FRANCISZEK TARGOSZ

Szósty dzień rozprawy, 29 listopada 1947 r.

Przewodniczący: Proszę następnego świadka, Franciszka Targosza.

(Staje świadek Franciszek Targosz).

Przewodniczący: Proszę podać swoje dane osobowe.

Świadek: Franciszek Targosz, 49 lat, religii rzymskokatolickiej, urzędnik Muzeum Państwowego w Oświęcimiu, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Nie.

Obrona: Nie.

Przewodniczący: Wobec tego zwalniam świadka od przysięgi. Co świadek może powiedzieć o samej sprawie i odnośnie do oskarżonych?

Świadek: Do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu przybyłem 18 grudnia 1940 r. W pierwszych dniach rozpoczęła się praca wszystkich więźniów, prawie że najgorsza. Następowało rozdzielanie więźniów zależnie od zapotrzebowania do różnych warsztatów pracy. Praca odbywała się w 90 proc. na wolnym powietrzu. W tym okresie było chłodno i głodno w obozie. Warunki spania były straszne. Co do oskarżonych, to mogę powiedzieć, że najpierw zaobserwowałem Grabnera, Boguscha, Aumeiera, na końcu zaś Liebehenschela. Grabner był szefem oddziału politycznego w randze Unterstrumbannführera. Koledzy ostrzegali mnie przed nim, jak również przed całym oddziałem politycznym. Czym on był, to wie cały świat. To była jedna z komórek, która miała za zadanie niszczenie wszelkiego elementu nieniemieckiego. Sam Grabner otoczony był siecią konfidentów.

Miał podwładnych SS, jak również konfidentów wewnątrz obozu między przestępcami kryminalnymi niemieckimi, którzy co jakiś czas byli wzywani do oddziału politycznego Grabnera oraz do Woźnicy, który miał z nimi specjalne wywiady. Oskarżeni Kirschner, Boger, Lachman i wielu innych podlegli byli Grabnerowi. On na pewno sobie przypomina dokładnie swoje akcje na 11 bloku, jak również liczne przesłuchania więźniów przez oddział polityczny.

Grabner również głośno zameldował komendantowi Hößowi, który swego czasu wszedł do obozu z grupą wyższych urzędników i oficerów SS, na pytanie Hößa, ile w tym okresie mniej więcej transportów przybyło, że przeciętnie, nie usłyszałem dokładnie 9 czy 19, czy 90, ponieważ dzieliła nas odległość około 12 m. Höß wówczas polecił Grabnerowi dowiedzieć się, a był przy tym obecny także Aumeier, ile odstawiono dosłownie wieviel abgestellt. Grabner odpowiedział durschnittlich 32 tausend. Höß wówczas zwrócił Aumeierowi uwagę, że mogłem to dosłyszeć (to było w muzeum obozowym, gdzie każdorazowo wszystkie komisje, czy zagraniczne, czy partyjne były wprowadzane i wtedy to usłyszałem). Aumeier podszedł do mnie, Höß mu coś powiedział, po czym Aumeier wyjaśnił, jakoby nic nie mógł usłyszeć. Chodziło o to, że rzeczywiście w 1943 r., gdy palenie odbywało się we wszystkich krematoriach, na wolnych stosach i w specjalnych barakach, w których przeciętnie można było spalić na jeden raz 1,2 – 1,5 tys. ciał, dziennie wyniszczenie wynosiło około 32 tys. ludzi.

W 1943 r. w styczniu Grabner zastrzelił na korytarzu pewnego więźnia, który w czasie przesłuchiwania musiał być bardzo torturowany i w rozpaczy biegł przez korytarz. Grabnera widziałem kilkakrotnie, gdy szedł na 11 blok, widziałem go również kilkakrotnie podczas przywożenia pierwszych transportów kobiet i podczas selekcji. Był przy rozdzielaniu owych kobiet. Rozdzielał je osobiście z Aumeierem. Oprócz niego było kilku oficerów SS-manów, których tu nie widzę. W styczniu roku 1944 Grabner urzędował na terenie Oświęcimia, potem przez pewien czas został zawieszony w służbie po pewnej akcji spalenia baraków, gdzie było dużo rzeczy przechowywanych. Barak ten podpalono, żeby zatrzeć ślady oskarżenia pod ich adresem. Ostatnio widziałem Grabnera w 1944 r. Wtedy pełnił funkcję gdzie indziej, do naszego obozu dojeżdżał tylko od czasu do czasu. Na jego miejsce przyszedł do obozu Schurz. To wszystko, co chciałem powiedzieć o Grabnerze.

Przewodniczący: Czy świadek może coś powiedzieć o innych oskarżonych?

Świadek: Aumeier przybył do obozu w styczniu lub z początkiem lutego 1942 r. Był to człowiek nerwowy, złośliwy i mściwy. Więźniów, którzy mu pod rękę wchodzili, poniżał i bił.

Często asystował przy karaniu na bloku 11, podczas egzekucji, podczas karnych apelów, przy wymierzaniu chłosty i przy każdym wieszaniu. Aumeier odszedł w 1943 r. w sierpniu lub październiku. Z opowiadania kolegów z oddziału politycznego, a także niektórych SS- manów, wiem, że Aumeier sam przeprowadzał selekcje na rampie w Brzezince oraz sam podczas buntu kompanii karnej strzelał do ludzi. Nie była to egzekucja, tylko Aumeier indywidualnie wybierał ludzi i strzelał do nich jak na polowaniu.

W roku 1943 przed odejściem Aumeiera odbyła się na bloku 11 egzekucja, w czasie której zgładzono zakładników z zagłębia górniczego, kobiety, dzieci i mężczyzn, których nie notowano ani w oddziale politycznym, ani na 11 bloku. Ci ludzie zostali rozstrzelani w tym samym dniu, w którym przybyli. Obecni przy tym byli Höß, Hessler, Kirschner, Bogusch, Lachman, Dilowski. Raz jeszcze spotkałem się z Aumeierem w komendanturze, gdy został ewakuowany ze swojego stanowiska, prawdopodobnie w Rydze, w 1944 r. Więcej go nie widziałem.

Liebehenschel przybył do obozu w 1943 r., w listopadzie. Warunki w obozie poprawiły się. Wiadomo, był Stalingrad, to było hasłem dla nich. Następnie coraz większa potrzeba rąk roboczych. Niemniej Liebehenschel bywał w Brzezince, bywał w innych miejscach, gdzie poniżano godność ludzką więźniów i wiedział o wszystkim. Nie życzył sobie wprawdzie, żeby zdejmować czapki przed SS-manami podczas apelu lub w mroźne wieczory, ale w tym samym czasie transporty, które przychodziły do obozu oświęcimsko-brzezińskiego w 1943 i 1944 r., były kierowane z Oświęcimia do Brzezinki. O Liebehenschelu słyszałem w 1940 r., jeszcze przed aresztowaniem, gdy partyjniacy: Walter Tetzner, Holm oraz Kraft, który był komisarycznym zarządcą arcyksięcia Stefana w Żywcu, mówili o Liebehenschelu, Hößie i Schwarzu jako o tych, którzy mają przeprowadzać akcję żydowską. Słyszałem również o Hößie, że jego akcja miała być podobna jak Liebehenschla. Schwarz czy Schwarlehr miał również podobną funkcję – nie był to jednak ten Schwarz, który był w Oświęcimiu, lecz musiał mieć wyższą rangę, gdyż był komendantem jakiegoś obozu w Rzeszy.

Liebehenschel co prawda zakazał nawet w pewnym okresie, żeby oddział polityczny miał swobodę poruszania się po obozie, a konfidentów przeniósł do innych obozów, niemniej później sprowadził sobie specjalnych konfidentów kapów, którzy zostali przydzieleni do poszczególnych warsztatów pracy, mieszkali między więźniami i każdorazowo donosili – czy jemu bezpośrednio, czy też oddziałowi politycznemu. Nazywali to Lagerpolizei. Ta Lagerpolizei wyławiała wszelkie osoby, które były pomocne innym. Jeżeli ktoś wystarał się o lepszą pracę dla więźnia, już wiedziała o tym. Z tego powodu aresztowania wewnątrz obozu były bardzo częste, z tym, że danego więźnia dawano na 11 blok i skazywano albo na chłostę, albo na karny transport, albo na śmierć. Liebehenschel wyszedł z Oświęcimia prawdopodobnie w maju lub czerwcu 1944 r.

Znam również wielu innych. Jest Bogusch, jest Unterscharführer, a późniejszy Scharführer Kraus, Josten, Müller i inni. Kraus przybył do obozu u schyłku 1944 r. Miał misję najprawdopodobniej badania spraw wewnątrz obozu, a również wprowadzenia większej dyscypliny. Po jakimś czasie przeniesiony został na obóz w Brzezince, gdzie dalej wykonywał swoje czynności. Również przy transportowaniu brał udział, o czym opowiadali mi koledzy, który pracowali przy straży ogniowej; oni opowiadali, że Kraus na terenie tamtejszego obozu uczestniczył przy transportach familijnych, czyli większych transportach z zagranicy.

Bogusch pracował początkowo u Lagerführera Aumeiera. Był złośliwy, dokuczliwy, robił często meldunki i kradł, gdzie tylko mógł. Dobrą rzecz przywłaszczał sobie, nie dbając o to, czy naraża więźnia na meldunek, czy na karę śmierci. Znam kilka takich wypadków, że wykradał w bezczelny sposób więźniom zegarki, które mieli naprawiać dla SS. Uważał, że jako sekretarz swego szefa, wówczas Hoffmanna czy Hesslera, może sobie na to pozwolić.

Müller był początkowo Blockführerem na 11 bloku, potem prowadził Arbeitseinsatz. Był w stopniu Scharführera i o nim mogliby powiedzieć koledzy, którzy z nim pracowali. Był kilkanaście razy obecny w czasie egzekucji na 11 bloku. Podczas transportu z Oświęcimia w 1945 r. Bogusch nas eskortował. Byłem świadkiem, jak na trasie między Oświęcimiem a Pszczyną kazał zastrzelić kilku więźniów niemogących iść dalej, głównie Żydów. Dokąd nas eskortował, nie pamiętam, gdyż już w Wodzisławiu go nie widziałem, ale na tym odcinku byłem świadkiem, że kazał strzelać do ludzi. Więźniów, którzy nie mogli dość szybko się poruszać z powodu ślizgawicy, bił.

Jeszcze jeden Unterscharführer, czwarty z rzędu z prawej strony. On brał udział w egzekucjach na 11 bloku, był pomocnikiem Palitscha, był Blockführerem, a później poszedł na inne komando, więc w obozie macierzystym już nie był.

Prokurator Pęchalski: Najwyższy Trybunale! Proszę o ustalenie nazwiska tego oskarżonego, o którym świadek zeznał, a którego nazwiska dotąd nie stwierdzono.

Przewodniczący: Proszę podać nazwisko.

Oskarżony: Herman Kirschner.

Świadek: Następnie czwarty od Jostena. Na 11 bloku przysłużył się wielce władzom SS przy rozstrzeliwaniu i znęcaniu się nad więźniami.

Przewodniczący: Proszę oskarżonego, by podał swoje nazwisko.

Oskarżony: Ludwig Plagge.

Świadek: Jest też oskarżony Szczurek, a o innych bliższych danych nie mam. Szczurek, w czasie, gdy przyłapano jednego z kolegów, który uciekł z obozu, w nielitościwy sposób znęcał się nad nim, że powinien się otruć, a nie dać się złapać. Egzekucja odbyła się na bloku 11.

Przewodniczący: Świadek wymienił Jostena.

Świadek: Josten brał udział przy transportach, był każdorazowo przy egzekucji i apelu, kilkakrotnie przy egzekucji na bloku 11.

Przewodniczący: To byłoby mniej więcej wszystko, co świadek chciał powiedzieć?

Świadek: Ten lekarz, drugi w pierwszym rzędzie (świadek spogląda w stronę ławy oskarżonych), miał ogólnie możliwą opinię. Znam wielu z oskarżonych, ale nazwisk sobie nie przypominam.

Prokurator Pęchalski: Chciałem świadkowi przypomnieć fakt, o którym zeznał w śledztwie, że świadek miał Hohen Besuch. Do kogo to się odnosiło?

Świadek: Podczas tego rodzaju odwiedzin wysokich dygnitarzy asystowali Aumeier i Grabner, byli jeszcze dwaj oficerowie w randze Hauptsturmführera. Höß zwrócił się z jakimś zapytaniem do Grabnera, ten wyszedł i po jakichś 20 minutach wrócił i zameldował: durchschnittlich 32 000. Z tego wynikałoby, że to odnosiło się do stanu więźniów.

Prokurator: Padło nazwisko Liebehenschela. Z jakiej racji?

Świadek: Niestety, nie Liebehenschela, lecz Grabnera. O Liebehenschelu słyszałem w Bielsku. Akcja jego, to słyszałem wielokrotnie w obozie, prowadziła do wyniszczenia Żydów słowackich.

Prokurator: Proszę o odczytanie odnośnego ustępu z t. 54, karta 141, dotyczącego tej rozmowy.

Przewodniczący: Proszę.

Prokurator Pęchalski: Ponieważ jeszcze będą pytania, proszę o odłożenie czytania na później.

Przewodniczący: Dobrze.

Prokurator Pęchalski: Czy świadek sobie przypomina co do Jostena, czy brał udział w akcjach SA?

Świadek: Nie wiem.

Prokurator: A w selekcji Żydów w 1944 r.?

Świadek: Tak jest, z Unterscharführrem Seelem.

Prokurator: W 1942 r. przybył do obozu transport kobiet z zagłębia sosnowieckiego, który skierowano na blok 11. Jak Grabner i Aumeier obchodzili się z tymi więźniarkami?

Świadek: Aumeier bił i tłukł ciężarne kobiety.

Prokurator Brandys: Chodzi o oskarżonego Boguscha, czy Bogusch znieważał słownie więźniów?

Świadek: Krzyczał polnische Schweine i obrzucał jeszcze innymi wyzwiskami.

Prokurator: Czy Bogusch brał udział w selekcjach i akcjach specjalnych?

Świadek: Tak, z Unterscharführerem Gresem.

Prokurator: Ilu zastrzelono ludzi z waszego transportu?

Świadek: Około 400. Mówiono, że 370.

Prokurator: Czy oskarżony Bogusch szantażował więźniów?

Świadek: Groził bunkrem, jeżeli więzień mu czegoś nie zrobi.

Prokurator Brandys: A jeżeli chodzi o oskarżonego Szczurka, czy brał udział w akcjach specjalnych?

Świadek: Brał udział w akcjach specjalnych, do obozu jednak nie przychodził.

Przewodniczący: Proszę odczytać z t. 50 ustęp z karty 141. (Protokolant odczytuje:) „Przy okazji każdego Hohen Besuch przybyłemu gościowi pokazywano muzeum. W sierpniu 1942 r. zwiedzał jakiś wysoki dygnitarz z SS wraz ze swoją świtą, oprowadzał ich Höß wraz ze swoim sztabem. W czasie zwiedzania muzeum ów dygnitarz rozmawiał z Hößem na temat masowych transportów Żydów. O ile pamiętam, chodziło o masowe transporty Żydów z Holandii. Z treści rozmowy wynikało, że transportami tymi dysponował Liebehenschel, że nie przysyłał ich jednak do obozu oświęcimskiego, tylko skierował w innym kierunku. Wymieniano przy tym Majdanek. Ów dygnitarz w sposób kategoryczny oświadczył wówczas, że przecież tę sprawę załatwia Liebehenschel i otrzymał polecenie załatwienia jej w taki sposób, jak transporty Żydów słowackich. Żydzi słowaccy zniszczeni zostali w Brzezince. Rozmowa ta wywiązała się przy oglądaniu żydowskich przyborów liturgicznych, które – oglądając – wyśmiewali. Rozmowę tę słyszałem, ponieważ znajdowałem się w tym samym pokoju w pewnej odległości od grupy, w której toczyła się rozmowa”.

Świadek: Co do ostatniego zagadnienia, to pamiętam dokładnie, gdyż widziałem często Liebehenschela.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania?

Obrońca Kossek: Świadek przedstawił, że za Liebehenschela poprawiły się stosunki w obozie. Czy po odejściu jego pozostała ta poprawa?

Świadek: Tak, stosunki te pozostały nadal.

Obrońca Kossek: Świadek podał, że słyszał w Bielsku o Liebehenschelu. Skąd pochodziła ta informacja?

Świadek: Odbywało się bowiem wielkie przyjęcie w zamku w Wiśle, na którym był obecny Pohl. Byli tam zaproszeni wszyscy okoliczni z partii SA i SS. Ja byłem wtedy prokurentem pewnej firmy, której właścicielem był Niemiec. Tam rozmawiał on z jednym SA z oddziału politycznego ze Śląska, który powiedział, że sprawa akcji żydowskiej została powierzona siedmiu zaprzysiężonym wyższym oficerom SS, między którymi wymienieni byli Höß i Schwarz oraz podany Liebehenschel, mający przeprowadzić tę selekcję.

Obrońca: Świadek podał, że Liebehenschel brał udział w egzekucji. Czy był także czynny na rampie w Brzezince?

Świadek: Słyszałem od Unterofiziera Vogta. Usunięto go z oddziału politycznego i poszedł na inny oddział, gdyż się rozchorował z powodu tego, że nie mógł patrzeć na bestialstwa, które się działy na rampie. Odnosił się on przychylnie do więźniów.

Obrońca Kossek: Jaką opinię w obozie miał jako człowiek Liebehenschel?

Świadek: Wśród więźniów miał on opinię dobrą. Jednak więźniowie nie znali wszystkich jego machinacji zakulisowych.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania?

Obrońca Minasowicz: Kto nastąpił w obozie po Hößie?

Świadek: Bezpośrednio Liebehenschel.

Obrońca Minasowicz: Kiedy przyszedł do obozu Hoffman?

Świadek: Hoffman przyszedł do obozu później i był kierownikiem obozu, mając tę samą rangę co Aumeier.

Obrońca Minasowicz: W jaki sposób poznał świadek oskarżonego Boguscha?

Świadek: Prowadziłem pocztę listową wszystkich więźniów tak z obozu macierzystego, jak i z podobozów. Musiałem często zanosić różne akta do kierownika obozu Hauptsturmführera Aumeiera. Bogusch dowiedział się, że jesteśmy zatrudnieni przy muzeum obozu i często namawiał nas, abyśmy mu dali jakieś obrazy lub rzeźby, mimo że nie miał prawa wstępu do nas. Oficjalnego meldunku nie mogłem robić, gdyż byłem więźniem, a donoszenie na SS-mana było niebezpieczne.

Obrońca Minasowicz: Czy Bogusch pełnił także funkcje wachmana?

Świadek: Tego nie wiem.

Obrońca Minasowicz: Co należało do jego pracy?

Świadek: Prowadzenie kartoteki i wciąganie do dziennika obozowego wyników bieżących, dawanie różnych akt do podpisu oraz sporządzanie różnych instrukcji.

Obrońca Minasowicz: Czy świadek widział, żeby oskarżony Bogusch bił więźniów?

Świadek: Wewnątrz bloków, w których urzędował, pracowały więźniarki, którym nie pozwalał wychodzić na zewnątrz za potrzebami fizjologicznymi, tak że nawet kilka chorowało. Jeżeli chodzi o bicie, to nie wiem tego.

Obrońca Minasowicz: Jak długo trwała ta praca?

Świadek: Od 8.00 rano do godziny 4.00 po południu w zimie, w lecie zaś była przedłużona. Przerwa obiadowa wynosiła jedną godzinę i wtedy wszyscy musieli wychodzić z bloków, gdzie pracowali.

Obrońca Minasowicz: Czy bezpośrednio nie widział świadek, żeby oskarżony Bogusch pobił jakiegoś więźnia?

Świadek: Bezpośrednio nie widziałem.

Obrońca Minasowicz: Czy wiadome jest świadkowi, kiedy oskarżony Bogusch odszedł z obozu?

Świadek: Odszedł w 1944 r. Nie widziałem go więcej, aż dopiero w transporcie w 1945 r. przy ewakuacji zauważyłem Boguscha, który popychał więźniów, zmuszając ich do szybkiego marszu.

Obrońca Minasowicz: Czy w tym wypadku świadek się nie myli? Gdyż oskarżony Bogusch podaje, że był wtedy w Norwegii.

Świadek: Za dobrze znałem Boguscha, żebym się mylił. Podczas ewakuacji odgrażał się on moim kolegom w ten sposób, że „więcej terenu Oświęcimia nie zobaczą, a tam, gdzie was wieziemy, jest wasz koniec. Jeżeli nie dołożycie starań i nie zbierzecie wszelkich sił do marszu, to was położę na ulicy”.

Obrońca Minasowicz: Jak długo on był w tej eskorcie, ile dni?

Świadek: Aż do Wodzisławia.

Obrońca Minasowicz: Czy świadek z nim bezpośrednio rozmawiał?

Świadek: W kolumnie, nie.

Obrońca Minasowicz: Czy nie było kogoś innego, kto był podobny do oskarżonego, np. Boden, czy nie myli świadek z nim oskarżonego?

Świadek: Nie.

Obrońca Minasowicz: Świadek mówił o selekcjach. W jakich to selekcjach miał brać udział oskarżony?

Świadek: Wszyscy SS-mani na terenie Oświęcimia, nawet z takiego oddziału jak poczta, która zajmowała się tylko cenzurowaniem korespondencji przychodzącej i wychodzącej, co jakiś czas musieli iść do transportu. To nazywaliśmy akcjami specjalnymi.

Obrońca Minasowicz: To znaczy, że on tam służył jako eskorta?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Brandys: W związku z pytaniami obrony i celem wyjaśnienia kwestii obecności Boguscha w styczniu 1945 r. i eskortowania przez niego transportu do Wodzisławia, wnoszę o odczytanie z t. 63, karty 1–7 z akt alianckich, że po przeniesieniu w marcu 1944 r. do Norwegii, w styczniu 1945 r. był w obozie w Oświęcimiu i transportował więźniów do Mauthausen.

Przewodniczący: Zarządzam odczytanie powołanego ustępu.

(Aplikant Jaślen odczytuje odnośny ustęp:) „November 1941 – Marz 1944 urzędnik w urzędzie komendanta obozu, następnie w Norwegii w oddziale SS od kwietnia 1944 do stycznia 1945. Styczeń 1945 obóz w Oświęcimiu. Transport z więźniami do Mauthausen”.

Przewodniczący: Oskarżony, proszę powstać. Czy oskarżony przyznaje, że brał udział w tym transporcie?

Oskarżony: Nie.

Prokurator Pęchalski: Proszę o okazanie świadkowi oskarżonego Kollmera. Świadek zeznał, że Kollmer pełnił funkcje oficera inspekcyjnego i brał udział w tych akcjach w Brzezince.

Świadek: Tak jest.

Przewodniczący: Proszę powstać, oskarżony Josten.

Oskarżony Josten: Proszę o zezwolenie skierowania zapytania do świadka. Świadek powiedział, że byłem obecny przy selekcji w bloku 11. Czy mógłby mi powiedzieć, kiedy to było?

Świadek: W 1943 r.

Oskarżony Josten: Skąd świadek wie o tym, że brałem udział?

Świadek: Widziałem, jak szedł na 11 blok.

Oskarżony: Czy na tej podstawie, że ja udałem się do bloku 11, świadek twierdzi, że brałem udział w selekcji? Czy jako kierownik obrony przeciwlotniczej nie mogłem się tam udać, celem skontrolowania urządzeń przeciwlotniczych?

Świadek: Jeżeli na blok 11 szedł kierownik obozu w asyście oddziału politycznego, z Grabnerem na czele i gdy wiedzieliśmy już w biurze ewidencyjnym, że jest grupa ludzi przeznaczona do rozstrzelania, to gdy tam szedł również Josten, musiał brać udział, choćby jako widz, żeby się delektować, gdyż widywałem go przy każdej ogólnej egzekucji, jak się z nonszalancją zachowywał podczas wieszania.

Oskarżony Josten: Na wszelki wypadek mogę złożyć oświadczenie, że nigdy nie byłem obecny przy selekcji na bloku 11.

Przewodniczący: Oskarżony popełnia nieścisłość, gdyż chodziło o egzekucje, a nie selekcje.

Oskarżony Josten: To jednak nie zgadza się z prawdą. Świadek twierdził, że byłem obecny i brałem udział w selekcjach na rampie w Brzezince. Skąd świadek o tym wie, skoro był zajęty w muzeum w Oświęcimiu?

Świadek: Wszyscy oficerowie mieli służbę przy każdym transporcie. Jeżeli ktoś nie przyszedł na drugi dzień do pracy, czy to było w niedzielę, wówczas dowiadywałem się, że nowe transporty zostały skierowane do Brzezinki. Idąc do biura Kraus, który był wówczas sekretarzem Aumeiera, powiedział, że był przy transportach, a pamiętam dlatego dobrze, że nie było dnia, żebym tych SS oficerów czy podoficerów, którzy byli z nami ściśle związani, nie widział.

Oskarżony: Wysoki Sądzie! Muszę stwierdzić, że świadek opiera swoje twierdzenie tylko na przypuszczeniu, ponieważ sam nigdy nie był świadkiem tego, co się działo i nie mógł tego wiedzieć.

Przewodniczący: Oskarżony Kraus.

Oskarżony: (zwraca się do świadka) Pan oświadczył, że słyszał od członków straży pożarnej, że ja w czasie swoich czynności w Brzezince byłem obecny przy transportach. Proszę mi powiedzieć, czy chodziło tu o transporty wewnątrz czy na zewnątrz?

Świadek: Na to odpowiedzieć mogę, że koledzy, którzy byli świadkami poczynań wszystkich SS, na pewno nie kłamali, gdyż nazwiska poszczególnych SS oficerów dokładnie znali i jeżeli powiedzieli, że tam był Sturmbahnführer Kraus, to na pewno nie kłamali. Tym bardziej, że w następnych dniach odbywało się przytłumienie wrażeń po transporcie i wszyscy oficerowie SS, jak i niżsi rangą, upijali się. Mogło to być z pobudek innych, ale każdorazowo, wracając z tego transportu, byli innymi ludźmi, a raczej nie byli już ludźmi, lecz bydlętami.

Oskarżony: Pan oświadczył przedtem, że to było z końcem 1944 r. Pan mi nie może powiedzieć, czy to były transporty z wewnątrz czy na zewnątrz?

Świadek: Było powiedziane, że przy transportach. Ponieważ osobiście świadkiem nie byłem, stwierdzić tego nie mogę.

Przewodniczący: Oskarżony Szczurek.

Oskarżony: Świadek zeznał, że ja miałem złapać jakiegoś więźnia i przyprowadzić go do bloku 11.

Świadek: Ów więzień został doprowadzony do Blockführerstube przed wejściem do obozu i tam został znieważony przez oskarżonego i kopany na ziemi. Oskarżony mówił do niego: „ty świnio, nie powinieneś był dać się złapać”.

Oskarżony: Tego więźnia przyprowadził do obozu ten sam żandarm, który go złapał i był rozkaz zaprowadzenia go na blok 11.

Świadek: Zgadza się, on go nie złapał, tylko ów więzień został doprowadzony do Blockführerstube i oddany Szczurkowi, ponieważ żandarm nie miał prawa prowadzić na blok 11. Idąc na pocztę, byłem świadkiem znieważania i kopania tego więźnia przez Szczurka.

Oskarżony Kollmer: Proszę Wysokiego Sądu, w sprawie zeznań świadka chciałbym oświadczyć, że ja miałem sprowadzić tylko te transporty, które były przeznaczone do obozu. Dla sprowadzenia do selekcji było osobne komando. Na tym polegała sprawa tak zwanej Sonderaktion.

Przewodniczący: Czy jeszcze któryś oskarżony ma pytania?

Oskarżony Aumeier: Czy świadek może sobie przypomnieć, że w muzeum był zatrudniony nadrabin przy tłumaczeniu Talmudu?

Świadek: Wówczas wciągnąłem do tłumaczenia Talmudu dwóch Żydów, mianowicie Jerzego Numana, magistra z Tarnowa, oraz Uschera Brünna, których w 11 bloku wyszukałem na polecenie Fritscha, i którzy dzięki temu przeżyli.

Oskarżony Aumeier: Proszę o nazwisko nadrabina, który był tłumaczem Talmudu.

Świadek: Nadrabina nie było, był handlarz farbami Uscher Brünn.

Oskarżony: Chciałbym się jeszcze świadka zapytać, czy jako kierownik biblioteki więziennej przypomina sobie, ile tomów wynosiła biblioteka w tym czasie?

Świadek: 1,7 tys. tomów wraz z broszurami o treści narodowosocjalistycznej, oczywiście broszurami niemieckimi.

Oskarżony Kirschner: Proszę o zapytanie świadka, w którym roku byłem na bloku 11.

Świadek: W 1941 r.

Oskarżony: A w którym miesiącu?

Świadek: W okresie letnim.

Oskarżony: Czy się świadek nie pomylił odnośnie do osoby i nazwiska?

Świadek: Pamiętam dobrze, gdyż widziałem oskarżonego często. Nazywano go „Kaczką” i „Żabą”.

Oskarżony Grabner: Proszę świadka, by mi jeszcze raz wyjaśnił, o jakie to specjalne wysokie odwiedziny (Hohe Besuche) chodziło i kiedy się odbyły, a następnie, jakie mundury nosili ci, którzy z tymi odwiedzinami przybywali.

Świadek: Wyżsi oficerowie SS, w rangach bardzo wysokich, mianowicie generałów oraz SA w otoczeniu świty, jak również komendanta obozu i kilku z oddziału politycznego.

Oskarżony Grabner: Gdzie świadek widział, że ja składałem meldunki?

Świadek: Było to na bloku 24, wszyscy więźniowie musieli blok opuścić, a tylko najstarszy obozowy blok opuścił. Orkiestra grała na przyjęcie. Ja musiałem pozostać w muzeum. Wszyscy artyści musieli wyjść, bo nikomu nie wolno było się tam znajdować.

Oskarżony Grabner: Chciałbym zapytać świadka, jaki to był czas?

Świadek: W 1943 r. w sierpniu, był to okres letni.

Oskarżony Grabner: Świadek zeznał, że w okresie, kiedy ja składałem meldunki, był obecny Aumeier.

Świadek: Był Höß, ale padło nazwisko Liebehenschela, że on miał się tymi transportami zająć. Liebehenschela tam nie było. On przyszedł w listopadzie 1943 r.

Oskarżony Grabner: Proszę jeszcze świadka o wytłumaczenie, o jakie 32 tys. chodzi, o których ja miałem złożyć meldunek?

Świadek: Zapytał się Höß, chodziło o usuwanie Żydów, z czego wynika tak wysoka cyfra meldunku. Oskarżony wysłany został przez Hößa, przyszedł po 20 czy 25 minutach i powiedział: 32 tys. Koledzy w Brzezince mówili, że liczba więźniów dochodzi również do 32 tys.

Oskarżony Grabner: Chciałem zapytać, gdzie mnie świadek widział, kto mnie widział, że osobiście strzelałem?

Świadek: W roku 1943 w styczniu, działo się to na terenie szpitala SS, na parterze, po lewej stronie trzecie drzwi. Tam, gdzie oskarżony wówczas urzędował.

Oskarżony Grabner: Czy wolno zapytać, kto tam był wtedy obecny?

Świadek: Obecny był wówczas, odwrócony twarzą do ściany, kolega Kral i kilku innych. Przesłuchanie odbywało się wewnątrz. Ja cofnąłem się, ponieważ nie chciałem być świadkiem sceny.

Przewodniczący do oskarżonego: Czy oskarżony ma jeszcze pytania?

Oskarżony Grabner: Jeszcze jedno pytanie. Chciałem świadkowi przypomnieć, że nie byłem nigdy na oddziale chorych, to nie leżało w mojej możliwości ani kompetencji, wreszcie nie mogłem tego uczynić w obecności tylu osób, zarówno więźniów, jak i członków SS.

Świadek: Szpital SS był na górnym piętrze. Na dole kawiarnia i fryzjernia SS. W środku były dwa pokoje, w których urzędował oskarżony. Na korytarzu stał twarzą do ściany kolega Kral. Słyszałem wielki krzyk. Oskarżony Grabner jak w paroksyzmie wyskakuje i daje strzał. Grabner był bez marynarki, miał rękawy zakasane po łokcie. Tam odbywały się przesłuchania.

Przewodniczący: Czy oskarżony ma jeszcze jakieś pytania?

Oskarżony Grabner: Proszę świadka jeszcze raz sobie przypomnieć, że w bloku chorych nigdy nie miałem przesłuchania, a wszystkie mordy, które były dokonywane w Oświęcimiu, nie mogły się odbywać na oddziale chorych, nie mogłem być wtedy rozebrany i wylatywać za więźniem, żeby strzelać po raz drugi.

Świadek: Strzał został oddany na podwórzu, a szpital SS mieścił się na pierwszym piętrze, zaś na dole byli dentyści i kilka pokoi urzędowych, fryzjernia SS.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania panów prokuratorów lub oskarżonych?

Prokuratorzy: Nie.

Oskarżony Kollmer: Jeśli dobrze zrozumiałem świadka, to twierdzi on, że ja brałem udział w akcjach specjalnych.

Świadek: Unterstrumführer Kollmer był przy transportach przychodzących do obozu i podczas tych transportów przeprowadzał gradację zdolności fizycznych osób oraz dzielił przybyłych pod względem właściwości. Przy każdym transporcie było trzech lub czterech oficerów.

Oskarżony Kollmer: Proszę, aby świadek odpowiedział mi, czy jest mu wiadomo, od kogo otrzymywałem rozkazy idące w tym kierunku, abym brał udział przy odbieraniu tych transportów?

Świadek: Więzień tych rozkazów słyszeć nie mógł. Więzień miał tylko uszy i oczy, żeby widzieć i słyszeć, co się dzieje w obozie. Oficerom zdawało się, że nikt nie wie, co się dzieje w obozie, ani też nikt ich nie rozumie. Wielu więźniów znało jednak język niemiecki i byli dokładnie o wszystkim poinformowani.

Oskarżony Kollmer: Proszę, abym mógł zapytać świadka, czy widział mnie osobiście przy transporcie.

Świadek: W 1942 r. widziałem świadka osobiście przy transporcie kobiet słowackich na Bauhofie.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania do świadka?

Prokuratorzy: Nie.

Przewodniczący: Wobec tego zwalniam świadka i zarządzam przerwę do godziny 16.00.