FRANCISZEK GOLIŃSKI

1. Dane osobiste:

St. ogniomistrz Franciszek Goliński, 43 lata, podoficer zawodowy, żonaty.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

19 września 1939 r. dostałem się do niewoli w Równem, a działo się to na dworcu kolejowym. Stąd przetransportowano nas do Szepietówki, a po ośmiodniowym pobycie pieszo doszliśmy do Zdołbunowa i stąd pociągiem do Dubna. Następnie pieszo przetransportowano nas do Radziwiłłowa, gdzie przebywałem do grudnia 1940 r., stąd pieszo udaliśmy się do Brodów, a stąd na pracę na lotnisku w miejscowości Stawki k. Tarnopola. Po rozpoczęciu wojny sowiecko-niemieckiej przetransportowano nas pieszo do Złotonoszy, odległej przeszło 600 km od Tarnopola. Marsz był bardzo ciężki: głód, chłód, nędza, brak sił towarzyszyły w czasie całej drogi. Po drodze wielu ludzi padło ze zmęczenia – o losie ich do dziś dnia nie wiadomo. Ze Złotonoszy pociągiem (na otwartych platformach) zajechaliśmy do Starobielska, gdzie w sierpniu 1941 r. wcielono nas do szeregów organizującej się armii polskiej.

3. Opis obozu, więzienia:

Na ogół obozy na terenie Polski były dość możliwe – mieszkaliśmy bowiem w budynkach murowanych, gdzie były prycze, słoma, sienniki. Natomiast bardzo złe warunki były w obozach na terenie sowieckim. Tam spało się na ziemi, niejednokrotnie mokrej, nie mając okrycia, nie mając co podścielić – w niemożliwy sposób się marzło.

Jeżeli chodzi o skład narodowościowy – wszędzie przeważająca większość to byli Polacy, polscy żołnierze. W małej natomiast liczbie byli Ukraińcy i Białorusini. Poziom umysłowy mniej więcej jednakowy, byli to żołnierze, którzy przeważnie pokończyli szkoły powszechne. A jeżeli znaleźli się analfabeci czy półanalfabeci, to przeważnie Białorusini z polskich Kresów Wschodnich. Była też nieduża liczba ludzi o wykształceniu średnim i wyższym – to podoficerowie rezerwiści zmobilizowani do armii.

Poziom moralny na ogół niezły, za wyjątkiem niektórych, a byli nimi przeważnie skomunizowani Ukraińcy i Żydzi, którym źle było w Polsce, a obecnie cieszyli się, że pracują dla Rosji Sowieckiej. Pracowali rzeczywiście chętnie. Jeżeli chodzi o Polaków, ci trzymali się mocno, nie odstępowali od siebie. Wszyscy nastrojeni dobrze i byli dobrej myśli – duch ich był mocny – wiedzieli, że wyzwolenie przyjdzie i to ich trzymało.

4. Życie w obozie, więzieniu:

Życie w obozie było rozmaite. Lepsze nieco na terenach polskich, gdzie jedzenia nie brakowało (oczywiście należało wyrobić dość wygórowaną normę). Ci jednakże, którzy przepisaną normę wyrobili, mieli dobre jedzenie, tak że na ogół wystarczało. Było wielu takich, którzy normy nie mogli wyrobić – z powodu wycieńczenia czy przeżyć – otrzymywali oni 400 g chleba i trzy razy na dzień zupę gorszego gatunku. Poza tym warunki pracy nie bardzo zadowalające, choć wymagania ze strony władz obozowych były duże.

Jeżeli chodzi o życie kulturalne, to ograniczało się do tzw. biesied, gdzie czytano książki propagandowe, które oczywiście nas nudziły, bo nie była nam w głowie propaganda, gdyż tej dużo mieliśmy i jasno zdawaliśmy sobie sprawę, że to wszystko jest perfidnym kłamstwem.

5. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Stosunek władz NKWD na ogół był zadowalający, bo mieli na myśli to, że jeżeli podczas śledztw czegoś chcą się dowiedzieć, to tylko dobrym ustosunkowaniem się do ludzi mogą zdobyć jakieś wiadomości. Te jednakowoż, o ile były, nie miały najmniejszego dla nich znaczenia, gdyż oparte były na kłamstwie – zeznawano tylko, by mieć spokój, by więcej na owe dochodzenia nie wołali. Zwykle takie śledztwo odbywało się w nocy, co oczywiście ogromnie nużyło ludzi.

6. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Warunki higieniczne fatalne. Największą plagą były wszy i pchły, a to tylko z powodu brudu i braku miejsca w pomieszczeniach. Stopniowo jednak owe warunki poprawiały się, bo pobudowali łaźnie i dezynfektory, tak że plaga wszy zmniejszyła się.

Opieka lekarska była dość możliwa. Sprawowali ją lekarze polscy, którzy dbali o stan zdrowotny ludzi. Starali się, by człowiek chory nie pracował, dawali bowiem zwolnienia. Zdarzyło się, że lekarze owi mieli liczne wymówki ze strony władz obozowych z powodu nadmiernej liczby chorych zwalnianych od pracy, co według mniemania [Sowietów] było niekorzystne, jeżeli chodzi o wypełnianie jakiejś przeznaczonej roboty. W wielu wypadkach lekarzy zamieniali i posyłali ich na roboty za to, że zbyt troskliwie starali się o stan zdrowotny swoich kolegów.

Śmiertelność na ogół mała była w tych obozach, gdzie przebywałem. Zdarzały się nieraz wypadki postrzelenia tego, który usiłował uciec. Epidemii żadnych nie było.

7. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?:

W obozie w Starobielsku zostałem zwolniony i wraz z ok. trzema tysiącami ludzi w wagonach towarowych przyjechaliśmy do Tocka [Tockoje], gdzie zaczęto organizować armię.

Mnie przydzielono do 6 Pułku Artylerii Lekkiej, a było to we wrześniu 1941 r.