STANISŁAW PIERZCHAŁA

Kanonier Stanisław Pierzchała

Przed świętami Bożego Narodzenia [w] 1939 r. otrzymaliśmy z żoną list od kuzynki, tj. siostrzenicy żony, kapitanowej [nieczytelne], której mąż pełnił funkcję komendanta Strzelca, podczas wojny dostał się do niewoli niemieckiej, a ona pozostając [nieczytelne] pod okupacją sowiecką w Bielsku Podlaskim, jako żona oficera wojsk polskich była narażona, czuła się źle i zwróciła się do nas listownie z prośbą, żebyśmy jej ułatwili zamieszkanie w stolicy. Ja z żoną bez namysłu prawie powiedzieliśmy, że na razie może zamieszkać u nas, trzeba jej pomóc przeprowadzić się do Warszawy i zaraz po świętach, 28 stycznia, ja w porozumieniu się ze swoim siostrzeńcem, po pewnym przyszykowaniu się, ruszyliśmy przez granicę niemiecko- rosyjską do Brześcia, skąd później mieliśmy jechać pociągiem do Bielska Podlaskiego. Niestety, tuż po przejściu Bugu złapała nas sowiecka straż pograniczna, odstawiono nas do NKWD, stamtąd po wstępnych dochodzeniach odesłano do więzienia centralnego w Brześciu, gdzie siedziałem przez pół roku, tj. od 1 lutego [nieczytelne] 1940 r. Po szeregu badań w nocy (przeważnie) i dziennych wywieziono mnie do Pińska na Białoruś, gdzie siedziałem jeszcze dwa miesiące. Tam już było lżej, nie męczono mnie badaniem. Z chwilą, gdy trafiłem za bramy więzienia, siostrzeńca już więcej nie widziałem. W więzieniu w Pińsku odczytano mi (przez osobę [nieczytelne]) [wyrok]: pięć lat łagru [nieczytelne] poprawczego za przekroczenie 120 paragrafu kk. Wysłano mnie na Północ do Irkucka. W drodze zachorowałem na biegunkę i tu w drodze na [nieczytelne] za Kotłasem odstawiono do sowchozu [nieczytelne], gdzie był szpital. Tu po wyleczeniu byłem [nieczytelne], gdzie mnie obowiązywało 50 proc. normy. Pracowałem na publicznych robotach [nieczytelne] lasu, przy ziemnych robotach, przy załadunku i rozładunku. Trwało [to] do marca 1941 r. Później była komisja, uznano mnie za zdrowego i wysłano z transportem na Jerkutę [Workutę?] do budowy kolei. Po przybyciu na punkt rozdzielczy, komendant tego punktu z powodu złego ubrania wycofał mnie i wielu innych z tej partii i wysłał nas do drugiego sowchozu Biełyj Ju, gdzie musiałem ciężko pracować, rzadko kiedy wyrabiając normę, będąc przeważnie na karnym kotle i często otrzymywałem karcer jako odkazczik. Tak było aż do chwili amnestii dla obywateli polskich, zwolniono nas z łagru i tu już 12 września 1941 r. zapisałem się do Wojska Polskiego w Tocku [Tockoje].