńców w ciągu trzech miesięcy pozostało kilkudziesięciu.

W marcu 1942 r. przywieziono pierwsze więźniarki, matki z dziećmi na blok 1. Myśmy widzieli, jak po tygodniu czy dwóch te matki zabrano do gazu. To był pierwszy wypadek, kiedy zagazowano ludzi zdrowych.

Przewodniczący: Czy świadek może coś powiedzieć o Hoffmannie? Oskarżony Hoffmann, proszę wstać.

Świadek: Co do tego nie mogę nic powiedzieć.

Prokurator Szewczyk: Czy świadek pracował na Entwesungskammer?

Świadek: Na Entwesungskammer nie, ale jako instalator pracowałem prawie w całym obozie.

Prokurator Pęchalski: Było dwóch Hoffmannów i obaj pracowali w Oddziale Politycznym. Czy to jest ten, o którym świadek mówił w dochodzeniu, że pod koniec 1944 r. był w Oddziale Politycznym i co mu wiadomo?

Świadek: Ten, o którym mówiłem w dochodzeniu, specjalnie wyszukiwał więźniów, jeżeli chodzi o obozowe przestępstwa, tak zwane organizacje, donosił i starał się o ukaranie.

Prokurator: A to był młodszy rangą?

Świadek: Młodszy rangą, zdaje się Rottenführer.

Prokurator Brandys: Świadek wspomniał o przybyciu transportu jeńców wojennych do obozu. Czy to było za czasów Fritzscha w jesieni 1941 r.?

Świadek: Transporty zaczęły przychodzić w jesieni, a następnie przychodziły przez całą zimę 1941 r. Pamiętam, jak trzymano ich na mrozie.

Prokurator Brandys: Mnie chodzi o to, czy przychodziły za czasów Fritzscha.

Świadek: Początkowo przychodziły za czasów Fritzscha, a później za czasów Aumeiera.

Prokurator Brandys: Kiedy oskarżony Aumeier przybył do obozu?

Świadek: Oskarżony Aumeier przybył do obozu na przełomie 1941 i 1942 r.

Prokurator Brandys: Co się stało po przybyciu tych transportów jeńców rosyjskich? Czy oni zginęli?

Świadek: Wszyscy zginęli, bowiem codziennie ładowano ich do aut i wywożono do krematorium.

Prokurator Brandys: Chodzi mi o to, czy kary wymierzane przez oskarżonego Aumeiera wymierzano doraźnie, czy polecano wykonać to innym władzom?

Świadek: Jeśli chodzi o kary, to początkowo stosowano w taki sposób, że dawano raport Lagerführerowi, który wyznaczał kary. Później wprowadzono kary doraźne, to znaczy bezpośrednio po złożeniu meldunku przy apelu wymierzano więźniom karę chłosty. Nie potrzeba było specjalnego raportu, tylko na podstawie meldunku.

Prokurator Brandys: Chodzi mi o odstęp czasu między meldunkiem a karą.

Świadek: Przy pierwszej metodzie trwało to jeden do dwóch tygodni, przy karze doraźnej tego samego dnia przy apelu wymierzano karę chłosty.

Prokurator Brandys: Czy sposób ten stosowano pod koniec rządów Aumeiera?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Brandys: Czy stosowano również huśtawkę jako karę?

Świadek: Tak jest.

Przewodniczący: Czy są jakieś zapytania do świadka?

Obrońca Ostrowski: Świadek zeznał o jakimś Hoffmannie, że zajmował się szpiegostwem, skąd świadek to wiedział?

Świadek: Widziałem go często, jak chodził po terenie obozu i podsłuchiwał, a opowiadali mi to koledzy, którzy na skutek jego doniesień byli przesłuchiwani i bici.

Obrońca Ostrowski: To znaczy koledzy opowiadali świadkowi o tym?

Świadek: Tak jest.

Obrońca Ostrowski: Kiedy to było?

Świadek: W 1944 r.

Obrońca Ostrowski: Świadek wie, że było dwóch Hoffmanów. Ten, który donosił, miał podobno inne imię. Skąd i na jakich podstawach świadek twierdzi, który to Hoffmann?

Świadek: Nie mam pewności, ale zdaje mi się, że to on.

Obrońca Walasowa: Czy świadek znał oskarżoną Orlowski?

Świadek: Wiem, że była aufseherką, ale nic bliższego o niej nie mogę powiedzieć.

Obrońca Walasowa: Czy oskarżona Orlowski mogła mieć do czynienia z mężczyznami?

Świadek: Nie słyszałem, aby aufseherka mogła mieć nadzór nad komandem mężczyzn, ale były komanda, które pracowały razem, to znaczy kobiety z mężczyznami, a więc aufseherki mogły stykać się z mężczyznami bezpośrednio.

Obrońca Walasowa: Czy przychodziła ona do obozu męskiego?

Świadek: Nie widziałem.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania do świadka?

Obrońca Rappaport: Czy świadek znał szoferów, którzy pracowali w obozie?

Świadek: Szoferów więźniów czy SS-manów?

Obrońca Rappaport: Mnie chodzi o szoferów SS-manów.

Świadek: Znałem ich.

Obrońca Rappaport: Czy świadek znał szofera Dingesa? Co może powiedzieć o nim?

Świadek: Nie mogę nic powiedzieć dokładnie, gdyż nie byłem świadkiem niczego, co mógłbym opowiedzieć.

Przewodniczący: Czy oskarżeni chcą złożyć oświadczenia?

Oskarżony Plagge: Proszę o zezwolenie zapytania świadka, gdzie znajdowało się kąpielisko.

Świadek: W tak zwanym Statsgebäude, gdzie była pierwsza kwarantanna, w piwnicy na dole.

Oskarżony Plagge: W początkowym czasie nie było tam żadnego kąpieliska. Jeden ze świadków zeznał, że nie było tam w ogóle wody do mycia.

Świadek: Twierdzenia Plaggego mijają się z prawdą, gdyż na dół do tej piwnicy przychodziły Zugangi i myły się pod tuszami. Było tam siedem pryszniców, gdzie przez pierwsze miesiące więźniowie się kąpali. Następnie przeniesiono kwarantannę za obóz, aby budynek został oddany do użytku SS-manów. Ja mogę powiedzieć to dokładnie, gdyż w tym bloku miałem nadzór nad instalacją wodną, którą tam naprawiałem, a kierował mnie tam Blockdienst Leo nr 2.

Oskarżony Plagge: Chciałem się zapytać świadka, kiedy byłem zastępcą Paltischa?

Świadek: To było w 1941 r., oskarżony zastępował go jako Rapportführer przy odbieraniu apelów.

Oskarżony Plagge: Oświadczam, że w 1941 r. nie było bloku 11. i ja na przełomie 1940 i 1941 r. nie byłem w obozie tylko w kompanii.