STANISŁAW LUNKOWSKI

Warszawa, 1 kwietnia 1946 r. Sędzia śledczy Alicja Germaszowa, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi sędzia odebrała od niego przysięgę, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Stanisław Lunkowski
Imiona rodziców Marcin i Józefa
Data urodzenia 8 kwietnia 1902 r.
Zajęcie właściciel sklepu
Wykształcenie szkoła handlowa w Łodzi
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Pułtuska 20
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

Od roku 1935 mieszkam wraz z rodziną w domu nr 20 przy ul. Pułtuskiej. W domu tym prowadzę wraz z żoną sklep spożywczy.

W początku stycznia 1944 roku w nocy usłyszałem warkot motoru samochodowego (mieszkam na parterze od ulicy). Gdy wyjrzałem przez okno, zobaczyłem samochód osobowy stojący po przeciwnej stronie ulicy, vis-à-vis domu numer 22. Po mniej więcej 15 minutach usłyszałem znowu warkot samochodu, gdy znów wyjrzałem przez okno, zobaczyłem ów samochód odjeżdżający w kierunku ul. Grochowskiej. Kto nim jechał, nie mogłem dojrzeć. Przypuszczałem tylko, że w samochodzie tym byli Niemcy, którzy często przyjeżdżali do mieszkającej tam Stefanii Hübnerowej, żony Niemca. Po upływie mniej więcej 45 minut usłyszałem znowu warkot motoru. Przez okno zobaczyłem zatrzymujący się tuż pod oknami mojego mieszkania, jak mi się zdawało, ten sam samochód osobowy. Wysiadło z niego trzech mundurowych Niemców z karabinami maszynowymi. Jeden został przy samochodzie, dwóch weszło do bramy domu 22. Po 15 minutach wyprowadzili z sąsiedniego domu Antoniego Rutkowskiego, którego dobrze znałem (rozpoznałem go w świetle latarki elektrycznej, którą jeden z Niemców oświetlał drogę), wepchnęli go do stojącego samochodu, do którego sami wsiedli. Samochód odjechał w kierunku ul. Grochowskiej.

Nazajutrz rano dowiedziałem się od znajomych z domu 22, że przed aresztowaniem Rutkowskiego, tej samej nocy również samochodem zostali zabrani z tego domu przez Niemców Leon Piotrowski i Książek (imienia nie znam), dozorca domu. Powiedziała mi o tym matka Piotrowskiego i żona Książka (zam. w domu przy ul. Pułtuskiej 22 obecnie). Mniej więcej po siedmiu, dziesięciu dniach widziałem na plakacie zawiadamiającym o publicznej egzekucji nazwisko Piotrowskiego, Książka i Rutkowskiego figurujące wśród 30 – 40 innych „rozstrzelanych komunistów.” (Było to, jak mi się zdaje, 19 stycznia 1944).

Według opinii, jaka panowała w domu nr 22 przy Pułtuskiej do powyższych aresztowań przyczyniła się Stefania Hübnerowa. Hübnerowa, żona Niemca SA-mana, z którym nie żyła, a który często do niej przychodził, oraz jej córka Krystyna miały opinię, że są volksdeutschki. Często bardzo w ich mieszkaniu bywali żołnierze niemieccy, odbywały się tam codziennie zabawy i pijatyki. Córka Hübernowej, mająca wówczas 15lat, została odebrana ze szkoły polskiej, w której była i moja córka, i oddana do szkoły niemieckiej. Słyszałem od znajomych (nazwisk ustalić nie mogę), że między Rutkowskim, Piotrowskim i Książkiem a Hübnerową były drobne nieporozumienia sąsiedzkie, a córka jej wygrażała się, że zwróci się do ojca „by z tą bandą zrobił porządek”. Czy Hübnerowa faktycznie przyczyniła się do powyższych aresztowań, stwierdzić nie mogę. Ani ja, ani żona moja nie utrzymywaliśmy z nią bliższych stosunków, nie jest mi wiadomo, by przed żoną moją wygrażała się na Rutkowskiego i Piotrowskiego.

Obecnego adresu Hübnerowej ani jej córki nie znam.

Nadmieniam, że nie jest mi wiadome, czy Rutkowski, Piotrkowski i Książek należeli do organizacji podziemnej polskiej.

Dodaję, w uzupełnieniu zeznań moich, że Krystyna Hübner spotkawszy przypadkowo przed domem syna mojego Tadeusza nawymyślała mu od „polskich szuj”. Opowiedział mi o tym syn mój bezpośrednio po tym fakcie.