PIOTR JONIEC

1. Dane osobiste:

Bombardier [?] Piotr Joniec, 29 lat, rolnik, kawaler.

2. Dane i okoliczności zesłania:

13 kwietnia 1940 r., po wkroczeniu wojsk sowieckich, zostałem wywieziony wraz z rodziną do pawłodarskiej obłasti, maksymogorski rajon, oktiabrski ziernosowchoz, ferma nr 5. 15 kwietnia przyszli do nas NKWD i kazali się zebrać z rzeczami, których nie zezwolili dużo ze sobą zabrać, tylko co na drogę w ciągu dwóch godzin. Zebrałem się wraz z rodziną i przywieźli nas do wagonu. Wagon był straszny: brudny i zimny, bez żadnego opału i bez żadnych prycz drewnianych. Nas wszystkich, Polaków, było 60 osób – rodziny wraz z dziećmi. Wszyscy drżeliśmy z zimna i głodu. Wyżywienie było marne, dawali nam 300 g chleba i przegotowanej wody. Odnoszenie było ordynarne wobec nas, opieki lekarskiej w ogóle nie było. Zaczęły się choroby, wielu z nas zachorowało, w tym czasie [wielu też] zmarło, tak starszych osób, jak i małych dzieci. Nazwisk ich nie pamiętam. Jazda trwała ok. 16 dni. Gdy przyjechałem na miejsce, aż mnie strach ogarnął: był zwykły chlew z gliny ulepiony, brudny i zimny. Ludzi było [tyle, że] cały chlew załadowany, nie było miejsca nawet gdzie się położyć, nie dali żadnego opału, jedzenia nie dali. Dopiero na trzeci dzień dostaliśmy po kawałku suchego chleba i to wszystko, a do pracy już zaczęli gnać przymusowo, do której nie mogłem się zabrać z powodu zimna. Gdy kto odmówił pracy, to zaraz oddawali pod sąd. W pracy było ciężko, normy były duże, że nie mogłem wyrobić: kopanie ziemi, cięcie lasu itp. Płata była mała, że nie można było za to przeżyć dnia.

3. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

Stosunki między Polakami były na ogół dobre, a z Rosjanami bardzo złe.

4. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Stosunek władz NKWD do Polaków był straszny. Śmiali się ze mnie, że Polski więcej nie zobaczę, że ta część Polski, co oni zajęli, będzie ich na zawsze. I tak siali swoją propagandę między Polakami.

5. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Opieka lekarska była marna, lekarstw bardzo mało. Jak zachorowałem, to nikt na mnie uwagi żadnej nie zwrócił, bo pomocy lekarskiej nie można było się doprosić. Musiałem się męczyć, a do roboty iść przymusowo. Wielu innych Polaków (nazwisk nie pamiętam) zmarło z powodu marnego wyżywienia i opieki lekarskiej.

6. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Co do łączności z krajem i krewnymi, to miałem raz w roku, bo na więcej wcale mi nie zezwolili.

7. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Wywieźli nas [za to], że byliśmy rolnikami i tak musiałem opuścić swój dom rodzinny. Aż przyszła chwila, że doczekałem tego dnia, że sobie wzdychałem wolnym powietrzem. Po ugodzie polsko-sowieckiej zwolniłem się z tych strasznych rąk i pojechałem szukać, gdzie się organizowało polskie wojsko. Podróż była trudna z powodu komunikacji kolejowej, musiałem się tułać po stacjach (i wielu innych kolegów moich) aż wreszcie przyjechałem do Ługowoje, gdzie przeszedłem komisję wojskową i zostałem przyjęty do szeregów Wojska Polskiego. Zacząłem prowadzić inne życie, do którego dożyłem.