STEFAN OCHMAN

Wieś Białobrzegi, 12 października 1948 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Stefan Ochman
Imiona rodziców Stanisław i Tekla z Kwiatkowskich
Data urodzenia 27 grudnia 1902 r. w Kowlu
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie cztery klasy gimnazjum
Przynależność państwowa i narodowość polska
Miejsce zamieszkania Białobrzegi, gm. Nieporęt
Zawód urzędnik gminy

W czasie okupacji niemieckiej zamieszkiwałem w gminie Nieporęt. Przed wybuchem wojny niemiecko-rosyjskiej, tj. przed 22 czerwca 1941 roku rozpoczęli Niemcy rozbudowę koszar, dobudowując baraki na terenie wsi Białobrzegi, gm. Nieporęt, na boiskach sportowych i placach niezabudowanych oraz na przyległych gruntach włościańskich. Zajęli pod budowę 8 – 10 hektarów. Koszary znajdują się we wschodniej części wsi Białobrzegi. Mniej więcej w miesiąc po wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej, daty dokładnie nie pamiętam, do koszar przybyły pierwsze transporty jeńców sowieckich. Dochodziły one na stację Wieliszew, skąd pieszo były doprowadzane do koszar w Białobrzegach.

Widziałem przeprowadzanie drugiego czy trzeciego transportu jeńców. Szli oni bardzo wycieńczeni, jedni pomagali drugim, niektórzy padali i wtedy żołnierze niemieccy ich dobijali.

Za każdym transportem jechały furmanki zbierające trupy. Widziałem, jak zastrzelono jednego jeńca, a na furmance wieziono już cztery ciała. Zwłoki jeńców były potem chowane w miejscu określonym potocznie jako Dębina – Winna Góra, położonym w odległości ok. 250 metrów na północny wschód od koszar. Obóz dla jeńców radzieckich istniał w Białobrzegach do wiosny 1944 roku, kiedy to wywieziono ich w nieznanym kierunku, pozostawiając w koszarach tylko tych, którzy zgłosili się do służby niemieckiej i odtąd przebywali na wolnej stopie.

Należałem do organizacji podziemnej, mającej na celu walkę z Niemcami. Nasza komórka interesowała się żywo obozem dla jeńców, niosła pomoc oraz zbierała informacje o zbrodniach, jakie miały miejsce na terenie obozu. Dane dotyczące obozu były spisane, zapiski te jednak zaginęły w czasie wysiedlania gminy Nieporęt w połowie września 1944 roku. Pamiętam, iż było wtedy ustalone, że w obozie zginęły w czasie jego trwania 32 tysiące jeńców radzieckich, w tym 45 Polaków, którzy byli w Armii Czerwonej. Liczba ta obejmuje ogólną śmiertelność obozu i wypadki mordów.

Na podstawie wiadomości zebranych przez naszą organizację i z własnych obserwacji mogę stwierdzić, że jeńcy radzieccy byli bardzo wycieńczeni i źle traktowani. Wyżywienie było tak marne, że widziałem, jak wiosną jedli trawę, a na terenie obozu trawa była zupełnie przez nich wyrwana. Na podstawie rozmów z nimi ustaliłem, że dają im jedzenie zupełnie jałowe, brukiew i liście kapusty, a chleb w ilości 10 – 15 deko dziennie na osobę. Sam widziałem kilkakrotnie, że dawano im jako zupę rozgotowane liście kapusty bez zaprawy. W tych warunkach umierali z wycieńczenia i z chorób.

Największe nasilenie epidemii tyfusu wystąpiło zimą 1941/42 i na wiosnę 1942 roku. Wtedy epidemia rozprzestrzeniła się nawet na ludność gminy Nieporęt, a śmiertelność w obozie sięgała 350 osób dziennie. Przez cały czas trwania obozu widziałem, iż jeńcy byli bardzo wymizerowani, po prostu skóra i kości. W końcu listopada czy na początku grudnia 1941 roku widziałem na podwórzu w obozie, za ogrodzeniem z drutów kolczastych, rozebranego do bielizny jeńca Mongoła; przebywał tam 24 godziny i potem zmarł. Od innych jeńców dowiedziałem się, że ów Mongoł wyciął część ciała zmarłemu jeńcowi i jadł, za co Niemcy zamknęli go.

Do pracy jeńców nie używano, z wyjątkiem robót porządkowych na terenie koszar. Widziałem niejednokrotnie, jak żołnierze stanowiący straż obozu i jeńcy pozostający na usługach Niemców bili i katowali innych jeńców.

Ile osób przeszło przez obóz, nie umiem określić, ponieważ skład obozu był zmienny, transporty przychodziły i odjeżdżały. Przeciętnie stan dzienny w obozie utrzymywał się w granicach pięć do ośmiu tysięcy osób. Jak już wyżej mówiłem, zginęły obozie 32 tysiące jeńców i zwłoki ich są pochowane w kilkudziesięciu mogiłach na terenie Dębiny – Winnej Góry. Mogiły zawierają kilkadziesiąt zwłok, jedna zawiera 350 zwłok i pochodzi z okresu epidemii tyfusu w obozie z przełomu 1941/42 roku. Miejsca mogę wskazać. Jeszcze w 1944 każda mogiła miała tabliczkę z napisem, ile osób jest w niej pochowanych. Po powrocie do gminy Nieporęt w 1945 roku już tych tabliczek nie zastałem.

W 1942 czy 1943 roku, dzięki staraniom naszej organizacji oraz przedstawicieli społeczeństwa – jak gmina, nauczycielstwo, ksiądz – udało się uzyskać u władz niemieckich zwolnienie ok. 20 jeńców Polaków, którzy pozostawali nadal pod strażą, mogli jednak pracować u gospodarzy. Między innymi w ten sposób był zwolniony Żurański (imienia nie pamiętam) przebywający obecnie w Gdańsku.

Na tym protokół zakończono i odczytano.

Dodatkowo zeznaję, że do obozu jesienią 1943 roku przybył transport internowanych Włochów. W tym samym czasie przebywali w obozie jeńcy radzieccy, ale traktowani byli gorzej i trzymani osobno.