IZRAEL STEINFELD

Czternasty dzień rozprawy, 9 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Następny świadek, Izrael Steinfeld.

Świadek: Izrael Steinfeld, 44 lata, krawiec, wyznanie mojżeszowe, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Przypominam świadkowi o obowiązku mówienia prawdy. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy są wnioski co do trybu przesłuchania?

Prokuratorzy: Nie. Zwalniamy świadka od przysięgi.

Obrona: Nie. Zwalniamy świadka od przysięgi.

Przewodniczący: Wobec tego świadek będzie zeznawał bez przysięgi, niemniej jednak obowiązuje go całkowita prawdomówność. Proszę, niech świadek przedstawi, co wie o sprawie, kogo z oskarżonych poznaje, co konkretnego może przytoczyć w odniesieniu do poszczególnych oskarżonych.

Świadek: Przybyłem do obozu w Gliwicach 17 sierpnia 1944 r. Wtedy Lagerführerem był oskarżony Lätsch. To, co się działo na początku, myślałem, że już jest najgorsze. A później się okazało, że wobec tego, co było potem, to zero. Na początku oskarżony bił, a potem nawet zabił. Ci, którzy się uratowali, to dlatego, że mieli tam funkcje.

Myśmy przybyli tam z Oświęcimia w liczbie 460 osób. Prawie co miesiąc były selekcje przeprowadzane przez oskarżonego. W czasie selekcji wybierali 40 do 50 osób. Później przybyli Czesi i Francuzi. Wątpię, czy z tych 460, z którymi wtedy przyjechałem z Oświęcimia, żyje jeszcze 150. A wszystko to przez oskarżonego. Najpierw były selekcje, a później własnoręcznie zabił kilku. W dniu ewakuacji [w] KB, to znaczy w izbie chorych, zostało 60 do 80 osób, z których jedna się uratowała, a reszta została spalona żywcem. Prowadzono nas do Wrocławia, ale po dwóch dniach zatrzymaliśmy się w Blechkammer [Blachowni Śląskiej]. W czasie transportu nie dali nam jeść. Do Blechkammer przybyliśmy w sobotę wieczór. Ponieważ w czasie transportu nie jedliśmy, byliśmy bardzo wygłodzeni. Tam był magazyn i więźniowie chcieli do niego iść. Ci, co wyszli, już nie wrócili, gdyż magazyn był obstawiony karabinami maszynowymi.

Później ten Lagerführer został Rapportführerem, przybył inny Lagerführer, a ten z Blechkammer wyjechał samochodem i oskarżony wszystko wtedy przejął. Na początku bił, kopał. Gdy przybył na plac apelowy, wiedzieliśmy już, co to znaczy. Niejaki Wiegelmann – muzyk z Łodzi – został przez niego zabity beczką. Gdy nas prowadził do Blechkammer, zastrzelił po drodze ludzi, którzy nie mogli już tak prędko chodzić. Gdybym teraz zaczął opowiadać od początku do końca, to bym do drugiej nie skończył, tak że ja myślę, że to wystarczy.

Przewodniczący: Czy są jakieś pytania do świadka?

Prokurator Pęchalski: Niech świadek powie, czy obóz gliwicki składał się tylko z więźniów narodowości żydowskiej, czy były też inne?

Świadek: Byli tam także Francuzi.

Prokurator Pęchalski: Gdyście tam przybyli, byli już Francuzi?

Świadek: Nie, wyłącznie Żydzi polscy z łódzkiego getta w liczbie 460.

Prokurator Pęchalski: Przy czym byliście zatrudnieni?

Świadek: Pracowaliśmy w różnych komandach.

Prokurator Pęchalski: Ilu więźniów było wszystkich?

Świadek: Na początku 460.

Prokurator Pęchalski: A później?

Świadek: Przybyło 78.

Prokurator Pęchalski: A jak była likwidacja obozu, ilu pozostało?

Świadek: Do 300.

Prokurator Pęchalski: W międzyczasie przychodziły nowe transporty?

Świadek: Tak, głównie Francuzi.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania? (Nikt się nie zgłasza).