ANTONI DOMALEWSKI

Dnia 17 października 1979 r. Warszawie sędzia Sądu Rejonowego w Otwocku mgr Felicja Wilkowska-Neffe, delegowana do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Warszawie, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU nr 51, poz. 293) i art. 129 kpk, osobiście przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Świadka uprzedzono o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, po czym świadek stwierdził własnoręcznym podpisem, że uprzedzono go o tej odpowiedzialności (art. 172 kpk). Następnie świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Antoni Domalewski
Imiona rodziców Antoni, Józefa
Data i miejsce urodzenia 9 października 1925 r. w Dybkach, gm. Ostrów Mazowiecka
Miejsce zamieszkania [...]
Zajęcie ekonomista
Wykształcenie średnie
Karalność za fałszywe zeznania niekarany
Stosunek do stron obcy

W okresie okupacji mieszkałem w Dybkach, gm. Poręba, gdzie pomagałem mojemu ojcu, rolnikowi, w prowadzeniu gospodarstwa rolnego. Często odwoziłem podwodą mleko kontygentowe wszystkim mieszkańcom naszej wsi do zlewni mleka w Porębie.

Było to wiosną 1943 r. ok. godz. 7.00 rano. Znajdowałem się wówczas z furmanką w połowie wsi Poręba-Kocęby. Okazało się, że w tym czasie gestapo z Ostrowi Mazowieckiej i żandarmi zrobili w tej wsi obławę, w wyniku której ujęli Antoniego Prusińskiego oraz Leszczyńskiego, imienia jego nie pamiętam. Byli oni rolnikami cieszącymi się dobrą opinią.

Widziałem, jak funkcjonariusze niemieccy prowadzili ich przed sobą, oprócz nich był tam jeszcze doprowadzony Żyd. Wszyscy trzej byli boso, mocno byli bici trzymanymi przez Niemców kijami. Widziałem najpierw, jak bici byli Prusiński i Leszczyński, widziałem, jak Prusiński, półklęcząc na ziemi, wskazywał ręką w stronę lasu, widziałem, jak po jakimś czasie dwaj umundurowani Niemcy udali się w tamtym kierunku, następnie szli tam z łopatami, potem widziałem, jak wracali z jednym mężczyzną, który okazał się Żydem. Słyszałem, jak Niemcy głośno przez cały czas krzyczeli po niemiecku do Leszczyńskiego i Prusińskiego, a najczęściej używanym przez nich słowem było „Jude”.

Zawiozłem mleko do zlewni i wracałem do domu ok. godz. 12.00. Dowiedziałem się wówczas, że Leszczyński i Prusiński oraz Żyd zostali zbici do utraty przytomności, a gdy już leżeli na ziemi, jeden z Niemców kilkoma strzałami z pistoletu w głowy podobijał ich. Niemcy zostawili zwłoki na miejscu, a sami odjechali, nakazując sołtysowi zakopanie tych zwłok w miejscu obok zastrzelenia. Miejsce to było znane wszystkim mieszkańcom wsi. Było ono usytuowane w odległości ok. 500 m od szosy E12 oraz 30 m od drogi wiodącej od szosy E12 do Poręby. Po wyzwoleniu zwłoki Leszczyńskiego i Prusińskiego zostały ekshumowane i pochowane na cmentarzu w Porębie.

Na tym protokół przesłuchania zakończono i po odczytaniu podpisano.