EMILIA LEWANDOWSKA

Warszawa, 2 marca 1946 r. Sędzia śledczy Halina Wereńko, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi sędzia odebrała przysięgę, po czym świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Emilia Genowefa Lewandowska z d. Karwownik
Data urodzenia 3 czerwca 1902 r. w Żarnowie
Imiona rodziców Wojciech i Urszula
Zajęcie pobiera pensję wdowią po mężu
Wykształcenie cztery klasy gimnazjum
Miejsce zamieszkania Zalesie Górne, gm. Wągrodno, osiedle Wyżyny
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarana

Od 1941 roku mieszkała u mnie przy ul. Górczewskiej 11a m. 8 w Warszawie siostrzenica moja Alicja Paczyńska (ur. 15 marca 1921 w Żarnowie). Po uzyskaniu matury siostrzenica zaczęła pracować jako urzędniczka w niemieckiej firmie Skoda na lotnisku na Okęciu. Pracowała tam półtora roku.

15 maja 1943 roku wieczorem przybyły do mnie koleżanki siostrzenicy i powiadomiły, iż została ona aresztowana przez gestapo. Powiedziały mi także, iż siostrzenica była zaangażowana w organizacji podziemnej i udzielała informacji polskim władzom podziemnym, a informacje te mogła dawać, urzędując w biurze niemieckim. Radziły, by przepatrzeć rzeczy siostrzenicy i usunąć dowody przynależności do organizacji. Dopiero wtedy dowiedziałam się, iż siostrzenica należała do organizacji podziemnej. Rewizji u mnie w mieszkaniu nie było. Koleżanki siostrzenicy opowiadały mi, iż jej szef Niemiec, nazwiska w tej chwili nie pamiętam, 15 maja znalazł u niej notatki, z których dowiedział się o jej przynależności do organizacji. Natychmiast zatelefonował po gestapo, które przybyło samochodem i zabrało ją pod zarzutem szpiegostwa na aleję Szucha 25, skąd została przewieziona do więzienia na Pawiak.

Po trzech tygodniach zgłosiła się do mnie kobieta, która – jak mi opowiadała – wyszła z więzienia na Pawiaku.

Nazwiska tej kobiety nie znam. Opowiadała mi ona, iż widziała się w więzieniu z moją siostrzenicą, która błaga mnie o ratunek. Podobno już trzy razy była badana w alei Szucha przez gestapo. Szczegółów badania ta kobieta nie znała.

5 października 1943 roku o 5.00 rano razem z transportem kobiet siostrzenica moja została wywieziona do obozu w Oświęcimiu. Transport wtedy zajmował jeden cały wagon zaplombowany. Ile tam było kobiet, tego nie wiem.

W trzy tygodnie później otrzymałam od siostrzenicy kartkę, a listopadzie list z datą 29 listopada 1943 roku. W ostatnim liście siostrzenica pisała mi, iż jest zupełnie zdrowa i prosiła, by nie przesyłać jej białego chleba, lecz czarny. Po liście tym nastąpiła cisza, jakkolwiek paczki były przyjmowane. W marcu 1944 roku napisałam do komendanta obozu z zapytaniem o siostrzenicę, odpowiedź nadeszła z datą 8 maja 1944, zawiadamiająca, iż siostrzenica zmarła 19 stycznia 1944.

Żadnych szczegółów o ostatnich chwilach siostrzenicy ani o tym, co się stało z jej zwłokami, nie mamy.

Zobowiązuję się dostarczyć nazwisko Niemca, szefa mojej siostrzenicy, oraz będę się starała skierować do ob. sędziego jej koleżankę, która będzie mogła coś więcej powiedzieć.

Odczytano.