W. PAWLINA

W. Pawlina
kl. VII
Radzyń

Moje przeżycia wojenne

Pewnego razu, gdy wyszedłem na ulicę, zauważyłem że Niemcy się pakują. Było to w sobotę. Wróciłem do domu z wieścią, że Niemcy się pakują, pewnie zechcą wyjechać z Radzynia. Więc mamusia spakowała wszystkie rzeczy. Stryj też wszystko swoje przyniósł do nas i czekaliśmy odejścia Niemców.

Robi się wieczór. Niemcy latają za furmankami. Przyszedł do nas jeden Niemiec pijany po furmankę, zagadał się w domu, a ja tymczasem z bratem wyprowadziłem konie w pole.

Wieczorem leżymy na dworze w słomie i uważamy, żeby nie wybuchł blisko ogień. Liczymy gwiazdy, naraz zauważyłem, że gwiazdy spadają sznurem jedna za [drugą]. Nie były to gwiazdy, tylko samolot sowiecki rzucał bombki.

Następnego dnia, w niedzielę, w mieście pełno Niemców, a ludzi nie ma nic. Poszedłem do kościoła na godz. 9.00. Wyszedłem, idę ulicą, słychać strzały, więc przybiegłem do domu. Wszyscy pochowali się do schronu, gdzie była woda z deszczem, który padał w nocy. Było to starcie partyzantów z Niemcami.

Później nadeszli Sowieci i zaczął się bój parogodzinny. Zaś ja pod świstem kul i granatów leżałem w rowie. Po boju wszystko ucichło. Nic nie było słychać, tylko stękanie rannych Niemców. Prze[siedzieliśmy] tak do wieczora, wieczorem znowu słychać brzęk samolotów germańskich.

Gdy już noc zapadła, unoszą się w mieście łuny pożarów i wiszą świece nad całą okolicą. Ja byłem w tym czasie w stodole. Patrzę – świeca leci na stodołę, to ja w nogi na łąkę, gdzie leżałem w wodzie do rana. Patrzę – stodoła stoi jeszcze cała, a ja nie mogłem się ruszać, bo bomby uderzały jedna koło drugiej, blisko mnie. Naraz słychać ryk i rżenie rannych krów i koni. Rano uciekłem z bratem i stryjem do Zbulitowa. Nie wiedziałem, gdzie drugi brat, mamusia i tatuś.

Po bombardowaniu przychodzę do miasta, widzę kupę granatów. [U nas] dom rozwalony, chlewy i stajnie też porozwalane. Patrzę – nie ma krów ani koni, świnie leżą nieżywe. Tylko kotek i mała kaczka kręcą się koło Sowietów, którzy grabią nas do reszty. Mamusia przyszła, chce zmienić nam koszule, patrzy do szafy – ale nic nie znalazła. Tak nas Niemcy [urządzili] w 1939 i 1944 r.