JANINA HUAUPENTHAL

Janina Haupenthal
[...]

Główna Komisja Badania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu
w Warszawie

Piszę w imieniu mej mamy, Janiny Śpiewak, ponieważ od dziecka słyszałam jej opowiadania, w jaki sposób pomagała w czasie wojny ludziom, którzy tej pomocy potrzebowali i o nią prosili.

Mieszkała wówczas w Częstochowie, dzielnica Prędziszów, gdzie w pobliżu mieściły się kamieniołomy, lotnisko i prochownia. Mama w swoim domu przygotowywała śniadania i obiady dla ludzi pochodzenia żydowskiego przywożonych z getta częstochowskiego do pracy w kamieniołomach. Z żywności, którą – często chodząc po okolicznych wioskach – sama też szmuglowała na własnych plecach przez granicę. Często także nocowała Żydów w domu lub w komórce, tam gdzie mogło być w miarę bezpiecznie.

Trwało to mniej więcej od 1941 do 1943 r., kiedy to zlikwidowano getto w Częstochowie. W tym okresie przychodzili do mamy ludzie wykształceni – lekarze, dentyści. Z nazwisk mama pamięta pana Jakuba Fiszera, pana Grojnowskiego z panią Jadwigą, też lekarz dentystka z Łodzi.

Nazwisk innych osób nie znała, ponieważ bała się wówczas wiedzieć, jak kto się nazywa. Nocowała też często ludzi, którzy przeprawiali się przez granicę, przechowując również ich dokumenty tożsamości. Przeprowadzała przez granicę trzy kobiety, trzymając ich dokumenty tożsamości przy sobie. Był to krótki odcinek drogi, ale trwało to cały dzień. Przypominam, że przy tej granicy mieściły się lotnisko i prochownia, czyli skład amunicji. W liście nie da się opisać tego wszystkiego, tych momentów strachu, grozy i nocnych ucieczek, egzekucji, które mama widziała lub – sama ukryta gdzieś w życie – słyszała. Ja sama, chociaż minęło wiele lat od czasów opowiadań mojej mamy, nie mogę opisywać dokładnie sytuacji, ponieważ cisną mi się łzy do oczu.

Mama zna osoby, które jeszcze żyją i mogłyby poświadczyć wydarzenia i jej ofiarną pomoc. Jak w uczciwy i prawy sposób mama pomagała tym wszystkim ludziom, tak jej prawość nie pozwala dopominać się samej o symboliczne dziękuję. Dlatego jako jej córka opisuję w bardzo krótki sposób ofiarność i pomoc mojej mamy dla ludzi, którzy tej pomocy potrzebowali. I bardzo proszę o odpowiedź, jakiś oddźwięk, aby 83-letnia kobieta wiedziała, że jej ofiarność została zauważona i nie bez wartości.

Mam 43 lata; opowiadania mojej mamy tak we mnie wrosły, że aż nauczyłam się doskonale mówić z akcentem żydowskim. Tu chciałabym podkreślić, jak ogromnie mocno odbijają się przeżycia rodziców na ich dzieciach.

[Dane mamy:]
Janina Śpiewak z. d. Paruzel
ur. 16 czerwca 1916 r. w Częstochowie
[...]

Z poważaniem
Janina Haupenthal