JULIAN LANG

Dziewiąty dzień rozprawy, 3 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Proszę następnego świadka, Juliana Langa.

(Staje świadek Julian Lang).

Przewodniczący: Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Nie.

Obrońcy: Nie.

Przewodniczący: Wobec tego świadek zwolniony jest od przysięgi. Proszę podać dane osobowe.

Świadek: Julian Lang, 50 lat, przemysłowiec, religii rzymskokatolickiej, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Świadek zechce przedstawić, co wie o samej sprawie, w szczególności w stosunku do oskarżonych, których zna. Proszę, niech świadek przyglądnie się oskarżonym i powie, co wie o nich.

Świadek: Z oskarżonych poznaję Muhsfeldta [Mussfeldta].

Przewodniczący: W jakich okolicznościach poznał go świadek?

Świadek: Przybyłem jako więzień z Dachau do Majdanka w 1940 r. Było tam tylko pierwsze prowizoryczne pole, gdyż obóz się dopiero zakładał. W tym czasie oskarżonego Muhsfeldta jeszcze nie było. Przybył na Majdanek w lutym 1942 r. Jak mi wiadomo, wyznaczono go od razu na komendanta krematorium, ale ponieważ w tym czasie krematorium jeszcze nie istniało, został wybudowany budynek z desek, który znajdował się obok pola, gdzie wieszano jeńców sowieckich. W tym czasie na Majdanku jeszcze więźniów nie było, była tylko większa grupa jeńców, 1,5 tys. osób, a w chwili naszego przyjazdu pozostało ich tylko 150. Codziennie bowiem następowały selekcje i wieszano kilku jeńców sowieckich. Rola komendanta tego budynku przypadła od pierwszej chwili Muhsfeldowi. Nie wiem, kto wyznaczał więźniów na wieszanie, jednak wiem dokładnie, że ludzi, którzy mieli wieszać, wyznaczał właśnie oskarżony Muhsfeldt, należąc do załogi Majdanka. Ja należałem do grupy, która odwoziła ciała kilka kilometrów poza obóz do wielkich dołów, gdzie wrzucaliśmy je. Pierwszy transport, jaki przybył na Majdanek, to byli Żydzi z Lublina.

Przybyło ich około 300. Przez noc byli umieszczeni pod otwartą szopą, nazajutrz wywieziono ich za Majdanek, gdzie zostali rozstrzelani i zakopani.

Następna akcja na Majdanku było to przywiezienie kilkunastu tysięcy Żydów czeskich. Tu właściwie rozpoczęła się akcja Muhsfeldta. Na Majdanku zbudowane było jedno krematorium, znajdowało się ono pomiędzy polem 1 a 2. Ponieważ znajdowałem się na 1 polu, mogłem dokładnie widzieć, co się działo w krematorium odległym o kilkanaście metrów. Komendantem jego był właśnie Muhsfeldt. Raz miałem sposobność zajść do krematorium i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to były haki umieszczone na suficie. Jak się później dowiedziałem, nieszczęśliwe ofiary, które były sprowadzane do krematorium, były na tych hakach wieszane i później palone. W tym czasie były tam tylko dwa piece. Ponieważ zaczęły przychodzić coraz większe transporty na Majdanek i piece nie mogły nadążyć z paleniem trupów, wywożono je około 18 km za Majdanek i tam zakopywano. Ponieważ, jak już wspomniałem, istniejące piece nie mogły nadążyć, dowództwo Majdanka postanowiło wybudować nowoczesne krematorium, to znaczy takie, które by miało dużo więcej pieców. Owocną pracą tych krematoriów było palenie przyjeżdżających później większych transportów, a między innymi transportów Żydów z getta warszawskiego. Przy tych transportach rozpoczęła się największa działalność Muhsfeldta. Transporty, które przybywały na Majdanek, były selekcjonowane, to znaczy ludzie byli dzieleni na tych, którzy mają iść do pracy, oraz na starców, chorych, kobiety i dzieci. Muhsfeldt znajdował szczególną przyjemność w braniu tych dzieci na ręce i rozstrzeliwaniu ich. Widziałem na własne oczy, jak brał dzieci na ręce, a za chwilę padały dwa strzały. W tym okresie byłem naocznym świadkiem tego, co się działo w krematorium. Natomiast tego, co się działo w krematorium koło bloku 5, nie mogłem widzieć. Widziałem tylko, jak przyjeżdżały autobusy, które wiozły nieszczęśliwe ofiary, skazanych na śmierć. O ile ofiary te dostawały się w ręce Muhsfeldta, były wieszane lub rozstrzeliwane, a potem palone. Przez cały czas swej bytności na Majdanku Muhsfeldt odznaczał się największym okrucieństwem, tak że nazywaliśmy go nie człowiekiem ani nie bestią, lecz potworem. „On kochał więźniów, żeby ich palić”.

Prokurator Pęchalski: Jak długo przebywał świadek na Majdanku?

Świadek: Od 9 grudnia 1941 do 2 lipca 1944 r.

Prokurator Pęchalski: Czy świadek pamięta masowe rozstrzelanie na Majdanku ponad 17 tys. Żydów?

Świadek: Tak jest, przypominam sobie, to było 3 listopada 1943 r.

Prokurator Pęchalski: Pęchalski: Ilu wówczas i w jakim czasie wyniszczono Żydów?

Świadek: Przyprowadzano ich od samego rana i było ich około 18 tysięcy.

Prokurator Pęchalski: Gdzie się to odbywało i w jaki sposób?

Świadek: Ja byłem na 1 polu, a rozstrzeliwanie odbywało się na 5. Wiem jednak, jak się odbywało z opowiadań naocznych świadków. Ludzie rozbierani byli do naga i wyprowadzani po 50 w 10 piątkach, z rękoma do góry. Rowy były już przygotowane, ludzie ci kładli się do nich i tam byli rozstrzeliwani. Kładła się jedna warstwa na drugą, tak że każda następna piątka kładła się na trupach.

Prokurator Pęchalski: Jak długo trwało zabijanie tych 18 tys. ludzi?

Świadek: Od wczesnego rana do późnego wieczora.

Prokurator Pęchalski: Czy brała w tym udział tylko załoga Majdanka, czy także z innych miejscowości?

Świadek: Ściągnięto jeszcze inne jednostki.

Prokurator Pęchalski: Z których miejscowości?

Świadek: Tego nie wiem, widziałem jednak ludzi zupełnie nieznanych w obozie.

Prokurator Pęchalski: Czy, gdy następowało rozstrzeliwanie, grała muzyka w całym obozie?

Świadek: Tylko tam, gdzie rozstrzeliwanie się odbywało.

Prokurator Pęchalski: Co oni grali?

Świadek: To były wesołe tanga, walce Straussa.

Prokurator Pęchalski: I w trakcie tego strzelali?

Świadek: Tak jest.

Prokurator Pęchalski: Czy w tym momencie, w tej akcji brał udział również oskarżony Muhsfeldt?

Świadek: Na to pytanie trudno mi odpowiedzieć, gdyż wtedy byłem na 1 polu. Jest mi tylko wiadome, że we wszystkich egzekucjach brał udział oskarżony Muhsfeldt.

Prokurator Pęchalski: Czy świadek zaglądał do wnętrza krematorium I i II?

Świadek: Raz tylko zajrzałem do I krematorium, które znajdowało się tuż przy 1 polu.

Prokurator Pęchalski: Do tego starego?

Świadek: Tak.

Prokurator Pęchalski: Czy tam był stół operacyjny, na którym wypruwano zwłokom jelita, ażeby poszukiwać brylantów itd.?

Świadek: Tego nie widziałem, natomiast przy I krematorium została wybudowana piwnica, do której prowadzono skazańców, a po kilku minutach widziałem trupy wynoszone do krematorium.

Prokurator Pęchalski: To było przy budynku tego krematorium, gdzie szefostwo sprawował Muhsfeldt?

Świadek: Tak.

Obrońca Czerny: Świadek zechce powiedzieć, za co się dostał do obozu?

Świadek: Dostałem się do obozu jako więzień polityczny w 1940 r. Najpierw do Sachsenhausen, potem przewieziono mnie do Dachau, a wreszcie do Majdanka.

Obrońca Czerny: Z jakim transportem przyjechał świadek?

Świadek: Było nas siedem osób, w tym kilku lekarzy.

Obrońca Czerny: Jakie stanowisko świadek zajmował w obozie?

Świadek: W obozie pracowałem jako tłumacz.

Obrońca Czerny: Świadek mówił, że miał sposobność wejścia do krematorium.

Świadek: Jako tłumacz miałem możność przebywania w różnych polach i któregoś dnia, kiedy w krematorium nikogo nie było, wiedziony ciekawością wszedłem tam, aby się przekonać, czy prawdą jest to, co słyszałem od współwięźniów.

Obrońca Czerny: Czyim tłumaczem był świadek?

Świadek: Obozowym.

Obrońca Czerny: To znaczy także Muhsfeldta?

Świadek: Nie, Muhsfeldt nie miał ze mną nic wspólnego.

Przewodniczący: Oskarżony słyszał zeznania świadka? Czy oskarżony przyznaje, że prawdą jest to, co świadek zeznał?

Oskarżony Muhsfeldt: Nie wszystko.

Obrońca Minasowicz: Proszę o pozwolenie zapytania świadka.

Przewodniczący: Proszę.

Obrońca Minasowicz: Jaki pan miał w obozie znak?

Świadek: Jasne, że miałem znak Polaka.

Obrońca Minasowicz: To znaczy czerwony trójkąt z literą „P”?

Świadek: Tak jest.

Obrońca Minasowicz: Czy pan był Lagerkapo?

Świadek: W zastępstwie jakiś czas pełniłem tę funkcję.

Obrońca Minasowicz: Na czym polegała pańska funkcja?

Świadek: Na tym, aby odprawiać komanda do pracy.

Obrońca Minasowicz: Czy w związku z tą funkcją miał pan jakieś dochodzenia?

Świadek: Tak jest.

Obrońca Minasowicz: Jak się sprawa skończyła?

Świadek: Po trzech dniach została umorzona.

Obrońca Minasowicz: Gdzie się sprawa toczyła, czy w Prokuraturze Sądu Specjalnego?

Świadek: Tak jest.

Obrońca Minasowicz: Czym pan się trudni obecnie?

Świadek: Ja w tej chwili prowadzę przedsiębiorstwo.

Obrońca Minasowicz: Czy prowadził pan kiedyś stajnię wyścigową?

Świadek: Tak jest.

Obrońca Minasowicz: Przed wojną?

Świadek: Tak jest.

Obrońca Minasowicz: Czy to przedsiębiorstwo, które świadek prowadzi, to też jest stajnia wyścigowa?

Świadek: Tak.

Obrońca Minasowicz: Czy obecnie jest pan z władzami w zupełnym porządku?

Świadek: Tak jest.