ALFRED TRZCIŃSKI

Alfred Trzciński
kl. VI
Szkoła Powszechna w Laskach
gm. Tyśmienica, pow. Włodawa.
14 czerwca 1946 r.

Moje przeżycie z wojny

Wojna z Niemcami zaczęła się w 1939 r. Niemcy pobili wojska polskie i weszli do Polski. Z początku obchodzili się dobrze z ludnością. Po roku zaczęli łapać młodzież do Prus na roboty. Dręczyli ludność, kazali zawsze w naszej wsi składać masło, jaja. Jak kto mówił, że nie ma, to mówili: „Masz dać i już”. Strachu było co niemiara, bo Niemcy robili zawsze rewizję, przetrząsając wszystkie kąty.

Raz, kiedy była obława i otoczono naszą wieś, Niemcy prawie wszystkich mężczyzn zaaresztowali i pod karabinem pognali pod szkołę. Tam postawili wszystkich w rzędzie i zaczęli legitymować. Wtedy ja omal się nie popłakałem, bo Niemcy zaaresztowali mego wuja. Szczęście tylko, że go wypuścili, bo innych mężczyzn zabrali na Majdanek. I tak ciągle były aresztowania w naszej wsi.

W końcu ludność, nie mogąc znieść tego wszystkiego, zaczęła organizować oddziały partyzanckie, które napadały na Niemców, wysadzały pociągi i mosty. A Niemcy robili obławy na Las Rządowy, myśląc, że wyłapią partyzantów, ale partyzanci umieli się wywinąć im z rąk.

Raz wysadzono koło naszej wsi pociąg z Niemcami. Niemcy przyszli do naszej wsi, zaczęli robić rewizję w domach, szukając partyzantów. Pytali się o broń i przystawiali karabiny do głów. Chcieli spalić wieś. Ludzie opuszczali domy i uciekali na inne wsie. Ja z matką i bratem spałem w życie. Wszyscy mężczyźni pouciekali do lasu. Najgorzej było i najstraszniej, kiedy ten pociąg wysadzono, a ja z matką byłem w domu. Przyszedł do nas Niemiec. Chciał nas pozabijać. Mówił, że my należymy do partyzantki i że mamy broń. W końcu odczepił się od nas i poszedł.

Raz, kiedy w Lesie Rządowym zjawili się partyzanci, Niemcy zrobili obławę. Zaczęli się bić z partyzantami, ale na pomoc partyzantom szli inni partyzanci i Niemcy musieli ustąpić. Odstępując, palili wsie: Rudkę, Jamy, Jedlankę, Bójki. Przyszli do naszej wsi, zaczęli zabierać konie, wozy, uprzęż, ludzi chcieli wystrzelać. Mężczyzn z naszej wsi zabrali na samochody i powieźli do pociągu. Mnie z paroma chłopakami wysłali na wieś za jajami. Kiedym niósł zebrane jaja, to się bałem, żeby inni Niemcy mi ich nie zabrali. Kiedym przyniósł starszym Niemcom jaja, to jedna kobieta przyszła z płaczem, że żołnierze niemieccy zabrali jej małe prosię. Za to dostała parę gum. Wujkowi zabrali wóz i skóry na uprzęż.

Jak opuścili naszą wieś, to wsiedli na pociąg i chcieli uciec dalej, gdzie nie ma dużo partyzantki. Skoro tylko wyjechali za drugi przystanek, zostali wysadzeni. Ludzie się z tego bardzo ucieszyli. Za parę dni weszli do nas Sowieci, których witaliśmy jak braci i zbawców.