FELICJA PLESZOWSKA

Kraków, 24 października 1946 r., członek Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, wiceprokurator Sądu Apelacyjnego w Krakowie Edward Pęchalski, działając na zasadzie Dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. o Głównej i Okręgowych Komisjach Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce (DzU RP nr 51, poz. 293), przesłuchał w trybie art. 20 przepisów wprowadzających kodeksu postępowania karnego, w związku z art. 107 i 115 kpk, niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Felicja Pleszowska
Data i miejsce urodzenia 28 lipca 1913 r. w Warszawie
Imiona rodziców Antoni i Zofia
Wyznanie rzymskokatolickie
Narodowość i przynależność państwowa polska
Stan cywilny zamężna
Miejsce zamieszkania Kraków, ul. Wita Stwosza 27 m. 7

Zostałam aresztowana przez niemiecką policję w Krakowie 28 grudnia 1942 r. jako podejrzana o działalność polityczną. Osadzono mnie w więzieniu miejscowym przy ul. Montelupich. 18 stycznia 1943 r. przeniesiono mnie do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie zostałam umieszczona w obozie kobiecym w Brzezince, otrzymując numer więzienny 29 875. Tego samego dnia skierowana zostałam od razu do pracy przy rozbiórce zbombardowanych domów w odległości sześciu kilometrów od obozu. Nazwy miejscowości, gdzie pracowałam, nie pamiętam. Po czterech tygodniach tej pracy, w lutym 1943 r., przeniesiono mnie na blok 30 obozu kobiecego w Brzezince. Dotychczas przebywałam na bloku 8 tegoż obozu.

Blok 30 był budynkiem drewnianym, parterowym. Mieścił się w nim gabinet dentystyczny, następnie stacja rentgenowska oraz pokój, w którym przebywała załoga mającej w krótkim czasie powstać w obozie macierzystym w Oświęcimiu stacji doświadczalnej profesora Glauberga [Clauberga]. Na bloku 30 przebywałam do 3 kwietnia 1943 r. Prócz mnie było tam jeszcze sześć czy siedem innych więźniarek, z których pamiętam Sylwę F[…]man narodowości słowackiej; Ryję Hans również Słowaczkę; Sonię Fischer czy też Fischmann, Niemkę z Wiednia; Helenę Frank Begijkę; Ilonę Vohrysek Czeszkę i Genowefę Białostocką Polkę. Ja i wymienione przeze mnie więźniarki stanowiłyśmy załogę przyszłej stacji doświadczalnej Glauberga i tymczasowo przebywałyśmy w bloku 30, oczekując uruchomienia stacji w Oświęcimiu. Pracy w owym czasie nie miałyśmy prawie żadnej. W gabinecie dentystycznym odbywały się stale normalne zajęcia dentystyczne, a w gabinecie rentgenowskim pracował dorywczo lekarz SS-mański Schumann, którego nazywano profesorem, a nadto także i prof. Glauberg. Ten ostatni rozpoczął swe prace w grudniu 1942 r. Jak się później dowiedziałam w rozmowie z lekarzem Maxem Samuelem, Glauberg w owym czasie pracował nad wynalezieniem środka wywołującego czasową sterylizację. Dr Samuel mówił mi, że środek taki był już mu znany i przed wojną w Niemczech stosowany. Była to mianowicie jodypina. Nie wyrabiano jej jednak w Niemczech, lecz sprowadzano z zagranicy i dlatego Niemcy starali się znaleźć własny środek zastępczy. Między innymi pracował nad tym właśnie prof. Glauberg. Miał on swój duży zakład leczniczy w Królewskiej Hucie i tam stale przebywał. Do obozu w Oświęcimiu przyjeżdżał tylko dorywczo dla dokonywania doświadczeń. Dla studiów Glauberga przydzielono mu początkowo w grudniu 1942 r. kilka więźniarek. Przebywały one w obozie kobiecym na bloku 27 do wyłącznej jego dyspozycji. Glauberg wstrzykiwał im do narzędzi rodnych jakieś zastrzyki, które miały właśnie spowodować czasową sterylizację. Następnie pacjentki prześwietlane były na stacji rentgenowskiej bloku 30 w celu stwierdzenia, jak organizm na zastrzyki reaguje. Ponadto w owym czasie w gabinecie rentgenowskim dokonywał zabiegów wspomniany już przeze mnie Schumann, który znowu zajmował się zagadnieniem sterylizacji mężczyzn. Sterylizację tę starał się wywołać przez odpowiednie naświetlenie rentgenem jąder. Do tego celu przydzielono mu odpowiednią liczbę więźniów. Za czasów mego pobytu na bloku 30 sterylizował on stu mężczyzn. Zabiegi Schumanna były bardzo bolesne i niebezpieczne dla życia. Zdarzały się często wypadki, iż bezpośrednio po takich zabiegach mężczyźni marli.

3 kwietnia 1943 r. cała załoga Glauberga została przeniesiona do obozu macierzystego w Oświęcimiu na blok 10. Był to blok murowany, jednopiętrowy. Oddzielało go od bloku 11 podwórze, na którym dokonywano masowych rozstrzeliwań więźniów przed „ścianą śmierci”. Na parterze bloku 10 były dwie duże sale szpitalne zwane rewirem, zakład rentgenowski, sala operacyjna, gabinet stacji dentystycznej, Instytut Higieniczny, pokój dla pielęgniarek oraz pokój dla SS-manki, wreszcie łaźnia i ustępy. Na piętrze zaś przebywało 500 do 700 więźniarek przeznaczonych dla dokonywania na nich doświadczeń. Ponadto mieścił się tam również tzw. Bluttspandung Webera, gdzie więźniarkom pobierano krew, którą następnie w ampułkach przesyłano do Instytutu Higienicznego w Rajsku. Doświadczenia przeprowadzane na bloku 10 dokonywane były przez prof. Glauberga oraz przez Hauptsturmführera, ginekologa, dra Wirthsa. Glauberg kontynuował swoje doświadczenia rozpoczęte w Brzezince na bloku 30. Przyjeżdżał on dorywczo do Oświęcimia i za każdym razem robił po kilka zabiegów w ten sam sposób jak na bloku 30, to znaczy dawał kobietom zastrzyki do wnętrza części rodnych, a następnie prześwietlał je w gabinecie rentgenowskim i robił zdjęcia. W lutym czy też marcu 1944 r. przyjechał wraz z Glaubergiem jego zastępca, chemik dr Goebel. Był on SS-manem w stopniu wyższego oficera, nie chodził po cywilnemu. Urządził sobie na bloku 10 laboratorium chemiczne, w którym wyrabiał kremy, pasty do zębów i inne artykuły kosmetyczne. Ponadto pracował w tym laboratorium nad wynalezieniem własnego środka zastępczego, który by powodował czasową sterylizację kobiet. W związku z tym w ten sam sposób co i Glauberg dokonywał zabiegów na kobietach. Zabiegi te za czasów Goebla przybrały charakter masowy. Dokonywał on ich przeciętnie około 30 dziennie, a w jednym dniu nawet 75. Ten stan rzeczy trwał już do końca istnienia obozu. Niezależnie od Goebla w dalszym ciągu dokonywał sporadycznie zabiegów i sam Glauberg, który przyjeżdżał do obozu w tym celu i odbywał również często konferencje z Goeblem. Według moich obliczeń Glauberg wraz z Goeblem dokonali tych zabiegów na około tysiącu kobiet. Ponieważ doświadczenia były dokonywane nie tylko na kobietach młodych, ale również na starszych, częstokroć mających ponad 50 lat, wątpiłam, czy chodzi o sterylizację. W tym celu wykradłam raz kilka klisz z gabinetu rentgenowskiego, które wraz z narzędziami chirurgicznymi okazałam prof. Maxowi Samuelowi, zatrudnionemu na stacji doświadczalnej Wirthsa. Samuel po zbadaniu tych klisz oświadczył, że niewątpliwie zabiegi Glauberga i Goebla mają na celu spowodowanie sterylizacji i wypróbowanie w tym celu środków zastępczych.

Ja po przyjściu na blok 10 zostałam przydzielona do stacji doświadczalnej dra Wirthsa. Miałam jednak możność wchodzenia również i do stacji Glauberga oraz obserwowania tego, co się tam dzieje. Niejednokrotnie jako pielęgniarka byłam przez stację Glauberga wypożyczana ze stacji Wirthsa i na własne oczy wtedy oglądałam przebieg zabiegów, dokonywanych przez Glauberga lub Goebla. Na tej podstawie, jak również na podstawie rozmów z ich „pacjentkami”, mogę stwierdzić, iż zabiegi owe nie były specjalnie bolesne. Nie było też w związku z tym wypadku śmiertelnego. Prace doświadczalne Glauberga i Goebla otoczone były tajemnicą i żaden z lekarzy z więźniów nie miał wstępu na stację doświadczalną ani też nie brał udziału w dokonywanych tam zabiegach.

Natomiast niejednokrotnie odwiedzali stację doświadczalną Glauberga komendanci obozu oświęcimskiego Rudolf Höß, Schwarz, Ber i inni wysocy dygnitarze SS-mańscy, którzy byli obecni przy dokonywanych zabiegach i żywo interesowali się pracami Glauberga i Goebla.

Glaberg i Goebel dokonywali doświadczeń na kobietach nie tylko w celu wyszukania preparatu, który by powodował sterylizację u kobiet, ale również chodziło im o wypróbowanie różnych preparatów zastępczych jako masy kontrastowej do zdjęć rentgenowskich kobiecych narządów płciowych. Czy i w jakim stopniu wysiłki ich w tym kierunku zostały uwieńczone powodzeniem, tego stwierdzić nie mogę. Stacja doświadczalna dra Wirthsa uruchomiona została na bloku 10 w tym samym czasie, co i stacja dra Glauberga. Dokonywano tam na kobietach doświadczeń, mających na celu wyjaśnienie kwestii powstawania raka w narządach rodnych. Ja zostałam przydzielona do tej stacji od pierwszego dnia w charakterze Operationschwester i praca moja polegała na asystowaniu przy operacjach i udzielaniu lekarzom pomocy technicznej. Ponadto miałam pieczę nad instrumentami i całym wyposażeniem operacyjnym tej stacji. Wreszcie opisywałam stan chorobowy badanych kobiet i przygotowywałam preparaty do wysyłki ze stacji doświadczalnej do Niemiec. W związku z tym znam dokładnie i szczegółowo wszystko to, co działo się na stacji Wirthsa. W pierwszych dniach jej istnienia przybył na stację jego młodszy brat, który jako ginekolog zatrudniony był w Hamburgu i tam pracował naukowo i doświadczalnie w swoim zawodzie. On to właśnie nastawił kierunek prac na stacji doświadczalnej Wirthsa w Oświęcimiu i nawet kilka pierwszych zabiegów na kobietach wykonał osobiście. Po uruchomieniu stacji odjechał do Hamburga, zapowiadając swój przyjazd w niedługim czasie. Jednakże do końca istnienia tej stacji nigdy więcej nie pokazał się.

Zabiegi na stacji Wirthsa wyglądały następująco. Przeznaczone do tego kobiety badane były najpierw pod względem ginekologicznym zewnętrznie i wewnętrznie. Następnie poddawano je kolposkopowaniu, to znaczy badano je za pomocą aparatu zwanego kolposkopem, czy i które miejsca w kobiecych narządach rodnych są podejrzane jako podatne do powstawania na nich raka. Wyniki były szczegółowo opisywane i w zależności od postawionej diagnozy segregowano badane kobiety na dwie grupy. Do jednej należały te, które jako zupełnie zdrowe nie były poddawane dalszym zabiegom. Kobiety zaś z drugiej grupy były pod narkozą operowane, w czasie których to operacji z ustalonego uprzednio kolposkopem miejsca na szyjce macicy (Muttermund) pobierano małe wycinki. Wycinki te następnie odsyłano do dalszego badania w Hamburgu. Słyszałam od samego Wirthsa, że tym badaniem w Hamburgu zajmuje się jego brat. Dr Wirths początkowo interesował się stacją w wysokim stopniu – była wyposażona w pierwszorzędne narzędzia lekarskie, Wirths dokonywał operacji, jak również i opisów, osobiście, bardzo często też zapraszał do obserwowania tych zabiegów różnych dostojników SS-mańskich z obozu, a w szczególności Hößa i Schwarza. W przeciwieństwie do stacji Glauberga na stacji Wirthsa zatrudnieni byli lekarze więźniowie. W początkowym okresie istnienia stacji pracowała w tym charakterze Francuzka Adelheid Hodwahl, lekarka, której specjalnością była nie ginekologia, lecz psychiatria. Po wyszkoleniu przez Wirthsa zastępowała go w jego pracach, dokonując kolposkopowania, opisów i operacji. W niedługi czas potem, bo po jakichś kilku tygodniach, na stację Wirthsa sprowadzony został dr Max Samuel, chirurg-ginekolog, który był więźniem, z pochodzenia Żydem, a posiadał obywatelstwo niemieckie. Miał on być, jak słyszałam, w swoim zawodzie sławą i był wyjątkowo dobrze traktowany przez Wirthsa. Widać było, że dr Samuel był dla niego autorytetem naukowym. Wirths czynił nawet starania, by Samuel mógł stać się aryjczykiem. Dr Samuel zastąpił lekarkę Hodwahl, która zajęła się wtedy chorobami wewnętrznymi przebywających na bloku 10 „pacjentek”. Dr Wirths przerzucił całą swą pracę na dra Samuela, sam zajął się tylko dozorowaniem go i sprawdzaniem jego działalności. Stan ten trwał do maja 1944 r. Przez ten czas zaprzyjaźniłam się z drem Samuelem i byliśmy wobec siebie zupełnie szczerzy. Na tej podstawie mogę stwierdzić, że Samuel nie tylko nie wykazywał specjalnej gorliwości w prowadzeniu stacji Wirthsa, ale przeciwnie, starał się ograniczyć tylko do spraw niezbędnych. Wiem na przykład, że Wirths polecał Samuelowi przeprowadzanie przynajmniej czterech zabiegów dziennie. Samuel jednakowoż nigdy tego nie dokonał, zasłaniając się tym, iż jest to technicznie niemożliwe, chociaż w rzeczywistości był w stanie wykonać tych zabiegów nawet i więcej. W związku ze swymi pracami na stacji doświadczalnej Wirthsa Samuel napisał kilka rozpraw naukowych na tematy ginekologiczne. Bywały wypadki, że Samuel był wzywany na stację Glauberga przez zatrudnionego tam Oberscharführera Binninga. W związku z tym w maju 1944 r. Samuel posprzeczał się z Binningiem w obecności Wirthsa i w wyniku tego został następnie przez władze obozowe rozstrzelany. Na jakieś dwa miesiące przedtem na stacji Wirthsa zaprzestano już operowania kobiet, a jedynie badano je ginekologicznie i kolposkopem. W tym czasie Wirths wykazywał

Na stacji Glauberga niejednokrotnie dokonywano zabiegów po kilka razy na tej samej kobiecie. Na stacji Wirthsa nie robiono tego. Kobiety podlegały zabiegom tylko jednorazowo. Według moich obliczeń na stacji Wirthsa poddano w ten sposób zabiegom najwyżej około 250 kobiet. Wszystkie zabiegi, połączone z pobraniem wycinka szyjki macicy, dokonywane były pod narkozą (evipan). Jeżeli którejkolwiek z pacjentek nie dało się uśpić, nie była ona operowana. Żadna z operacji nie skończyła się śmiertelnie. Po operacji pacjentka przebywała na sali szpitalnej około 10 dni, po czym po wyzdrowieniu przechodziła na ogólną salę mieszkalną na pierwszym piętrze. W niedługi czas potem odsyłano ją do obozu kobiecego w Brzezince. Dzięki jednak niedozwolonym machinacjom i fikcyjnym zapisom dokonywanym przez personel składający się z więźniów, wiele z tych pacjentek udało się na bloku 10 zatrzymać dłużej. Niektóre z nich przebyły tam nawet do końca obozu. Pewną pomoc w tym względzie oddawała nam stacja doświadczalna Glauberga. Pacjentkę bowiem, która nie była już potrzebna Wirthsowi, wciągano na listę pacjentek Glauberga i w ten sposób przedłużano ich pobyt na bloku 10.

Jak wyżej wspomniałam, Schumann dokonywał zabiegów sterylizacyjnych na kobietach i mężczyznach w gabinecie na bloku 30 obozu kobiecego w Brzezince. W bloku 10 obozu macierzystego nie miał on swojego gabinetu i nie przeprowadzał żadnych zabiegów. Przysyłał nam jedynie z Brzezinki swoje pacjentki po dokonaniu na nich zabiegów sterylizacyjnych rentgenem, aby na bloku 10 dokonać na nich operacji, polegających na usunięciu zniszczonych promieniowaniem jajników. Przez cały czas istnienia doświadczalnego bloku 10 pacjentek tych nadesłał nam 15. Były one wszystkie poparzone rentgenem tak dalece, że u niektórych poparzenie to było nawet na kości ogonowej.

Cztery pierwsze z nich operował dr Samuel. Przebieg operacji był pomyślny i pacjentki wróciły do zdrowia. Pozostałe operował lekarz więzień, dr Dering z Warszawy, który był w obozie macierzystym w Oświęcimiu Lagerälteste. Operacje te były przeprowadzone nieudolnie i w pośpiechu. Kilka z operowanych zmarło po czterech czy pięciu dniach, a reszta pozostała przy życiu z niezagojonymi ranami. Co się z tą resztą stało, tego nie wiem, gdyż po niedługim czasie zabrane zostały z bloku 10 do Brzezinki. Schumann osobiście nie dokonywał nigdy tych operacji.

O działalności Instytutu Higienicznego mieszczącego się na bloku 10 niewiele mogę powiedzieć. Bliższe wiadomości co do tego mają: dr Fleck z żoną, zamieszkały obecnie w Łodzi, dr Zehman z żoną i docent Uniwersytetu Lwowskiego Umschweig z żoną. Dokładny adres tych osób podać może Wojewódzka Żydowska Komisja Historyczna w Krakowie.

Nie mogę również udzielić informacji o tym, co się działo na prowadzonej przez Webera w bloku 10 stacji Bluttspende czy też Bluttspendung. Możliwe, że na ten temat będzie wiedziała cośkolwiek dr Alina Brewda.

Na stacji dentystycznej w bloku 10 wykonywano tylko roboty techniczne. Jak brzmi dokładnie nazwisko Glauberga, czy tak, jak ja je podaję, czy Clauberg lub wreszcie Kluberg, tego z bezwzględną pewnością stwierdzić nie mogę.

W lipcu 1944 r. wszystkie stacje doświadczalne bloku 10 zostały przeniesione do bloku nr 1 znajdującego się w nowym lagrze kobiecym w Oświęcimiu (Representationslager). Na tym nowym bloku kontynuowano działalność doświadczalną dawnego bloku 10 aż do listopada 1944 r. W tym czasie poczęto myśleć o likwidacji stacji doświadczalnej i w miejsce zabiegów lekarskich poczęły się odbywać imprezy teatralne. Imprezy te odbywały się na wyraźny rozkaz komendanta Hößlera i brały w nich udział więźniarki. Hößlerowi imprezy te bardzo się podobały i sam na nich wraz z żoną i zaproszonymi gośćmi często bywał. Polecił on, by na jego urodziny, które przypadały w lutym 1945 r., przygotować specjalną imprezę. Przedstawienia odbywały się w dni świąteczne, a czasami w dni powszednie po apelu. Zezwolono bywać na nich także więźniom. Stan ten trwał aż do ostatecznej likwidacji obozu 18 stycznia 1945 r.

Na tym przesłuchanie świadka i protokół zakończono. Odczytano.