JÓZEF WÓJCIK

Józef Wójcik
kl. VII
Szkoła Powszechna nr 17 im. [Władysława] Syrokomli
w Radomiu

Jakie chwile najbardziej pamiętam z okupacji

Pewnego dnia rozeszła się wieść, że w kilku punktach miasta Niemcy mają powiesić przestępców politycznych. Ludzie nie dawali temu wiary, ale niestety wiadomość była prawdziwa. Akt dzikości i barbarzyństwa hitlerowców oraz ich nienawiści do Polaków miał się rozegrać na ul. Kieleckiej, przy naszej szkole. W mglisty październikowy ranek stanęła szubienica z mocnych brzozowych belek. Pętlice kołysały się na wietrze, czekając na skazańców.

Wkrótce zajechał wóz ciężarowy, z którego wysiedli skazańcy. Byli to młodzieńcy i mężczyźni w kwiecie wieku. Skrępowani i otoczeni przez hitlerowców podeszli do miejsca zbrodni. Pewien bardzo młody chłopiec, ujrzawszy szubienicę, zwrócił się do starszego pana z pytaniem: „Ojcze, za co nas wieszają?”. „Za Polskę, mój synu! Ale nie proś litości, bo pierw ze skały tryśnie woda, niżeli w Niemcu litość dla Polaka!”.

Tłumy ludu były świadkami tego czynu, który woła o pomstę, za który cały świat cywilizowany powinien potępić Niemców na wieki! Za ten uczynek [żaden] szlachetny człowiek nie powinien uścisnąć ręki niemieckiej, splamionej takim barbarzyństwem, i to w XX w.! Toteż tłum szumiał jak morze. Niejedna pięść i oko groziło Niemcom, niejedno serce ślubowało zemstę wrogowi za to okrucieństwo względem naszych braci. Byliśmy jednak bezbronni, więc na zemstę trzeba było czekać. I doczekaliśmy się.